70% samochodów wycofywanych z eksploatacji zamiast do stacji demontażu, trafia do małych warsztatów i punktów złomu, gdzie są rozbierane na części. Wraki lądują w lasach, oleje trafiają do rzek.
Wielu właścicieli samochodów woli rozmontować auto, a części sprzedać na przykład na giełdach samochodowych lub internetowych aukcjach. Tymczasem zgodnie z prawem taki pojazd powinien nieodpłatnie zostać przekazany do stacji demontażu pojazdów. Pozostałości z pojazdów, których nie uda się sprzedać, jak np. oleje czy smary, trafiają do rzek lub ziemi. Kolejny problem to ten, że niektóre stacje demontażu pojazdów są źle wyposażone i ich działalność też szkodzi środowisku. Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie minimalnych wymagań dla stacji demontażu (Dz. U. z 2005 r. Nr 143, poz. 1206 z późn. zm.) takie przedsiębiorstwa powinny posiadać specjalne wagi, szczelną powierzchnię, która uniemożliwi przedostanie się np. oleju i smarów do gleby, czy odpowiednie separatory i zbiorniki na substancje niebezpieczne. Takie wyposażenie firmy może kosztować od 1 mln zł do nawet 2 mln zł. Fakt, że wiele firm nie spełnia wymagań, potwierdzają kontrole inspekcji ochrony środowiska. W 2009 r. skontrolowano 693 stacje demontażu pojazdów. Aż 476 działało z naruszeniem prawa. Już teraz resort środowiska kieruje do prokuratur zawiadomienia o podejrzeniu popełniania przestępstwa przez nieuczciwe firmy i zapowiada walkę z tym zjawiskiem.
Źródło: Gazeta Prawna, 22 kwietnia 2010 r.