"Program, który prowadzony jest od marca ubiegłego roku, ma aktywizować osoby bezdomne, przebywające w schroniskach i noclegowniach. Po roku działania możemy powiedzieć, że zaczyna przynosić pierwsze rezultaty - pracę ma pięć osób" - podkreślił wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela na konferencji w piątek.

Wartość programu, który będzie kontynuowany do końca czerwca, to ponad 700 tys. zł, w całości pochodzące ze środków unijnych. Magistrat realizuje go wspólnie z Towarzystwem Pomocy im. Brata Alberta, które prowadzi w Łodzi noclegownie i schroniska. To w nich rekrutowani są uczestnicy.

"Osoby te spotykają się z psychologami, doradcami zawodowymi i na tej podstawie profilujemy im szkolenia. Potem szukamy pracodawcy, który zgodziłby się na przyjęcie naszego kandydata na trzymiesięczny staż, za który płacimy my" - zaznaczył dyrektor Biura Promocji Zatrudnienia Urzędu Miasta Łodzi Piotr Bors.

Projekt zakładał przeszkolenie i znalezienie pracy dla 50 osób, jednak - jak oceniają urzędnicy - wyciągnięcie z bezrobocia i bezdomności choćby 25 bezdomnych będzie można uznać za sukces.

"W pierwszej turze szkoleń wzięło udział 12 osób. Oferty szkoleń i pracy kierowane były także do innych bezdomnych, ale te osoby z nich nie skorzystały. Na pewno chcielibyśmy zaktywizować jeszcze co najmniej kolejne 12 osób. Mnie osobiście cieszy każda, nawet pojedyncza osoba, która wychodzi z bezdomności i rozpoczyna życie zawodowe" - dodał Trela.

Cały program zakłada trzy tury szkoleń po ok. 4 miesiące. Pierwsza tura obejmowała szkolenia w zawodach związanych z hotelarstwem i gastronomią.

Jak wyjaśnił Bors, uczestnicy programu podkreślają, że przywraca on im wiarę w to, że mogą żyć normalnie; bez interwencji samorządu czy organizacji pozarządowych nie byliby w stanie wyjść z bezdomności i bezrobocia. Ci, którym udało się utrzymać pracę po stażu, wynajęli mieszkania lub oczekują na lokale socjalne.

"Samemu trudno byłoby mi się pozbierać i znaleźć pracę. Wyobrażenie o bezdomności jest takie, że osoba, która nie ma mieszkania, jest brudna i śmierdząca. To nie do końca prawda; nie wszyscy są tacy. Pracodawca w czasie stażu może przekonać się, jak taka osoba wygląda, jak się zachowuje i czy się sprawdzi. Ja mam już pracę, wynająłem mieszkanie i do schroniska wracać nie zamierzam" - podkreślił pan Wojciech, który obecnie pracuje w łódzkim hotelu Borowiecki.

Pan Wojciech z zawodu jest telemonterem, ale przez ostatnie pięć lat wykonywał tylko dorywcze prace "na czarno". W hotelu pracuje jako konserwator; sprawdził się na tyle, że kierownictwo chce sfinansować dla niego kolejne szkolenia i zatrudnić na stałe.

"Na razie mówimy o pięciu osobach, które znalazły pracę, a jeszcze kilkanaście miesięcy temu nie wierzyły, że może im się to udać. Obecnie są na rynku pracy i mogą wykonać kolejny krok - wystąpić do miasta o lokal socjalny, aby mieć własny dach nad głową. Część osób pozostaje bezdomnymi z wyboru, ale wielu staje się nimi ze względu na sytuację życiową i ten program aktywizacyjny skierowany jest do nich" - zaznaczył wiceprezydent.

Jak wynika z akcji liczenia osób bezdomnych przeprowadzonej w lutym, w Łodzi jest ich łącznie 1036, z czego 769 przebywa w placówkach, natomiast 267 żyje na ulicy, pomieszkując w pustostanach, altankach, na klatkach schodowych. Zdecydowana większość bezdomnych to mężczyźni (782 osoby).

Najczęstsze przyczyny bezdomności to eksmisja, konflikt rodzinny, uzależnienie i przemoc domowa. Bezdomni jako źródła utrzymania wskazują przede wszystkim zbieractwo czy żebractwo oraz zasiłki z MOPS, ale też pracę na czarno – wykonuje ją 287 osób. Najwięcej łódzkich bezdomnych ma wykształcenie zawodowe i podstawowe; szkołę średnią ukończyło 187 osób, ponad 20 osób ma wyższe wykształcenie.(PAP)