Białe miasteczko  działało w Alejach Ujazdowskich przez 75 dni. Medycy stworzyli je, jako formę protestu na obecny stan systemu ochrony zdrowia w Polsce.

Czytaj również: 
Protest medyków przedstawił swoje porozumienie. Chcą podwyżek, ale stopniowo >>
Jest porozumienie w sprawie płac w zdrowiu, ale bez protestujących pod kancelarią premiera >>

 

Przeniesienie aktywności do sieci

Aktywność „Białego miasteczka” zostaje przeniesiona do internetu. Głównym powodem zmiany formy protestu jest trwająca IV fala pandemii COVID-19, która przytłoczyła pacjentów i medyków. – Nasza odpowiedzialność nakazuje nam zmienić formę protestu – powiedział Artur Drobniak, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej, dodając, że rząd nie podejmuje żadnych działań, by walczyć z pandemią.

Jak wskazała Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, w obecnej dobie IV fali pandemii jest problem z ułożeniem grafików obecności w Miasteczku, chętni do jego wypełnienia nie mają obecnie czasu na protest, a wojewodowie delegują personel do pracy na oddziałach covidowych.

To nie koniec protestu

- Czas pandemii ma służyć wypracowaniu wspólnych stanowisk w sprawie zmiany systemu ochrony zdrowia – podkreśliła Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Wskazując, że nowe stanowisko Zespołu Trójstronnego w sprawie najniższych wynagrodzeń w systemie ochrony zdrowia nie jest kwestią przypadku, tylko efektem protestu i działania ”Białego miasteczka”. Jednocześnie zapowiedziała, że jeśli będzie taka konieczność, to medycy i pracownicy ochrony zdrowia znów wyjdą na ulicę. Problemy publicznej ochrony zdrowia pozostają nierozwiązane. Będziemy robić wszystko, aby do decydentów docierał nasz głos – podsumowała Ptok.

Czy protest był porażką?    

Artur Drobniak, wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej, zapytany, czy medycy czują, że ponieśli porażkę, odpowiedział, że to jest porażka wszystkich Polaków, jak całego systemu ochrony zdrowia.