Podczas dwutygodniowych obrad Stany Zjednoczone, państwa europejskie i inne kraje rozwinięte nie zgodziły się na harmonogram zwiększania finansowej pomocy dla krajów biedniejszych w przechodzeniu na "czystą energię" oraz przeciwdziałanie skutkom zmian klimatycznych.

Na konferencji klimatycznej w Kopenhadze w 2009 roku państwa rozwinięte zobowiązały się, że docelowo zapewnią krajom rozwijającym się 100 mld dolarów pomocy rocznie do 2020 roku. W związku z tym celem biedniejsze kraje domagają się na lata 2013-2015 finansowania na poziomie 60 mld dolarów. Tymczasem w szkicowym porozumieniu z piątku znalazł się jedynie apel do krajów rozwiniętych, by "stanowczo zobowiązały się do świadczenia zwiększonej pomocy klimatycznej po 2020 roku".

Kraje rozwinięte bronią się przed składaniem już teraz jednoznacznych zobowiązań, wskazując na skutki kryzysu finansowego oraz konieczność wprowadzania u siebie oszczędnościowych budżetów.

Negocjacje w Dausze miały również na celu oficjalne przedłużenie obowiązywania tzw. Protokołu z Kioto. Układ ten, zobowiązujący ponad 30 państw rozwiniętych do redukcji emisji CO2, wygasa z końcem bieżącego roku. Tzw. drugi okres obowiązywania Protokołu ma objąć lata 2013-2020 i stanowić swego rodzaju porozumienie pomostowe do czasu wdrożenia nowej umowy klimatycznej ONZ. Ma ona zostać uzgodniona do 2015 roku i zacząć obowiązywać pięć lat później.

Wszystko wskazuje jednak na porażkę przedłużonego Protokołu, gdyż do drugiego okresu jego obowiązywania nie przystąpią kraje odpowiedzialne łącznie za ok. 85 proc. światowych emisji CO2, w tym USA, Japonia, Nowa Zelandia, Kanada i Rosja.

Według klimatologów ONZ, aby zapobiec najgorszym skutkom globalnego ocieplenia, łączna światowa emisja gazów cieplarnianych powinna osiągnąć najwyższy poziom do 2015 roku, a potem już tylko sukcesywnie spadać. Jednak w uzgodnionych dotychczas tekstach z Dauhy nie ustalono konkretnego terminu.

W bieżącym roku emisja CO2 na świecie wzrośnie o 2,6 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym - przypomina Reuters. Za wzrost ten odpowiedzialne są głównie takie kraje jak Chiny i Indie.

Dla Polski kluczowe jest przeniesienie na drugi okres obowiązywania Protokołu z Kioto tzw. jednostek emisji CO2 (AAU), które zostały przyznane krajom w pierwszym okresie obowiązywania dokumentu. Nadwyżki AAU mają kraje Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska, które chcą ich przeniesienia, by móc je sprzedawać. Ograniczeń domaga się m.in. Komisja Europejska. Kwestia ta, ważna m.in. dla Rosji, również była przedmiotem zażartych negocjacji w Dausze.

Dwutygodniowe rozmowy klimatyczne w Dausze mają zakończyć się w piątek, jednak część uczestników przewiduje, że na skutek braku porozumienia obrady mogą przeciągnąć się do soboty.