Lekarz dentysta i zarazem znany wykładowca akademicki z Poznania dr Beata W-S. została pociągnięta do odpowiedzialności dyscyplinarnej przed sądem lekarskim za niewłaściwe przeprowadzenie zabiegu wstawienia implantów.

Zakaz wstawiania implantów

Zdaniem rzecznika odpowiedzialności zawodowej poszkodowana pacjentka kwalifikowała się do leczenia. Dwa zęby usunięte przez dr W.-S. wymagały leczenia, a nie uzupełnienia przez implanty. Zarzuty dotyczyły błędnego planu leczenia stomatologicznego i nie przygotowania kości do protezy.

Okręgowy Sąd Lekarski uznał winę dentystki, która doprowadziła u Moniki P. do przerwania lewej zatoki szczękowej i długotrwałego bólu. Zdaniem sądu było to naruszenie art. 8 Kodeksu Etyki Lekarza Dentysty oraz art. 4 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty.

Według Kodeksu etyki, lekarz powinien przeprowadzać wszelkie postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze z należytą starannością, poświęcając im niezbędny czas.

Czytaj też: SN: Dentyści okazali się nierzetelni przy wykonywaniu protezy>>

W tej sytuacji sąd lekarski wymierzył obwinionej karę zakazu leczenia implantologicznego na dwa lata.

Złagodzenie kary

Od tego orzeczenia dr Beata W.-S. odwołała się do Naczelnego Sądu Lekarskiego, zarzucająz sądowi I instancji m.in.:

  • naruszenie prawa procesowego przez niepowołanie biegłego, który by obiektywnie sprawdził, czy zabieg był przeprowadzony zgodnie ze sztuka lekarską
  • wadliwe przypisanie odpowiedzialności dyscyplinarnej, za czynności, które nie były błędem lekarskim, lecz powikłaniem
  • nie wyjaśniono przyczyn powstałych powikłań
  • wymierzona kara jest nadmiernie surowa

Naczelny Sąd Lekarski w grudniu 2019 r. zmienił orzeczenie i wymierzył dentystce karę w postaci trzykrotności miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, czyli 14 tys. 400 zł. na rzecz Fundacji Pomocy Dzieciom.

Od tego orzeczenia pełnomocnik obwinionej złożył kasację do Izby Karnej Sądu Najwyższego. Głównym zarzutem było niepowołanie biegłego i naruszenie prawa do obrony, gdyż rozpoznawano sprawę pod nieobecność obwinionej.

Jednak, jak warto zaznaczyć - obwiniona doktor nie stawiła się ani razu przed rzecznikiem dyscyplinarnym i w sądzie.

Argumenty oskarżenia

W czasie rozprawy w Izbie Karnej SN dr Karolina Pyziak-Kowalska, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej stwierdziła, że obwiniona popełniła błąd lekarski i nie chodzi tu o powikłania.

- Sądy lekarskie, czyli ośmiu lekarzy, nie dopatrzyły się konieczności powołania biegłego - wyjaśniała dr Pyziak-Kowalska. - Obwiniona popełniła rażące błędy medyczne i wykazała brak należytej staranności. Dolegliwość kary pieniężnej nie przekracza stopnia winy - dodała.

SN utrzymuje kare w mocy

Izba Karna SN stwierdziła, że kasacja nie jest zasadna. Nie doszło do rażącego naruszenia prawa. Zarzut nie powołania biegłych jest częściowo słuszny, gdyż adwokat, który jest obrońca nie ma takiej  wiedzy jak skład orzekający. A to utrudnia obronę.

- Obrońca przez cały czas procesu nie przejawiał inicjatywy dowodowej, więc nie powinien stawiać zarzutu braku ekspertyzy biegłego - powiedział sędzia sprawozdawca Jarosław Matras.

Także prawo do obrony nie zostało naruszone - podkreślił sąd i zaznaczył, że zaświadczenie o nieobecności obwinionej przed NSL było wydane przez statystyka szpitalnego, a nie przez ordynatora, jak nakazuje ustawa.

Co do kary, nie jest ona zbyt surowa, gdyż pacjentka w efekcie tego błędu musiała przejść kolejną operację, cierpiała przez kilka miesięcy i poniosła dodatkowe wydatki.

 

Sygnatura akt I KK 56/19, postanowienie z 6 października 2020 r.