Ograniczenia w poruszaniu się z różnym natężeniem obowiązują od 23 marca i - choć sa potrzebne, by ograniczyć rozprzestrzenianie się epidemii - przez brak precyzyjnych przepisów budzą duże wątpliwości. Również w kwestiach proceduralnych, bo wprowadzono je w drodze rozporządzenia, mimo że Konstytucja dla niektórych ograniczeń wymaga formy ustawowej.

Pozew o odszkodowanie za walkę z epidemią możliwy, ale sprawa potrwa dłużej>>

 

Albo kara administracyjna, albo mandat

Już tylko te wątpliwości sprawiają, że warto się odwołać, a dochodzi jeszcze kwestia indywidualnej oceny sytuacji i interpretacji bieżących potrzeb danej osoby. Tych rozporządzenie nie precyzuje, a dla niektórych jest to np. pójście na cmentarz lub pojechanie do myjni, a - według doniesień medialnych - i za to można było zostać ukaranym. Policja, która uzna, że dana osoba łamie obostrzenia, wystawia mandat za wykroczenie lub zawiadamia sanepid i ten nakłada karę administracyjną.

Podstawą prawną do wymierzenia wysokich kar od 5000 zł do 30 000 złotych jest art. 48a. ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Karę wymierza państwowy powiatowy inspektor sanitarny lub państwowy graniczny inspektor sanitarny w drodze decyzji administracyjnej. W przypadku wykroczeń (często mandat opiewa na kilkaset złotych) policja stosuje najczęściej art. 54 Kodeksu wykroczeń, przewidujący grzywnę lub naganę dla każdego, kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych.

Czytaj w LEX: Odpowiedzialność cywilna i karna za zarażenie koronawirusem >

- Przede wszystkim, jeśli jakieś zachowanie podlega administracyjnej karze pieniężnej, nie powinno podpadać pod przepisy o wykroczeniach - uważa  dr Maciej Kiełbowski, adwokat w kancelarii Wardyński i Wspólnicy specjalizujący się w sprawach administracyjnych. Jego zdaniem byłoby to niezgodne z prawem – nie można być karanym dwa razy za to samo zachowanie. Jednocześnie jednak przepisy związane z epidemią SARS-CoV-2 są uchwalane w bardzo szybkim tempie i rozproszone po kilku aktach prawnych, co utrudnia zapoznanie się z nimi obywatelowi. Zdecydowana większość kar administracyjnych jest bowiem przewidziana w ustawie o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, o której większość nigdy wcześniej nie słyszała - mówi ekspert.

Czytaj w LEX: Ważne pytania o ochronę danych osobowych podczas epidemii koronawirusa >

 

Karę zapłacić trzeba, mandatu można nie przyjąć

- Trzeba podkreślić, że policjant nie ma uprawnień do nakładania kar pieniężnych o charakterze administracyjnym, a organy sanepidu nie mają prawa nakładać mandatów dotyczących ustanowionych zakazów przemieszczania się. Przy obu trybach są odmienne sposoby odwoływania się - tłumaczą: dr Łukasz Pilarczyk, adwokat w kancelarii Filipiak Babicz i asystent Denis Jankowski. I dodaje, że często obie podstawy do nałożenia sankcji są ze sobą mylone. Jeżeli karę wymierzy sanepid, to nie ma możliwości, by jej nie przyjąć. Co więcej ustawa nakazuje zapłacić ją w ciągu 7 dni od dnia wydania decyzji, a egzekucja następuje w trybie przepisów o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. W przypadku mandatu z kodeksu wykroczeń - jak mówi dr Łukasz Pilarczyk - osobie ukaranej zawsze przysługuje prawo do odmowy przyjęcia mandatu, o czym powinien pouczyć ją funkcjonariusz policji nakładający mandat. W razie nieprzyjęcia mandatu, policjant jest zobowiązany wystąpić do sądu z wnioskiem o ukaranie, w którym powinna znaleźć się adnotacja o tym, że obwiniony odmówił przyjęcia mandatu karnego, a także w miarę możliwości, wskazanie powodu odmowy.

