Rozmowa z mec. Pawłem Sendrowskim, wspólnikiem zarządzającym w Wielkopolskiej Grupie Prawniczej Kozłowski, Maźwa, Sendrowski i Wspólnicy sp. k.

Anna Stańczuk, wydawca LEX Zamówienia Publiczne Prestige: Prawo zamówień publicznych zostało gruntownie znowelizowane w lipcu 2016 roku z uwagi na konieczność wdrożenia unijnych dyrektyw. Jak z perspektywy kilku miesięcy obowiązywania nowych przepisów, ocenia Pan stan polskiego rynku zamówień publicznych?

Paweł Sendrowski: Rynek zamówień publicznych po rewolucji, która miała miejsce w lipcu 2016 roku, ma się coraz lepiej. Jak bardzo zamawiający bali się nowelizacji Prawa zamówień publicznych świadczy chociażby fakt, że wielu z nich zdecydowało się na wszczęcie postępowań przed dniem wejścia w życie nowelizacji, wyznaczając termin otwarcia ofert na … koniec roku. Czyli zamawiający woleli przygotować postępowanie, bazując na starych przepisach prawa zamówień publicznych, nawet jeżeli nie mieli jeszcze rzeczywistej potrzeby udzielania zamówień.

Zresztą, jak pokazują dane statystyczne Urzędu Zamówień Publicznych w październiku 2016 roku liczba opublikowanych ogłoszeń w Biuletynie Zamówień Publicznych (17.466 szt.)  jest o około 46% mniejsza w porównaniu do tego samego okresu w roku 2015 (25.609 szt. opublikowanych ogłoszeń). Natomiast w całym roku 2016 liczba opublikowanych ogłoszeń o zamówieniach i konkursach jest o około 10,0% mniejsza w stosunku do tego samego okresu roku 2015 (97.332 szt. ogłoszeń o zamówieniu i konkursie). To bardzo duża różnica, która potwierdza, że pierwsze miesiące po wejściu w życie nowelizacji zamawiający poświęcili na uczenie się nowych przepisów.

Najgorętszy okres zamawiający mają już za sobą, co jednak nie oznacza, że znowelizowane przepisy ustawy Prawo zamówień publicznych nie budzą wątpliwości i kontrowersji. Nie zapominajmy też o tym, że na dobre ruszyła już nowa perspektywa finansowa na lata 2014-2020 i wydatkowanie środków unijnych, a tym samym udzielanie zamówień współfinasowanych ze środków Unii Europejskiej coraz bardziej przyspiesza. To jest oczywiście szansa dla całego rynku zamówień publicznych, ale też nowe wyzwanie – wydatkowanie środków unijnych podlega bowiem licznym regulacjom, a nieprawidłowości w ich wydatkowaniu powodują nakładanie korekt finansowych na beneficjentów.

A.S.: Czy coś się zmieniło w podejściu zamawiających do prowadzenia przetargów publicznych? Miało być prościej, mniej formalności…

P.S.: Powiem tak – będzie prościej, ale na razie wszyscy (zamawiający, wykonawcy, instytucje kontrolujące) muszą nauczyć się nowych przepisów. Im bardziej poznaję nowe przepisy, tym bardziej jestem przekonany, że faktycznie ustawodawca chce wprowadzić do zamówień publicznych nowe standardy.
Przykładowo, zgodnie z art. 26 ust. 1 lub 2 p.z.p. zamawiający wzywa wykonawcę, którego oferta została najwyżej oceniona, do złożenia w wyznaczonym terminie aktualnych na dzień złożenia oświadczeń lub dokumentów. A przecież do niedawna wszystkie oświadczenia lub dokumenty składane w postępowaniu (nawet te na wezwanie zamawiającego) powinny bezwzględnie potwierdzać spełnianie przez wykonawcę warunków udziału w postępowaniu oraz spełnianie przez oferowane dostawy, usługi lub roboty budowlane wymagań określonych przez zamawiającego, nie później niż w dniu, w którym upłynął termin składania wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu albo termin składania ofert.

Jedna zmiana – a jakże istotna. Na gruncie poprzednio obowiązujących przepisów wielu wykonawców, którzy oferowali najkorzystniejsze warunki realizacji zamówienia było wykluczanych, ponieważ przedłożyli zamawiającemu np. zaświadczenie z Krajowego Rejestru Karnego z datą późniejszą niż termin składania ofert, co wcale nie musiało oznaczać, że występowały faktyczne przesłanki do wykluczenia. W mojej ocenie zawsze wykluczenie z postępowania wykonawcy zdolnego do realizacji zamówienia, który jedynie z przyczyn stricte formalnych podlega wykluczeniu, które nie rzutują bezpośrednio na jego wiarygodność, należy traktować jako porażkę i często stratę dla budżetu państwa.

