Józef Kielar:  Według Pani w ustawie o prawach pacjenta i RPP użyto zawężonej definicji zdarzenia medycznego, które wyrządziło szkodę na zdrowiu pacjenta?

Justyna Król-Całkowska: Tak. Zgodnie z art. 1 pkt. 2 tej ustawy, przez zdarzenie medyczne należy rozumieć (…) zaistniałe w trakcie udzielania lub w efekcie udzielenia bądź zaniechania udzielenia świadczenia zdrowotnego:

  • a) zakażenie pacjenta biologicznym czynnikiem chorobotwórczym,
  • b) uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia pacjenta albo
  • c) śmierć pacjenta – którego z wysokim prawdopodobieństwem można było uniknąć w przypadku udzielenia świadczenia zdrowotnego zgodnie z aktualną wiedzą medyczną albo zastosowania innej dostępnej metody diagnostycznej lub leczniczej, chyba że doszło do dających się przewidzieć normalnych następstw zastosowania metody, na którą pacjent wyraził świadomą zgodę.

Czytaj także na Prawo.pl: Chmielowiec: Odszkodowania dla pacjentów szpitali to pierwszy krok

Pojęcie zdarzenia medycznego jest szerokie, na co wskazuje chociażby zwrot: którego z wysokim prawdopodobieństwem można było uniknąć w przypadku udzielenia świadczenia zdrowotnego zgodnie z aktualną wiedzą medyczną. Wysokie prawdopodobieństwo wyklucza konieczność znalezienia tzw. dowodu bez reszty – tj. wykazania, że dane zdarzenie było w 100 proc. wynikiem konkretnego działania lub jego braku. Podobnie, podjęciem nieostrym jest aktualna wiedza medyczna, którą intuicyjnie rozumie się jako zbiór wytycznych tworzonych dla poszczególnych dziedzin medycyny przez "key opinion leaderów", zespoły ekspertów i towarzystwa naukowe.

Z drugiej strony sami twórcy wytycznych podkreślają, że proponowane przez nich schematy stanowią jedynie zbiór wskazówek i nie są bezwzględnie i ostatecznie wiążące dla osób wykonujących zawody medyczne. Pojęcie zdarzenia medycznego nie jest idealne, ale nie sposób też wyobrazić sobie, żeby nie pojawiło się w ogóle w treści wspomnianej ustawy. Nie można przecież orzekać o czymś, co nie zostało zdefiniowane w żaden sposób.

Zgodnie z opracowywaną w parlamencie ustawą, opinię dotyczącą istnienia lub braku zdarzenia medycznego ma wydawać działający przy RPP, Zespół ds. Świadczeń z Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych w składzie trzyosobowym. W skład całego zespołu, będzie wchodzić co najmniej 20 członków, w tym nie mniej niż 15 członków, którzy wykonują zawód lekarza.

Czytaj w LEX: Przegląd spraw sądowych w kontekście najczęściej spotykanych błędów medycznych >>

Czy powstanie Funduszu Kompensacyjnego może być lepszym rozwiązaniem dla pacjenta, który domaga się rekompensaty niż dotychczas obowiązujące przepisy, na mocy których funkcjonują wojewódzkie komisje ds. orzekania o zdarzeniach medycznych?

Trudno obecnie wyrokować. Na początku istnienia wojewódzkich komisji ds. orzekania o niepożądanych zdarzeniach medycznych, ich powołanie wydawało się dobrym pomysłem. Co innego można powiedzieć obecnie o ich funkcjonowaniu. W 2012 roku liczba wniosków skierowanych do tych komisji wynosiła zaledwie 404, w 2013 - 1489, w 2015 -1030, w 2016 - 986, a w 2019 - 864. Dane liczbowe wyraźnie pokazują, że pacjenci zachłysnęli się na początku funkcjonowania komisji możliwością alternatywnego dochodzenia roszczeń majątkowych.

W kolejnych latach nie było jednak podobnych wartości liczbowych, co wynikało po części z jakości funkcjonowania komisji i czasu, który był im niezbędny do rozpatrzenia spraw. Zgodnie z nowymi regulacjami, ostateczną decyzję o przyznaniu świadczenia wyda RPP, w terminie nie dłuższym niż trzy miesiące od daty wpłynięcia wniosku. Wnioskodawca będzie miał prawo przyjąć lub odrzucić przyznane świadczenie kompensacyjne. Przyjęcie świadczenia będzie jednoznaczne ze zrzeczeniem się przez wnioskodawcę wszelkich roszczeń o odszkodowanie, rentę oraz zadośćuczynienie pieniężne mogących wynikać ze zdarzenia medycznego w zakresie szkód, które ujawniły się do dnia złożenia wniosku.

