Skargę do Trybunału wniosła obywatelka Czech, która na własne życzenie wypisała się ze szpitala natychmiast po porodzie (który odbył się bez komplikacji), zabierając ze sobą dziecko. Pracownicy szpitala zawiadomili policję.

W wyniku wszczętej procedury sąd czeski zastosował środek opiekuńczy i wydał nakaz powrotu noworodka do szpitala ze względu na zagrożenie życia. W domu skarżącej pojawił się komornik, pracownik opieki społecznej i funkcjonariusze, i zabrali kobietę z dzieckiem na oddział położniczy, z przeprowadzonego wówczas badania wynikało, że noworodek był w stanie dobrym i nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo.

Czytaj: Polka walcząca ze szpitalem ostatecznie przegrała w Strasburgu >>>

Kobieta została wypisana ze szpitala dwa dni później, a pracownik opieki społecznej zwrócił się do sądu o zniesienie środka opiekuńczego, ponieważ "ustały powody dla adopcji dziecka". Przed Trybunałem skarżąca zarzuciła, iż taki stan rzeczy stanowił naruszenie jej prawa do poszanowania życia rodzinnego i prywatnego, chronionego w art. 8 Konwencji o prawach człowieka, oraz prawa do skutecznego środka odwoławczego z art. 13 Konwencji (skarżącej nie miała żadnej skutecznej możliwości zaskarżenia nakazu sądu).

Trybunał zgodził się ze skarżącą i stwierdził naruszenie Konwencji. Co prawda władze krajowe cieszą się szerokim marginesem uznania, jeżeli chodzi o politykę rodzinną i stosowanie środków opiekuńczych, to zawsze jednak muszą zachodzić przesłanki uzasadniające stosowanie takiego środka, zwłaszcza środka związanego z wykonywaniem praw rodzicielskich przez rodziców tak małego dziecka. Środek związany z przejęciem sprawowania opieki nad noworodkiem przez instytucję państwową, wbrew życzeniom matki, może być uzasadniony jedynie w wyjątkowych okolicznościach i w świetle wyjątkowo ważnych powodów. Zanim władze państwowe podejmą nagłą interwencję tego typu, muszą przekonująco i wiarygodnie ustalić, iż dziecku faktycznie grozi niebezpieczeństwo. Sąd krajowy stosując środki opiekuńcze musi ustalić, co konkretnie grozi dziecku, oraz zastosować środek najmniej inwazyjny w danej sytuacji.



 

W tym przypadku sąd krajowy powołał się lakonicznie na notkę lekarza, który wskazywał na ogólne zagrożenia dla zdrowia noworodka w przypadku zbyt wczesnego wypisu ze szpitala - sąd nie poszukiwał żadnych dodatkowych informacji na temat aktualnej sytuacji dziecka i nie wziął w ogóle pod uwagę możliwości zastosowania mniej inwazyjnego środka. Trybunał uznał także, iż nie wykazano przekonująco, dlaczego rodzice dziecka zostali "zaskoczeni" faktycznym odebraniem im dziecka i dlaczego nie można było przeprowadzić z nimi jakiejkolwiek konsultacji na ten temat. Poza tym, kiedy w domu skarżącej pojawił się komornik i pracownik opieki społecznej w towarzystwie policji i lekarza, dziecko zostało zbadane i okazało się, że jego stan dobry, a jego zdrowiu nic nie zagraża. W tym momencie było jednak już za późno, żeby odstąpić od wykonania nakazu sądu.

Poza tym skarżąca nie miała żadnej możliwości odwołania się od zastosowanego środka i jego uchylenia przed opuszczeniem szpitala. Zdaniem Trybunału sądowe odebranie skarżącej opieki nad dzieckiem - w tak ważnym momencie życia i dla matki, i dla dziecka - w sytuacji, w której dobro dziecka nie zostało faktycznie zagrożone, stanowiło przekroczenie marginesu uznania przysługującego państwu w sprawach opiekuńczych. Tym samym miało miejsce naruszenie art. 8 Konwencji.

Tak wynika z wyroku Trybunału z 11 grudnia 2014 r. w sprawie nr 43643/10, Hanzelkovi przeciwko Republice Czeskiej.