Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN kontynuowała w sobotę i niedzielę rozpoznawanie protestów wyborczych, których wpłynęło łącznie 5,8 tys. Jak poinformował Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego Sądu Najwyższego, w przypadku 92 protestów zarzuty w nich zawarte zostały uznane za zasadne w całości lub w części, jednak bez wpływu na wynik wyborów.

Posiedzenie całego składu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w celu podjęcia uchwały w sprawie ważności wyborów prezydenckich zaplanowano na poniedziałek na godz. 12.00.

Protest KO bez dalszego biegu

Wśród protestów rozpoznanych w sobotę SN zajął się m.in. protestem złożonym przez polityków KO reprezentujących komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego. Sąd Najwyższy pozostawił ten protest bez dalszego biegu.

Jak poinformował sędzia Stępkowski, Sąd Najwyższy wskazał, że protest wyborczy KO w części wykraczał poza jego ustawowo określony przedmiot i granice zakreślone w Kodeksie wyborczym. Sąd uznał też, że w części wnoszący protest nie przedstawił ani nie wskazał dowodów na poparcie formułowanych zarzutów, do czego obliguje go Kodeks wyborczy.

Czytaj omówienie w LEX: Nie można już w dniu wyborów składać protestu wyborczego >

SN w odniesieniu do zarzutu dotyczącego wyznaczenia terminu wyborów prezydenckich wskazał, że kwestionowanie regulacji prawa wyborczego jest protestem przeciwko treści obowiązującego prawa i jego oceną. Zdaniem SN protest KO nie dotyczył przebiegu głosowania, ustalenia jego wyników lub wyników wyborów pod kątem zgodności z obowiązującym prawem wyborczym lub prawem karnym.

- Przedmiotem protestu wyborczego nie może być bowiem ocena zgodności z Konstytucją RP wprowadzonych zmian ustawowych dotyczących procesu wyborczego, ta bowiem podlega kontroli Trybunału Konstytucyjnego w zupełnie innej procedurze – podkreślił Sąd Najwyższy.

Zobacz omówienie w LEX: Podpis na proteście wyborczym jest wymagany  >

Sąd zwrócił przy tym uwagę, że dopiero przy podejmowaniu uchwały ws. ważności wyborów Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych może badać, czy okoliczności niewymienione w Kodeksie wyborczym – w tym unormowania konstytucji - miały wpływ na ważność wyborów.

Uzasadniając sobotnie orzeczenie SN podkreślił, że wnoszący protest nie wskazał dowodów na poparcie podnoszonych zarzutów. W ocenie sądu wnioskodawcy założyli, że sam opis nieprawidłowości wysłany przez formularz na specjalnie w tym celu utworzonej stronie internetowej stanowi wystarczające uprawdopodobnienie naruszenia procedury wyborczej.

Sąd wskazał też, że do protestu załączono kilka tomów wydruków zgłoszeń bez ich weryfikacji i uzupełnienia. Jak zaznaczył SN zgłoszenia te były wysyłane z anonimowych adresów e-mail, co uniemożliwiło przeprowadzenie postępowania dowodowego. - Wiele z nich nie zawierało wskazania miejsca zaobserwowanego zdarzenia, a co za tym idzie, SN nie mógł ustalić prawdopodobieństwa zaistnienia opisywanych okoliczności – dodał sąd.

Czytaj omówienie w LEX: Nieuzupełnione braki formalne protestu wyborczego skutkują jego zwrotem >

SN podkreślił, że brak dowodów na potwierdzenie stawianych zarzutów stanowił poważny mankament protestu. Sąd zaznaczył też, że wnoszący protest, zamiast dostarczyć dowody utworzył stronę internetową, na którą wyborcy zgłaszać mieli zaobserwowane nieprawidłowości, przez co - zdaniem SN – "mógł przyczynić się do tego, że korzystający z tego formularza wyborcy mogli uznali, że w ten sposób zgłaszają protest wyborczy, co nie było prawdą".

Według sądu w ten sposób komitet wyborczy kandydata mógł przyczynić się do nieskorzystania przez wyborców z prawa podmiotowego do złożenia protestu wyborczego.

Protest wyborczy komitetu wyborczego kandydata KO Rafała Trzaskowskiego został złożony w połowie lipca. Główne argumenty podnoszone w tym proteście dotyczyły naruszenia konstytucyjnego terminu wyborów, wspomagania przez TVP jednego kandydata w wyborach i naruszenia ze strony administracji rządowej. Do protestu dołączono 8 tomów wydruków zgłoszeń dokonywanych przez formularz na dedykowanej do tego stronie internetowej.

Czytaj też: SN: Sposób prezentowania w mediach kandydatów nie wpływa na możliwość oddawania głosów >

Jak wyjaśniał w lipcu Grzegorz Wójtowicz, pełnomocnik wyborczy komitetu Rafała Trzaskowskiego, w proteście tym "są zarzuty dotyczące naruszenia konstytucji, czyli terminu zarządzania wyborów". "Mamy także zarzut, w naszej ocenie potężny, dotyczący działalności TVP i wspomagania przez nią jednego tylko z kandydatów, i dyskredytowania tylko kandydata Rafała Trzaskowskiego" - informował Wójtowicz.

W proteście KO zarzucono też naruszenia prawidłowego postępowania przez organy administracji rządowej i wspieranie przez te organy jednego z kandydatów.

Do protestu KO dołączono też ponad 2 tys. indywidualnych zawiadomień o nieprawidłowościach, w tym dotyczących pozbawienia prawa wyborczego. - To są tysiące nieprawidłowości, które polegały przede wszystkim na pozbawieniu wielu wyborców prawa wyborczego. Wielu wyborców, przede wszystkim w ramach głosowania korespondencyjnego zostało pozbawionych tego prawa w skutek niedoręczenia, zbyt późnego doręczenia lub doręczenia pakietów wyborczych bez kart do głosowania - wskazywał Wójtowicz.

Czytaj w LEX: Archiwizacja dokumentów wyborczych >

 

PAP