Kierowniczka dziekanatu uczelni wyższej za pośrednictwem serwisu internetowego groupon.pl kupiła kupon na zabieg makijażu permanentnego w gabinecie kosmetycznym zlokalizowanym w jednym z hoteli w Olsztynie. Kobieta postanowiła poprawić urodę powiek dolnych. Zabieg był bolesny, ale kosmetyczka zapewniała, że „musi boleć”, że tak wygląda zabieg makijażu permanentnego.

Bezpośrednio po zabiegu kobieta zauważyła pod oczami rozmazane kreski (jedna była nawet krzywa), opuchnięcia i zasinienia. Uzyskała zapewnienie, że sińce często pojawiają się po zabiegu i po paru dniach znikną. Nie znikły. Nawet po przeprowadzonej korekcie makijażu ani po zastosowaniu peelingu. Na dodatek okazało się, że po tym powtórnym zabiegu kosmetyczka zastosowała inny odcień barwnika, a kreska pod okiem stała się jeszcze grubsza.

Pomimo upływu czterech lat od zabiegu ślady zasinienia pod oczami są widoczne, choć kobieta, aby je zniwelować, systematycznie korzysta z bolesnych zabiegów laserowych. W sądzie żaliła się, że z powodu siniaków pojawiły się pogłoski, że jest ofiarą przemocy domowej, często słyszała też krępujące sugestie, że rozmazał się jej makijaż pod oczami.

Kosmetyczka nie miała doświadczenia

W procesie cywilnym, jaki klientka wytoczyła właścicielce gabinetu kosmetycznego, Sąd Rejonowy w Olsztynie potwierdził, że zabieg okazał się fuszerką, w wyniku którego kobieta została długotrwale, a być może nawet trwale, oszpecona. Przyczyną wystąpienia niebieskich przebarwień skóry obu powiek dolnych mogła być niska jakość pigmentu, jego nadmierne rozcieńczenie bądź niewłaściwa technika zabiegu.

Sąd wytknął, że zabieg wykonywała studentka pierwszego roku studiów z zakresu odnowy biologicznej i żywienia człowieka. Ukończyła szereg kursów z zakresu pielęgnacji skóry związanych z kosmetyką, a cztery miesiące wcześniej szkolenie z zakresu makijażu permanentnego. Nie pracowała jednak wcześniej w żadnym innym gabinecie kosmetycznym, a feralny zabieg był jej około 20 udokumentowanym wykonanym makijażem permanentnym w tym gabinecie.

Sąd uznał, że pozwana dopuściła winy w wyborze, bo powierzyła wykonywanie usług kosmetycznych osobie bez należytych umiejętności i doświadczenia. Zasądził od niej na rzecz poszkodowanej 12 tys. zł zadośćuczynienia oraz ustalił odpowiedzialność za skutki zabiegu mogące pojawić się w przyszłości.

 

Właścicielka gabinetu wystąpiła z roszczeniem 

Właścicielka gabinetu nie odwołała się od wyroku. Wystąpiła natomiast z roszczeniem wobec kosmetyczki, z którą miała zawartą umowę cywilnoprawną na wykonywanie zabiegów makijażu w jej gabinecie (umowa przewidywała prowadzanie zabiegów samodzielnie i przy użyciu własnych materiałów).

Zażądała od niej częściowego odszkodowania za szkodę wyrządzoną na skutek nienależycie wykonanego zobowiązania. Zapłaty kwoty zasądzonej wyrokiem sądu, czyli należności głównej, odsetek, kosztów procesu i kosztów sądowych, łącznie 18 376 zł.

Kosmetyczka winna w 70 procentach

Sąd Rejonowy w Olsztynie stwierdził, że źródłem odpowiedzialności kosmetyczki względem właścicielki gabinetu nie jest odszkodowanie z tytułu nienależytego wykonania umowy (art. 471 i nast. k.c.), jak chciała właścicielka gabinetu, ale współodpowiedzialność za szkodę za czyn niedozwolony (art. 441 § 2 w zw. z art. 415 k.c.). I w związku z tym, szkoda ta powinna być przez pozwaną wyrównana w odpowiedniej części.

Sąd przyjął, że dochodzone roszczenie regresowe może obejmować maksymalnie kwotę 14 476,61 zł, tj. kwotę zadośćuczynienia (należność główna plus odsetki), bez kosztów procesu i kosztów sądowych.

Czytaj: Bezduszny szpital zapłaci większe zadośćuczynienie >>

Porównując winę i stopień przyczynienia się do powstania szkody właścicielki gabinetu i kosmetyczki, sąd uznał, że ta druga winna zwrócić powódce 70 proc. z wypłaconego odszkodowania. Sąd podniósł, że to kosmetyczka była bezpośrednim sprawcą szkody wyrządzonej klientce. Wina właścicielki gabinetu sprowadzała się natomiast do powierzenia wykonywania skomplikowanych zabiegów makijażu permanentnego osobie niedoświadczonej i nieposiadającej odpowiednich kwalifikacji.

Oceniając zakres odpowiedzialności dłużników solidarnych, sąd posiłkował się również treścią umowy cywilnoprawnej łączącą strony. Ustalono w niej podział zysków od każdego zabiegu: 70 proc. kosmetyczka i 30 proc. właścicielka gabinetu.

Sąd zasądził więc od kosmetyczki na rzecz właścicielki gabinetu kwotę 10 133,63 zł.

 

Koszty procesu wchodzą do regresu

Sąd Okręgowy w Olsztynie zmienił wyrok jednie w tym zakresie, że stwierdził, iż zasądzone odszkodowanie regresowe oprócz kwoty roszczenia głównego i ustawowych odsetek powinno obejmować też koszty procesu, oczywiście w proporcji 70 procent. I o taką kwotę zwiększył dochodzone odszkodowanie.

 

Wyrok Sądu Okręgowego w Olsztynie z 18 października 2018 r. (sygn. akt IX Ca 371/18)