Choć wielu lekarzy nie wyobraża sobie lepszego sposobu na reklamę, niż stworzenie swego profilu na portalu znanylekarz.pl, to inni szukają nieustannie alternatywnych form dotarcia do pacjentów. Dotyczy to zwłaszcza młodych doktorów, którzy otwierają swoje prywatne gabinety i muszą je wypromować.

Problem z portalem znanylekarz.pl dla wielu medyków polega na tym, że za udostępnianie ich profilu pacjentom musza płacić ok. 380 zł miesięcznie.

„Nie musisz płacić takiego haraczu. Jeśli jest duża konkurencja na rynku, to warunkiem powodzenia są niskie koszty własne i inwestycja w siebie. Internet to podstawa. Zainwestuj w reklamy AdWords. U mnie bardzo fajnie się sprawdziły i przynoszą mi każdego miesiąca zwrot w postaci nowych pacjentów, którzy przychodzą do mojego gabinetu”- radzi jeden lekarz młodej adeptce psychiatrii, która w dużym uniwersyteckim mieście otwiera prywatny gabinet. Musi się zmierzyć z konkurencją innych psychiatrów, gabinetów profesorskich i firm medycznych oferujących leczenie w ramach abonamentu.

 

Lekarz z Instagrama - czy to zakazana reklama? - czytaj tutaj>>

 


Opłata za pozycję

Reklamy AdWords kupuje się w Google. W zamian za opłatę rzędu kilkuset złotych miesięcznie, wyszukiwarka lepiej pozycjonuje daną firmę czy gabinet lekarski. Przykładowo, zainteresowany pacjent wpisuje w Google frazę „dobry endokrynolog w Krakowie”  i otrzymuję listę gabinetów. Te, które pojawiają się na początku listy, są najprawdopodobniej opłaconą reklamą.

Lekarze wykupują więc reklamy, ale  problem polega na tym, że prywatne gabinety nie mogą się reklamować. Zgodnie z przepisami ustawy o działalności leczniczej, mają one jedynie prawo informowania o swej działalności. A granica między informacją a niedozwoloną reklamą jest cienka.

- Istnieje spór czy w ogóle lekarz, tak jak i prawnik, może się reklamować. To czy lekarz się reklamuje i zachwala swoje usługi czy tylko informuje o miejscu gabinetu lekarskiego, zależy od treści informacji. Jeśli reklamuje się jako „świetny kardiolog, który wyleczy każdego pacjenta”, to mamy do czynienia z niedozwoloną reklamą, gdyż ona nie może sugerować efektu usługi - tłumaczy radca prawny Marek Koenner. Jego zdaniem kupowanie reklam AdWords w Google nie jest naruszeniem zakazu reklamy, jeśli ich treść ogranicza się do wskazania kto i gdzie leczy.

 

Gdy emeryci przestaną pracować, służbę zdrowia czeka... zawał​ - czytaj tutaj>>

Prawo nie nadąża za internetem

Nowe media, social media rozwijają się bardzo szybko. Prawo nie nadąża za ich regulacją, a tym bardziej - rzecznicy odpowiedzialności zawodowej działający w poszczególnych izbach lekarskich i stojący na straży etyki wykonywania zawodu. Za naruszenie zakazu reklamy lekarz musi się bowiem liczyć z wszczęciem postępowania dyscyplinarnego wobec niego i ewentualną karą nagany czy upomnienia.

Social media są o tyle pociągające dla doktorów, że stanowią bezpłatne platformy do reklamowania usług. Lekarki prowadzące takie profile na Instagramie jak: „Lekarka w wielkim mieście” , „Mama i stetoskop” czy „Mama ginekolog” edukują swoją publikę, a przy okazji zachęcają do skorzystania z ich usług potencjalne pacjentki. Niektóre z nich prowadzą też sklepy internetowe.

Lekarze sprzedają kosmetyki

- Granica jest bardzo cienka. Wiadomo, że lekarz nie może występować w reklamie i zachęcać do zakupów leków czy wyrobów medycznych. Ale co jeśli np. na Instagramie handluje on np. kosmetykami, które niekoniecznie sam stworzył, ale współpracuje z inną firmą? To już się zbliża do niedozwolonej reklamy, ale Kodeks Etyki Lekarskiej jednoznacznie tego nie zabrania - zastanawia się Łukasz Jankowski, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. Do izb lekarskich wpływają skargi na niedozwoloną działalność ich przedstawicieli w sieci, ale rzecznicy odpowiedzialności na razie nie wiedzą, co z tym zrobić. Uważają, że trzeba jak najszybciej dostosować tu Kodeks Etyki Lekarskiej, bo prawo nie nadąża za rozwojem internetu.

Jeszcze do nie dawna jedynym zmartwieniem osób stających na straży etyki wykonywania zawodu lekarskiego były reklamy działalności lekarskiej w tradycyjnych mediach czyli głównie w gazetach i telewizji. Izby lekarskie reagowały natychmiast na  reklamę leku, który był zachwalany przez lekarza występującego pod swoim imieniem i nazwiskiem. Postępowania przeciwko tym lekarzom zaczęli wszczynać rzecznicy odpowiedzialności zawodowej i doprowadziły one do tego, że dziś już żaden lekarz w takiej reklamie nie może wystąpić, a co więcej - żadne aktor w niej grający nie może podawać się za lekarza.