Gdyby nie skala błędów, można by się cieszyć, że system tworzenia prawa zadziałał i izba wyższa parlamentu - Senat - „wyłapała” niedoróbki izby niższej – Sejmu, po to wszak została powołana. Jednak prosta relacja 314 poprawek zgłoszonych do ustawy uchwalonej w dniu 3 grudnia 2010 r., zawierającej „zaledwie” 553 artykuły, daje współczynnik grubo ponad 50% błędu. Przypomnijmy, ustawa została uchwalona jednogłośnie 430 głosami posłów - bez głosu sprzeciwu ani wstrzymującego się.

Także analiza poprawek nie napawa optymizmem. Oprócz tych, dotyczących merytorycznych rozwiązań jak np. wprowadzenie zasady wybierania radnych gmin (z wyjątkiem miast na prawach powiatów) czy senatorów wyłącznie w okręgach jednomandatowych, Senat wprowadza poprawki (wytyka ustawodawcy niedoróbki) eliminujące powtórzenia, błędy językowe, terminologiczne, logiczne, merytoryczne, redakcyjne oraz usuwa luki, sprzeczności i przepisy nienormatywne. Poprawki eliminują, uwaga, liczne niewłaściwe odesłania. Senat ogranicza również niektóre absurdy jak np. parafowanie przez wszystkich członków komisji każdej strony protokołu z głosowania w obwodzie (kilkaset parafek w noc wyborczą) oraz ujednolica te same czynności wykonywane przy różnych wyborach.

Uzasadnienie do uchwały zawiera zarzut wobec ustawodawcy wielokrotnego złamania postanowień rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dnia 20 czerwca 2002 r. w sprawie „Zasad techniki prawodawczej” (Dz. U. Nr 100, poz. 908) w zakresie struktury aktu, co z pewnością jest wynikiem niechlujnej konsolidacji przepisów zawartych dotychczas w kilku ustawach w jeden akt prawny. W konsekwencji wiele poprawek Senatu dotyczy przeniesienia przepisów w ramach ustawy.

Jedna z poprawek (313) dotyczy nawet samego tytułu ustawy. Senat zmienił tytuł "Kodeks wyborczy" na "Prawo wyborcze", zauważając, że cyt. „…zgodnie z Zasadami techniki prawodawczej określenia "kodeks", "prawo", "ordynacja" mogą być nadawane ustawom, które wyczerpująco regulują obszerną dziedzinę spraw. Zgodnie z tradycją określenie "kodeks" nadaje się ustawom obejmującym gałęzie prawa materialnego lub proceduralnego (prawo cywilne, karne albo administracyjne). Nazwę "prawo", nadaje się ustawom regulującym znaczną część gałęzi prawa (ustawom podstawowym dla określonej dziedziny stosunków społecznych); nazwa "ordynacja" przypisana jest ustawom regulującym prawo, a ściśle procedurę wyborczą. Proponowana pierwotnie nazwa "kodeks", w intencji wnioskodawcy miała prawdopodobnie na celu podkreślenie kompleksowego uregulowania jednej z części prawa konstytucyjnego – prawa wyborczego. Ponieważ jednak prawo wyborcze nie jest gałęzią prawa (jest tylko jedną z części gałęzi prawa, którą jest prawo konstytucyjne), Senat uznał, iż ustawie wyborczej należy nadać nazwę "prawo". Z jednej strony podkreśla ona fakt połączenia w jednej ustawie dotychczasowych ustaw wyborczych, a z drugiej jest zgodna z polską tradycją, ograniczającą nazwę "kodeks" do gałęzi prawa. Ponadto, kodeksy powinny być przygotowane wyjątkowo starannie, jeśli chodzi o spójność z systemem prawa oraz z Zasadami techniki prawodawczej tak, aby mogły stanowić obiekt odesłań w innych ustawach i wzór przy pracach nad tymi ustawami.”

Osobom dokonującym analizy ustawy uchwalonej przez Sejm (z pewnością nie robili tego senatorowie) należą się słowa uznania. Efekt broni się sam, zaskakując ogromem włożonej pracy oraz profesjonalizmem. Nie sposób jednak nie zadać pytań. Dlaczego z Sejmu wychodzi ustawa zawierająca tak wiele błędów i niedoróbek, która przecież mogłaby przejść niezauważona przez Senat, zostać podpisana przez Prezydenta, a tym samym stać się obowiązującym prawem. Czy Sejm miał/ma mniejsze możliwości korzystania z usług specjalistów od legislacji i prawa wyborczego niż Senat? Czy nad prawem wyborczym pracowały dwa niezależne, rywalizujące ze sobą ośrodki?

Ponadto nasuwają się jednak wątpliwości czy skala regulacji o charakterze proceduralnym (najtrudniejszych do zredagowania) pozwoliła komukolwiek na opanowanie całości materii. Wydaje się, że tylko osoby o niespotykanej percepcji byłyby w stanie wychwycić wszystkie niedoskonałości tej ustawy, które tak piętrzyły się w poszczególnych ordynacjach i utrudniały życie pracownikom samorządowym, członkom komisji wyborczych, kandydatom i komitetom wyborczym. Ilość błędów popełnionych na etapie jej uchwalania w Sejmie i wytkniętych w uchwale Senatu, pozwala mieć obawy czy akt prawny, de facto materializujący demokrację w naszym państwie, jest już wyczyszczony z defektów i różnego rodzaju lapsusów, które ujawnią się dopiero w trakcie organizacji i przeprowadzania poszczególnych wyborów. Obawy te potwierdza chociażby (niezmieniony przez Senat) mechanizm wyznaczania terminu wyborów ustalony w art. 379 § 1 cyt. „Wybory do rad zarządza się nie wcześniej niż na 4 miesiące i nie później niż na 3 miesiące przed upływem kadencji rad. Datę wyborów wyznacza się na ostatni dzień wolny od pracy poprzedzający upływ kadencji rad.” który rozstrzyga, że wybory samorządowe w 2018 r. będą musiały być zarządzone na dzień 11 listopada – Święto Niepodległości.

Ireneusz Krześnicki

Pobierz uchwałę:
Uchwała Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 17 grudnia 2010 r. w sprawie ustawy – Kodeks wyborczy