Takie instytucje jak tzw. self cleaning, ograniczenia w zakresie stosowania ceny jako jedynego kryterium, procedura odwrócona, możliwość bardziej elastycznego określania chociażby warunków udziału w postępowaniu w stosunku do wykonawców wspólnie ubiegających się o udzielenie zamówienia to przykłady tylko niektórych bardzo pożądanych zmian w prawie zamówień publicznych.
 
To co mi jednak podoba się najbardziej, to wyraźne zaakcentowanie przez zamawiającego, że zamówienia publiczne nie mają wyłącznie funkcji ekonomicznej. W nowelizacji duży nacisk położono na aspekty społeczne, udostępniono zamawiającym narzędzie, dzięki którym mogą np. wymusić na wykonawcach zatrudnianie osób realizujących zamówienie na podstawie umów o pracę (jeżeli faktycznie te czynności mają charakter stosunku pracy). Dzięki zmianom w tym zakresie standardem stają się klauzule społeczne w ramach warunków udziału w postępowaniu, czy kryteriów oceny ofert. Oczywiście, często stosowanie takich właśnie klauzul wpływa na wysokość wynagrodzenia wykonawcy, ale dzięki właśnie takiemu podejściu zamawiający mogą przypomnieć sobie, że zamówienia publiczne to nie tylko kwestia ceny, a przy okazji udzielania zamówień mogą jednocześnie realizować również cele społeczne.

A.S.: Co w nowym stanie prawnym jest najbardziej problematyczne dla zamawiających (np. samorządów)? Procedura odwrócona, pozacenowe kryteria oceny ofert, JEDZ – Użytkownicy programu LEX Zamówienia Publiczne Prestige zadają dużo pytań związanych z tymi tematami.

P.S.: Każde z tych zagadnień ciągle budzi wątpliwości. Natomiast o ile kwestia stosowania procedury odwróconej, czy zasad wypełniania JEDZ z czasem będzie coraz mniej problematyczna, to jednak stosowanie pozacenowych kryteriów oceny ofert niestety jeszcze długo budzić będzie wiele kontrowersji.

Pamiętajmy, że przez ostatnie co najmniej 10 lat wśród zamawiających panowało przekonanie (zresztą skutecznie wpajane przez instytucje kontrolujące), że stosowanie pozacenowych kryteriów oznaczać może albo zarzut niegospodarności albo konieczność żmudnego wyjaśniania intencji zamawiającego i tłumaczenia się z podjętych decyzji.
A przecież stosowanie pozacenowych kryteriów oceny ofert to doskonałe narzędzie do tego, żeby zamawiający mogli otrzymywać usługi lub produkty o wysokiej jakości, odpowiadające ich faktycznym potrzebom. Aby jednak prawidłowo je stosować, zamawiający jeszcze długo będą się uczyć tego, na ile subiektywizmu mogą sobie pozwolić, jak właściwie opisywać kryteria, które nie są ekonomicznie mierzalne. Pamiętać należy przy tym, że w ramach dyrektyw unijnych od wielu lat można stosować chociażby takie kryterium jak estetyka – tylko trzeba wiedzieć, jak je prawidłowo opisać i nie naruszyć przy tym przepisów ustawy.

A.S.: Przed nami krok milowy dla rynku – elektronizacja postępowania o udzielenie zamówienia publicznego. Czy Pana zdaniem, uda się wdrożyć ten proces nieco spokojniej niż zeszłoroczną nowelizację PZP? Na pewno będzie wiele pytań i wątpliwości zarówno po stronie zamawiających, jak i wykonawców.

P.S.: Elektronizacja zamówień publicznych to wielkie wyzwanie, ale jednocześnie problem nie tylko dla zamawiających, ale też dla wykonawców. Oczywiście, wdrażanie wymogów unijnych w zakresie elektronizacji postępowań to będzie burzliwy proces, być może jeszcze bardziej chaotyczny niż wdrożenie nowelizacji prawa zamówień publicznych. Wyobraźmy sobie sytuację, w której wszyscy wykonawcy oferty składać będą za pomocą elektronicznych środków komunikacji – na chwilę obecną trudno to sobie wyobrazić. Trudno też sobie wyobrazić w najbliższym czasie w pełni działający system informatyczny do obsługi postępowań o udzielenie zamówień publicznych – system który obejmować będzie wszystkie jednostki publiczne w Polsce. Z drugiej strony jest to coś nieuniknionego i pełna elektronizacja zamówień publicznych to tylko kwestia czasu.

Paweł Sendrowski - radca prawny, wspólnik zarządzający w Wielkopolskiej Grupie Prawniczej Kozłowski, Maźwa, Sendrowski i Wspólnicy sp. k., która prowadzi obsługę infolinii merytorycznej dla Klientów programu LEX Zamówienia Publiczne Prestige