To trzecie, podobne wydarzenie na terenie osiedli spółdzielni mieszkaniowej "Słoneczny Stok". W dwóch poprzednich nieznani sprawcy podkładali ogień pod drzwi mieszkań zajmowanych przez rodziny czeczeńskie. Straty materialne były w każdym przypadku podobne, na szczęście nikt nie ucierpiał.

Mieszkanie znajduje się na parterze bloku na osiedlu "Leśna Dolina" (jedno z trzech osiedli spółdzielni). Według informacji policji i straży pożarnej ogień wybuchł ok. godz. 1.30 w czwartek. Sprawcy dostali się na klatkę schodową bloku, choć w budynku działa domofon. Domownicy z pomocą sąsiadów ugasili ogień. Pożar zniszczył drzwi i futrynę, klatka schodowa jest okopcona. Wybita też została kamieniem szyba w oknie mieszkania.

W mieszkaniu przebywał m.in. obywatel Indii, który jest mężem jednej z córek właścicieli lokalu. Oboje przyjechali w odwiedziny do bliskich.

Spółdzielnia mieszkaniowa oszacowała straty materialne na 10 tys. zł. Wyznaczyła 10 tys. zł nagrody za pomoc w wykryciu sprawcy (sprawców).

Na specjalnie zwołanym briefingu prasowym prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski zapewniał, że władzom zależy na wykryciu sprawców i potępił wszystkie trzy zdarzenia. Mówił, że zagrażały one wielu ludziom, bo ogień podkładany był w blokach i w nocy. "To zdarzenia o charakterze nienawiści do drugiego człowieka, do innej rasy" - powiedział.

Truskolaski mówił, że w porozumieniu z policją i prokuraturą podjętych zostało "szereg działań", by zapobiec takim "aktom".

Podkreślił, że działania sprawców podpaleń "rzutują negatywnie na obraz miasta". Zaapelował też do białostoczan, by "wzmogli swą czujność", informowali policję o podejrzanych sytuacjach.

"To nie jest tak, że te działania zagrażają tylko jednej rodzinie, jednej czy kilku osobom, które są pochodzenia obcego, które przyjechały z zagranicy" - podkreślał. Mówił również, że organizacje pozarządowe prowadzą w mieście działania propagujące tolerancję i zwalczanie rasizmu oraz ksenofobii.

"Zapewniam państwa, że zrobimy wszystko, żeby sprawców tych zdarzeń ujawnić i przedstawić prokuraturze odpowiednie dowody" - mówiła dziennikarzom komendant miejski policji w Białymstoku, inspektor Irena Doroszkiewicz. "Wszystkie środki techniczne, organizacyjne i operacyjne są uruchomione, aby tych sprawców namierzyć i zatrzymać" - dodała.

Mówiła, że od podejrzeń, do udowodnienia popełnienia przestępstwa, jest długa droga. Podobnie jak prezydent miasta, zaapelowała do mieszkańców, by informowali policję o podejrzanych sytuacjach.

Dwa wcześniejsze, podobne wydarzenia miały miejsce na sąsiednim osiedlu "Zielone Wzgórza". Pół roku i kilka tygodni temu ktoś podłożył ogień pod drzwi mieszkań zajmowanych przez rodziny czeczeńskie. W sprawie pierwszego wydarzenia śledztwo umorzono, w sprawie drugiej próby podpalenia - wciąż trwa.

Po zdarzeniu, które miało w kwietniu, Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) zaapelowało do władz Białegostoku i policji o wykrycie i ukaranie sprawców ataku na mieszkającą w Białymstoku czeczeńską rodzinę.

W 2011 i 2012 roku w województwie podlaskim odnotowano serię incydentów o charakterze nacjonalistycznym. Doszło m.in. do próby podpalenia centrum muzułmańskiego w Białymstoku i mieszkania polsko-pakistańskiej rodziny, ale także zniszczenia pomnika upamiętniającego ofiary mordu Żydów w Jedwabnem. Zamalowano też polsko-litewskie tablice w Puńsku, a na cmentarzu w Wysokiem Mazowieckiem pojawiły się napisy obrażające Żydów.

Ponieważ nie wykryto sprawców, wszystkie śledztwa umorzono.