Prokuratura oskarżyła dwóch mężczyzn o to, że wspólnie i w porozumieniu ze szczególnym okrucieństwem spowodowali zniszczenie w świecie zwierzęcym. Przy użyciu metalowych rur strącili z drzew około 110 gniazd kormorana. W gniazdach znajdowało się łącznie kilkadziesiąt jaj oraz około 250-300 piskląt, pozbawiając pisklęta możliwości dokarmiania przez rodziców, a część po zrzuceniu zadeptali.

Oskarżeni przyznali się do winy

Zawiadomienie o przestępstwie złożyło Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”. Akt oskarżenia obejmuje przestępstwa z art. 35 ust. 2 ustawy o ochronie zwierząt (znęcanie się i zabijanie ze szczególnym okrucieństwem) oraz art. 181 par. 1 i 2 kodeksu karnego (zniszczenia w świecie zwierzęcym).

Na pierwszej rozprawie odbyło się słuchanie świadków. Oskarżeni przyznali się do winy, ale twierdzą, że działali w afekcie, pod wpływem wzburzenia związanego z tym, że kormorany wyjadają karpie z jeziora.

- Oskarżeni złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze, które z punktu widzenia masakry, dokonanej w tej sprawie, były dla nas nie do zaakceptowania. My jesteśmy w tym procesie po to, by twardo i jednoznacznie stać po stronie zwierząt i przyrody, a nie dogadywać się z tymi, którzy ten koszmar spowodowali – mówi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Prokurator żąda 1,5 roku więzienia

Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot działa w tej sprawie w charakterze oskarżyciela posiłkowego, reprezentowanego przez adwokatkę Karolinę Kuszlewicz.

Prokuratura w odpowiedzi na wnioski o dobrowolne poddanie się karze, wskazała, że jej warunkiem minimum jest półtora roku bezwzględnego więzienia dla każdego z oskarżonych. My będziemy żądać zapewne kary jeszcze surowszej.

Zobacz również: Wyciął bezdomnemu psu nerkę. Sąd ponownie zajmie się sprawą

- Każdego dnia od 13 lat zajmuję się sprawami dotyczącymi powodowania przez człowieka krzywdy wśród zwierząt. Ta jest jedną z najbardziej drastycznych, zarówno w mojej praktyce, jak i śmiem twierdzić - w ogóle w polskiej historii. Około 300 piskląt, miażdżonych, pozbawionych z obrażeniami wewnętrznymi na śmierć głodową, to prawdziwa masakra – skomentowała Karolina Kuszlewicz.

Radosław Ślusarczyk zapewnia, że Pracownia będzie pilnować procesu. Wskazuje, że to nie pierwsze tego typu okrutne praktyki. Próby eksterminacji młodych - piskląt a nawet fok - zdarzały się już w różnych miejscach Polski w przeszłości.

Kolejny rozprawa odbędzie się  10 kwietnia.