Połowa lekarzy ze szpitala pediatrycznego w Krakowie-Prokocimiu zrezygnowała z pracy bądź zamierza w niedługim czasie z niej odejść. Na placówką zawisła wizja zamknięcia. Wypowiedzenia do dyrekcji prokocimskiego szpitala złożyło na dzień dzisiejszy 77 lekarzy, zaś 35 eskulapów jeszcze formalnie nie zdecydowało się na ten krok, ale to jedynie kwestia czasu.

Szpital Dziecięcy w Krakowie-Prokocimu jest największą tego typu placówką medyczną na południu kraju. Działa we wszystkich dziecięcych specjalnościach pediatrycznych oraz chirurgicznych. Lekarze walczą o lepsze warunki pracy i płacy. Chcą, by kwota wyjściowa do negocjacji wynosiła trzy średnie krajowe.

Problem szpitala w Prokocimu

Niski koszt wycen skomplikowanych medycznych procedur odbija się na wynikach finansowych szpitala, a te z kolei rzutują na niskie zarobki. Grupa lekarzy zrezygnowała z pracy w placówce, co spowodowało problem łatania grafików i pracy ponad siły. Nie bez znaczenia jest tutaj także odpowiedzialność i ryzyko popełnienia błędów podczas terapii. Jak podkreślają lekarze, w przypadku sytuacji ponoszenia odpowiedzialności za popełnione błędy, sąd zapyta, dlaczego godzili się na pracę ponad siły. Nie zwolni ich to z odpowiedzialności karnej.

Musi nastąpić zmiana wyceny świadczeń

Dr Agata Hałabuda, radiolog i przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu wskazuje, że najistotniejszym faktem jest zmiana wyceny świadczeń. Jak dodaje dr Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, należy wypracować metodyczne sposoby wyceny świadczeń oraz układ zbiorowy dla lekarzy, określając warunki pracy i płacy. W opinii dr Bukiela, powinien tym zająć się powołany zespół (istniał już taki trzy lata temu z inicjatywy szpitali uniwersyteckich w Polsce), w którego skład wchodziliby lekarze, dyrektorzy szpitali, przedstawiciele NFZ i MZ.

Jak wyliczał przewodniczący OZZL, pod takim oświadczeniem podpisali się lekarze ze szpitali dziecięcych w Krakowie, Warszawie, Gdańsku, Poznaniu, Łodzi, Białymstoku.   

Minister zdrowia lekceważy problem

Jak tłumaczą lekarze, szpitale finansowane są jedynie przez kontrakt z NFZ. Wojewodowie wymagają otwierania oddziałów covidowych, a to zaburza pracę specjalistyczną.

Przedstawiciele OZZL są zaniepokojeni faktem, że minister zdrowia Adam Niedzielski podchodzi do problemu lekceważąco. Minister zdrowia stara się dać do zrozumienia, że zaistniała sytuacja, to nie jest „błąd systemowy”, który odnosi się do wszystkich uniwersyteckich szpitali dziecięcych (USD) w kraju.  

W opinii OZZL sytuacja wszystkich USD w Polsce jest zbliżona do tej w placówce w Prokocimiu.

Jedynie zmiana wyceny refundowanych świadczeń, udzielanych przez USD - w pierwszym etapie natychmiastowa, doraźna, przyjęta „szacunkowo” np. 50 proc. wzrost wyceny wszystkich świadczeń może poprawić sytuację – ocenia OZZL.