W piątek, 24 czerwca br. Sąd Najwyższy USA uznał, że amerykańska konstytucja nie gwarantuje prawa do aborcji, a sprawa regulacji aborcji leży w gestii władz stanowych. Sąd odwrócił tym samym dotychczasowy stan prawny obowiązujący od 1973 roku.

Czytaj też: Sejm odrzucił obywatelski projekt w sprawie liberalizacji aborcji 

 

Zakaz aborcji w kilku stanach

Efektem  tego orzeczenia jest wprowadzenie przez gubernatorów konserwatywnych stanów zakazu aborcji ze skutkiem natychmiastowym.

Sąd Najwyższy rozpatrywał prawo stanu Missisipi, które zakazuje aborcji od 15 tygodnia ciąży - około 2 miesięcy wcześniej niż zezwalał precedensowy wyrok w sprawie Roe v. Wade. Konserwatywna większość sędziów orzekła legalność przepisów z Missisipi, uznając za błędną decyzję z 1973 roku.

Czytaj też: Piotrowski Ryszard, Nowa regulacja przerywania ciąży w świetle Konstytucji >>>

sędzia Samuel Alito. Stwierdził, że konstytucja USA nie mówi nic na temat prawa do aborcji, wobec czego Sąd Najwyższy nie powinien był w sprawie Roe uznać je za konstytucyjne prawo.

Sędzia Alito dodał też, że wyrok nie wpływa na inne wyroki dotyczące niewyrażonych praw bezpośrednio w konstytucji. Mimo to sędzia Clarence Thomas stwierdził w swojej opinii, że SN powinien ponownie rozważyć sprawy, które ustanowiły legalność małżeństw homoseksualnych i prawo do antykoncepcji.

Czytaj też: Aborcja w Izraelu – regulacje prawne i aspekty społeczne >>>

Ograniczenie prawa kobiet

Wyrok poparło sześciu sędziów uznawanych za konserwatywnych, zaś troje liberalnych było przeciwko, ostro krytykując wyrok.

"Od samego momentu zapłodnienia nie ma żadnych praw (...), państwo będzie mogło narzucać swój moralny wybór kobiecie i zmusić ją do urodzenia dziecka" - napisali liberałowie w zdaniu odrębnym. "Jeden rezultat dzisiejszej decyzji jest pewny: ograniczenie praw kobiet i ich statusu jako wolnych i równych obywateli" - dodano.