Procedura postępowania w sprawie przyznania świadczenia kompensacyjnego została uproszczona w porównaniu do procedury prowadzonej przez komisje wojewódzkie, dokonano też centralizacji poprzez przyznanie prawa do dysponowania środkami finansowymi RPP, zastępując tym samym 16 komisji składających się z 16 członków każda.

Ponadto, zespół działający przy RPP ma orzekać jedynie o istnieniu lub braku zdarzenia medycznego, a podstawą do wydania orzeczenia ma być przede wszystkim dokumentacja medyczna utworzona  procesie udzielania świadczeń zdrowotnych. No i chyba to, co najważniejsze, świadczenie kompensacyjne ma być wypłacane szybko, bo już w terminie 14 dni od dnia złożenia oświadczenia o przyjęciu świadczenia kompensacyjnego wynikającego z prawomocnej decyzji.

Czytaj też: Odszkodowania i inne wydatki na rzecz poszkodowanego pacjenta jako koszt podatkowy zakładu opieki zdrowotnej >>

 


Z jakiego powodu wzorujemy się na modelu duńskim w tej kwestii?

Działający w Danii taki system działa idealnie. Porównując jednak ten kraj i Polskę widzimy dużo różnic, w tym tych związanych z poziomem opieki zdrowotnej. Dlaczego więc dążymy do implementowania tego systemu? Myślę, że dzieje się tak dlatego, że proponowany system maksymalnie odciąża pacjenta, który nie musi angażować się w postępowanie. Poza tym istnieje szansa, że wnioskodawca będzie zadowolony z realnej kompensacji i nie przeniesienie swoich roszczeń do przewlekłego postępowania sądowego. Ponadto cała procedura postępowania ma być krótka i prosta, a jak wiadomo najprostsze rozwiązania są często najlepsze. Nie jest to jednak rozwiązanie bez wad. Jedną z nich jest w mojej opinii sztywne określenie maksymalnej kwoty kompensacji, która szczególnie w przypadku śmierci pacjenta wydaje się nieadekwatna do straty.

Czytaj też: Metodyka zarządzania ryzykiem w szpitalu >>

Czy Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych faktycznie będzie tzw. szybką ścieżką dla poszkodowanych pacjentów, a jeżeli nie, to dlaczego?

Taki jest zamysł, bo świadczenie ma być wypłacane w ciągu 14 dni od daty złożenia oświadczenia o przyjęciu świadczenia kompensacyjnego. Wszystko jednak zależy od tego, czy zespół działający przy RPP będzie działał sprawnie – tj. terminowo, na co z kolei ma bez wątpienia wpływ liczba złożonych wniosków.  Historia lubi się powtarzać, co sugeruje, że tak jak w przypadku rozpoczęcia działalności przez komisje, liczba wniosków składanych na początku działania funduszu może być bardzo duża.

Zapytał pan o szybką ścieżkę dla poszkodowanych pacjentów i to skłoniło mnie do pewnej refleksji. Otóż, stwierdzenie, że o świadczenie kompensacyjne będą mogli ubiegać się poszkodowani pacjenci jest zbyt szerokie. Trzeba zaznaczyć, że zgodnie z art. 67q ustawy, przepisy dotyczące kompensacji szkód wynikających ze zdarzeń medycznych stosuje się do zdarzeń  zaistniałych w trakcie udzielania lub w efekcie udzielenia bądź zaniechania udzielenia świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych w szpitalu. Oznacza to, że do kompensacji szkód na zasadach, które omawiamy nie będą miały prawa osoby pobierające świadczenia komercyjnie, ani też osoby, które będą pobierały świadczenia ambulatoryjne finansowane ze środków publicznych.

 

Wydaje się, że takie przepisy należy uznać za sprzeczne z art. 32 w związku z art. 68 ust. 1-2 konstytucji. Zgodnie bowiem z jej art. 32, wszyscy są wobec prawa równi i mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne, jak również nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

Powyższe nabiera szczególne znaczenia w zestawieniu z art. 68 ust. 1 gwarantującym każdemu prawo do ochrony zdrowia i art. 68 ust. 2 zgodnie z którym obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.

Poza tym, co chyba najważniejsze, Fundusz Kompensacyjny może sprawdzić się w drobnych, mniej skomplikowanych sprawach. Nie wyobrażam sobie, szybkiej ścieżki w przypadku błędu okołoporodowego lub błędu skutkującego ciężkim uszkodzeniem ciała lub trwałą niezdolnością do pracy. W tym przypadku, oprócz ustalenia samego zdarzenia, konieczne jest wykazanie istnienia winy. Oprócz tego, ofiary takich lub podobnych błędów oczekują wyższych sum rekompensujących powstałą szkodę. To bez wątpienia zadanie dla sądu, a nie dla RPP.

