W czwartek, 19 października, Sąd Najwyższy podjął uchwałę ważną dla tysięcy frankowiczów. Stwierdził w niej bowiem, że: "w sprawie przeciwko bankowi o ustalenie nieważności umowy kredytu nie zachodzi po stronie powodowej współuczestnictwo konieczne wszystkich kredytobiorców" (III CZP 12/23). W ten sposób SN rozwiał wątpliwości sądów dotyczące tego, czy byli małżonkowie muszą razem wystąpić do sądu o unieważnienie umowy kredytowej, czy wystarczy, że zrobi to tylko jeden z nich. 

- Obecnie stanowisko sądów w tej sprawie nie jest jednolite i niestety szanse powodzenia sprawy zależały od szczęścia tj. wylosowania sędziego, który prezentuje przychylną kredytobiorcy koncepcję - wyjaśnia Mariusz Woźniak, radca prawny w Kancelarii Radców Prawnych Woźniak Jurkowski sp.k. 

Czytaj też: Kontrowersyjny wyrok SN w sprawie frankowej nie powinien wpłynąć na linię orzeczniczą

W sądzie nie muszą być wszyscy kredytobiorcy

Prawnicy nie mają wątpliwości. Uchwała Sądu Najwyższego rozwiąże problem legitymacji czynnej w wielu sprawach frankowych.

- Uważam, że była ona niezwykle potrzebna, ponieważ na tym tle sądy powszechne prezentowały różne stanowiska. Tzw. kredyty frankowe były udzielane głównie w latach 2006-2008. Oczywistym jest, że przez ten czas sytuacja osobista kredytobiorców uległa zmianie, przez co mam na myśli m.in. rozwód kredytobiorców i podział kredytowanego mieszkania poprzez przejęcie prawa własności przez jednego kredytobiorcę z jednoczesnym przerzuceniem obowiązku spłaty rat na rzecz banku - uważa Karolina Pilawska, adwokat, partner w Kancelarii Prawnej Pilawska Zorski Adwokaci. 

Według niej niestety, z uwagi na drastyczny wzrost kursu CHF, kredytobiorcy, którzy zostawali z prawem własności nieruchomości, mieli ogromne problemy, aby zwolnić drugiego kredytobiorcę z umowy kredytu (brak zdolności kredytowej). W efekcie faktycznie umowa kredytu obowiązywała w niezmienionej formie, mimo że tylko jedna osoba dokonywała spłat. - Co więcej, nawet w sytuacjach, w których udało się zwolnić danego kredytobiorcę z długu względem banku, to i tak sądy oczekiwały uczestniczenia w procesie o ustalenie nieważności umowy kredytu wszystkich kredytobiorców, czyli właśnie nawet tych, którzy formalnie zostali zwolnieni z długu względem banku. To powodowało duże komplikacje procesowe, szczególnie że relacje kredytobiorców w takich sytuacjach były napięte albo nie było ich w ogóle. W konsekwencji kredytobiorca, który został z nieruchomością i spłacał kredyt był niejako blokowany przez drugiego kredytobiorcę właśnie w zakresie ustalenia nieważności umowy kredytu  - tłumaczy mec. Pilawska. 

Również banki podnosiły w tym zakresie zarzut braku legitymacji czynnej, wskazując, że wszyscy pierwotni kredytobiorcy powinni pozwać bank o ustalenie nieważności.

- Dlatego też uchwała była niezbędna, aby wszystkim kredytobiorcom zapewnić równe prawo do sądu i możliwości dochodzenia swoich uprawnień bez oglądania się na zgodę drugiego kredytobiorcy, który częstokroć nie mając „interesu” w procesie, blokował tego pierwszego - podsumowuje Karolina Pilawska. 

Podobnego zdania jest Maciej Wojciechowski, radca prawny w Xaltum Barczak Rozpara Kancelaria Radców Prawnych. - Uchwała SN  – choć nie znam jeszcze szczegółowego uzasadnienia – potencjalnie otwiera drogę także dla tych kredytobiorców, którzy nie mogą się porozumieć z pozostałymi co do pozwu i wspólnego żądania nieważności umowy. Często po rozwodzie konflikt osobisty jest na tyle duży, że nie jest możliwa współpraca pomiędzy np. byłymi małżonkami. Dotychczas istniała obawa, że albo kredytobiorcy idą razem do sądu, albo nie mogą samodzielnie kwestionować zawartej umowy. I żądać nieważności tylko w stosunku do nich - mówi.

Podkreśla on, że stanowisko Sądu Najwyższego oznacza, że nie jest wymagane, by wszyscy wystąpili z żądaniem nieważności. Tym niemniej jednak, rodzi to pytania dotyczące tego, jaki będzie los umowy w stosunku do pozostałych, niebiorących udziału w sprawie kredytobiorców. Do tego nie jest jasne, czy po stwierdzeniu nieważności bank będzie występował do kredytobiorcy po zwrot całości wypłaconego kapitału. - Liczę, że uzasadnienie uchwały podsunie wskazówki, w którym kierunku Sąd Najwyższy zdaje się skłaniać przy odpowiedzi na szczegółowe pytania, pojawiające się po ostatnim stanowisku - dodaje.