Rząd prześciga się w absurdalnym komunikowaniu absurdalnych przepisów, bo jak nazwać woltę jaką wykonał dosłownie w ciągu kilku godzin zmieniając prośbę w nakaz? 

W piątek popołudniu usłyszeliśmy następujący komunikat. -Jeżeli chodzi o seniorów, to od dłuższego czasu apelujemy do naszych seniorów, aby pozostali w domu i nie zostaną pozostawieni sami sobie. Dlatego to jest zalecenie, gorąca prośba – odpowiedziała na zakończenie piątkowej konferencji Marlena Maląg, minister rodziny, na pytanie dziennikarza, czy zalecenie dla seniorów, to prośba, czy nakaz (padło to w 50 minucie konferencji). Prof. Andrzej Horban, główny doradca premiera ds. walki z koronawirusem, dodał, że to jest prośba oczywiście, bo trudno nakazać staruszkom siedzenie w domu, zwłaszcza że ja jestem blisko i byłbym bardzo niekontent, gdyby pan minister z panem premierem mi kazali. To jest prośba – podkreślił profesor. Ta prośba jakieś siedem godzin później zmieniła się w nakaz.

W rozporządzeniu w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii opublikowanym w Dzienniku Ustaw po godzinie 23 (sic!) – premier i jego ministrowie ograniczyli jednak życie osobom po siedemdziesiątce. Pozwolili przemieszczać się im jedynie w celu wykonywania czynności zawodowych, zaspokajania niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego oraz…. do kościoła. Co ma zrobić starsza osoba, która np. jest ateistą, ale jest w sile wieku, jest dość zdrowa, chodziła na basen i siłownię, a teraz został jej tylko rower i spacer? Co powie policjantowi na pytanie dokąd zmierza? W mediach społecznościowych już pojawiły się propozycje, by wymyślili sobie jakiś nowy kościół. Odpowiedzi nie powinny szukać osoby starsze, tylko rząd. Dokąd zmierzamy? Do krainy absurdu. 

Nie wspomnę o przepisie, który nakazuje rodzicom zapewnienie opieki dziecku do lat 16 od poniedziałku do piątku, w godzinach od 8 do 16. Tak! W te dni, w tych godzinach (zauważmy, że to klasyczne godziny pracy) małoletni mogą się przemieszczać tylko pod opieką kogoś powyżej 18 roku życia, i o ile nie idą do szkoły lub z niej nie wracają. I znowu, zamysł nawet rozumiem – rząd chciał, by dzieciaki siedziały przed monitorami na lekcjach, a nie wałęsały się po mieście. Tyle, że nastolatki mogą się wałęsać z osiemnastolatkami. Nie da się wysłać dziecka w ciągu dnia po mleko do sklepu pod blokiem. Za to z dyspozycji przepisu wynika, że dzieci mogą chodzić bez opieki wieczorami (po 16.00) i w weekendy.

Wiesław Michnikowski piosenkę kończy tak: jeszcze tylko parę wiosen, parę przygód z losem, i kłopotów mniej, ach cierpliwość tylko miej. Kolejne wątpliwe posunięcia legislacyjne rządu powodują, że tej cierpliwości za chwilę wszystkim nam zabraknie.