Czytaj też: Za śmierć pacjenta na izbie przyjęć szpital nie odpowiada - omówienie >>

Jakie jest Pani zdanie na temat tzw. widełek wysokości świadczenia kompensacyjnego? Czy kwota 100 tys. zł za śmierć osoby bliskiej nie jest zbyt zaniżona?

Widełki o których mówimy to tylko czubek góry lodowej, bo…., o ile sama ustawa stanowi o przedziałach od 2 do 200 tys. zł – w przypadku zakażenia biologicznym czynnikiem chorobotwórczym; od 2 do 200 tys. zł – w przypadku uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia i od 20 do 100 tys. zł w przypadku śmierci pacjenta, tak szerszy taryfikator znajdujemy w treści nieco ukrytego, bo rzadko komentowanego projektu rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie szczegółowego zakresu i warunków ustalania wysokości świadczenia kompensacyjnego z tytułu zakażenia biologicznym czynnikiem chorobotwórczym uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia i śmierci pacjenta.

Czytaj też: Zakażenia szpitalne - odpowiedzialność cywilna >>

I tak, np. rany skóry twarzy wymagające zespolenia chirurgicznego wyceniono na 2 tys. zł, zawał serca na 20 tys. zł, a chroniczny ból utrzymujący się ponad 6 miesięcy mimo leczenia, na 6 tys zł. Jeśli następstwem zdarzenia medycznego będzie śmierć pacjenta między 46 a 65 rokiem życia, to dziecko zmarłego może otrzymać z tego tytułu 30 tys. zł. Z kolei małżonek osoby zmarłej, która ukończyła 65 roku życia może liczyć na 25 tys. zł. Proponowane kwoty nie odzwierciedlają realnej starty, a ich zróżnicowanie ze względu na wiek, wprowadza swoisty element dyskryminacji.

 

Czy wiesz, że użytkownicy zalogowani do Moje Prawo.pl korzystają z dodatkowych newsów prawnych tylko dla nich?

Załóż bezpłatne konto na Moje Prawo.pl i zyskaj unikalne funkcjonalności >>>

Jakie argumenty zadecydowały, że firmy ubezpieczeniowe zostały wyłączone z finansowania Funduszu Kompensacyjnego?

Finalny etap postępowania przed komisjami wojewódzkimi, na którym pojawiały się towarzystwa ubezpieczeniowe nie zapewniał zasady równości postępowania. W przypadku procedowania przed tymi komisjami, ostatnim etapem postępowania było przedstawienie podmiotowi składającemu wniosek przez ubezpieczyciela podmiotu leczniczego albo przez podmiot leczniczy prowadzący szpital, jeżeli szpital nie posiada ubezpieczenia, propozycji odszkodowania i zadośćuczynienia – na mocy art. 67k ust. 2 ustawy o prawach pacjenta.  Przy ustalaniu wysokości odszkodowania i zadośćuczynienia ubezpieczyciel musiał kierować się szczegółowymi warunkami i zakresem ustalania wysokości świadczenia zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie szczegółowego zakresu oraz warunków ustalania wysokości świadczenia w przypadku zdarzenia medycznego. Określa ono jedynie maksymalne kwoty świadczenia, nie określając kwot minimalnych.

Czytaj też: Marketingowa interpretacja jakości w usługach medycznych >>

Warto zaznaczyć, że obowiązująca ustawą przyznaje ubezpieczycielowi (lub podmiotowi leczniczemu) kompetencję do jednostronnego ustalania wysokości odszkodowania i zadośćuczynienia. Wnioskodawcy nie przyznano żadnego narzędzia pozwalającego na weryfikację przedstawionej propozycji. Często zdarzało się więc, że propozycja rekompensaty oscylowała w granicach 1 złotego, co powodowało jej odrzucenie przez pacjentów lub ich spadkobierców. Dotychczasowy system nie prowadził do kompensacji szkód, był niewydolny.

Umocowanie RPP do dysponowania budżetem Funduszu Kompensacyjnego, ma więc na celu urealnienie kompensacji poprzez odejście od fikcyjnych propozycji, które ze względu na ekstremalnie niski pułap nie zaspakajają wnioskodawcy.  Powstaje jednak pytanie, czy pobieranie środków głównie z odpisów ze składek zdrowotnych i przeznaczanie ich na Fundusz Kompensacyjny to dobre rozwiązanie i czy nie wpłynie to na jakość udzielanych świadczeń ? Pozostaje mieć nadzieję, że nie, ale jednoznacznie nie można tego wykluczyć.

Czytaj w LEX: Projekty ustaw i rozporządzeń z zakresu prawa ochrony zdrowia >