Od momentu wprowadzenia w życie nowelizacji ustawy o ochronie granicy, tj od 1 grudnia państwowej niewiele się zmieniło - informują prawnicy ze strefy nadgranicznej. Jedynie mniej jest osób przekraczających granicę, ale ich traktowanie przez funkcjonariuszy oceniane jest jako skandaliczne. Z podobną reakcją spotykają się mieszkańcy tych okolic.

- Służby jeszcze liczą się z zastępcą rzecznika praw obywatelskich dr Hanną Machińską i mediami. Jeśli te osoby nie interweniują, to decyduje pojedynczy komendant Straży Granicznej - twierdzi adwokat Kamil Syller, zaangażowany w udzielanie pomocy prawnej na pograniczu białoruskim.

Pomoc pod silną kontrolą

 Prawnik Syller odpowiadał na pytanie czy za udzielanie za udzielanie pomocy humanitarnej imigrantom mogą grozić kary?

- Wręczane były mieszkańcom mandaty za przebywanie w strefie objętej stanem wyjątkowym, nie za bezpośrednią pomoc. Raz ludzie w mundurach i bez oznak wtargnęli do mieszkania kobiet podejrzanych o przechowywanie nielegalnych imigrantów i przeszukali dom bez nakazu - dodał. - Pomoc prawna jest utrudniona, gdyż naszym klientom przekraczającym granice odbiera się telefony. Od poglądów strażnika zależy, kiedy i na jak długo telefony komórkowe będą im przekazane - wskazuje prawnik. - Straż Graniczna nie dochodzi, czy rozporządzenie i ustawa są legalne. Odwołanie się od push backu jest w zasadzie niewykonalne. Nikt jeszcze takiego wniosku nie złożył - dodaje.

Jak mówił, policja zakazuje mieszkańcom pomocy, nawet zastępcy rzecznika praw obywatelskich funkcjonariusze nie pozwolili udzielić pomocy znalezionym w lesie mężczyznom. A pomoc miała polegać tylko na ogrzaniu się w samochodzie.

 

Polowanie na człowieka

- Na granicy polsko-białoruskiej trwa polowanie na ludzi. Schwytani cudzoziemcy w lesie natychmiast są wypychani na Białoruś. Ludzi błagają, aby ich nie zawracać, bo na Białorusi spotykają ich tortury. Widzieliśmy osoby rażone prądem i pogryzionych przez psy, pili wodę z bagien w Puszczy Białowieskiej - mówi obecna w okolicach Białowieży Hanna Machińska. - Takiej sytuacji nie mieliśmy w Polsce od 1945 roku - twierdzi i zapowiada ostre wystąpienie RPO do Komendanta Głównego Policji w sprawie skandalicznego traktowania imigrantów.

- Spotkaliśmy w lesie dwóch Syryjczyków, którzy nie mieli pojęcia o ryzyku przy przekraczaniu granicy. Są wyrzucani z samochodów przy granicy - dodaje.  I dodaje, że w obecności mediów lub RPO procedurę się wszczyna, Straż Graniczna wydaje bardzo szybko postanowienie o wydaleniu i zwykle trzyletni zakaz wjazdu na teren państw Schengen.

Nieliczni imigranci mają szansę złożyć wniosek o ochronę międzynarodową i wtedy są przekazywani do strzeżonych ośrodków.

Komisarz Praw Człowieka Rady Europy Dunja Mijatović, z którą dr Machińska podróżowała dwa tygodnie temu powiedziała, że sytuacja w Polsce jest skandaliczna i na to nie wolno wyrażać zgody. - Mamy niepokojące sygnały, że w Komisji Europejskiej trwa dyskusja na temat regulacji prawnych, które w pewnych sytuacjach dopuszczałyby push back - poinformowała dr Machińska.

Rzecznik Praw Obywatelskich interweniował już w sprawie push backów u Komendanta Straży Granicznej. W piśmie opublikowanym w piątek 3 grudnia br. napisał, że najważniejszym zadaniem demokratycznego państwa prawa jest ochrona życia, zdrowia i godności człowieka - bez względu na jego pochodzenie, wyznawane wartości czy religię. Ochrona powinna być w szczególny sposób zapewniona migrantom, którzy przekroczyli granicę - napisał rzecznik do komendanta głównego Straży Granicznej gen. dyw. Tomasza Pragi.