- Istotnym z punktu widzenia ukaranego jest fakt, że w odwoławczym postępowaniu mandatowym sytuacja ukaranego może ulec pogorszeniu, czyli sąd może zwiększyć kwotę grzywny, która została pierwotnie nałożona na sprawcę wykroczenia, jeżeli przepis przewiduję karę surowszą, aniżeli nałożona - mówi  dr Pilarczyk. Jak jednak stanowi wspomniany wyżej art. 54, kwota 500 zł to maksymalna kwota grzywny.

Czytaj w LEX: Ochrona danych osobowych osób skierowanych na izolację i chorych >

 

Można złożyć sprzeciw

W przypadku wykroczeń zdarza się, że sądy wydają wyroki nakazowe, wtedy - jeżeli kwestionujemy zasadność nałożonej kary - należy złożyć sprzeciw w ciągu 7 dni od doręczenia wyroku. - Wniesienie sprzeciwu nie wiąże się z kosztami. Sprzeciw nie musi też zawierać uzasadnienia, wystarczy wskazanie, że dotyczy konkretnego wyroku i pochodzi od obwinionego. Wówczas sprawa będzie rozpoznawana przez sąd na rozprawie. W razie skazania obwiniony musi liczyć się z koniecznością uiszczenia opłat i wydatków na rzecz Skarbu Państwa. Opłata wynosi 30 zł, zaś wydatki za całe postępowanie maksymalnie 170 zł. Ponadto skazany w razie korzystania z pomocy obrońcy będzie musiał ponieść koszt jego ustanowienia. W razie uniewinnienia obwiniony może domagać się zwrotu kosztów ustanowienia obrońcy - mówi Artur Pietryka, adwokat w Kancelarii Wardyński i Wspólnicy specjalizujący się w prawie karnym. Przedawnienie karalności wykroczenia ustaje przeważnie po 3 latach od jego popełnienia. Nałożenie grzywny w drodze mandatu karnego może nastąpić w terminie do 60 dni od ustalenia sprawcy wykroczenia

Czytaj w LEX: Zagrożenie koronawirusem a prawo do prywatności >

 

Odwołanie od kary administracyjnej bezpłatne

Inna ścieżka obowiązuje przy odwołaniu od kary administracyjnej, nałożonej przez sanepid. Osoba, na którą nałożono karę pieniężną może wnieść odwołanie w terminie 14 dni do państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego. - Przepisy nie wymagają by strona szczegółowo uzasadniła przyczynę złożenia odwołania, jednak bez merytorycznego i szczegółowego uzasadnienia trudno spodziewać się uzyskania korzystnego dla osoby ukaranej rezultatu. Strona nie musi kwestionować samej zasadności kary, lecz może ograniczyć się do zaskarżenia jej wysokości jako rażąco niewspółmiernej do wagi naruszonego dobra prawnego - mówi dr Pilarczyk.

Odwołanie nie pociąga za sobą dodatkowych kosztów, a - w przypadku jego nieuwzględnienia - można wnieść skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w terminie 30 dni od dnia doręczenia skarżącemu decyzji państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego, choć w tym przypadku wiązać się to będzie z koniecznością wniesienia opłaty.

- Należałoby najpewniej przyjąć, że wysokość kary administracyjnej przesądza o wartości przedmiotu zaskarżenia, a w takim przypadku opłaty są zróżnicowane. W przypadku kary do 10 tys. zł opłata od skargi do sądu wyniesie 4 proc. kwoty kary, natomiast w przypadku kary powyżej 10 tys. zł – 3 proc. W postępowaniu sądowoadministracyjnym można natomiast także wystąpić do sądu o zwolnienie od tych kosztów, w ramach prawa pomocy - mówi dr Maciej Kiełbowski.

 

Wątpliwości tyle, że warto próbować

W kwestii odwołania prawnicy oceniają, że gra jest warta świeczki. Jak mówi adwokat Artur Pietryka, przepisy o zakazach są nieostre, w związku z czym mogą być arbitralnie stosowane. W sytuacji, gdy mandat dotyczyłby łamania zakazu poprzez jeżdżenie na rowerze, czy bieganie, a nie np. „picie pod chmurką” należy dać sądowi szansę skontrolowania decyzji policji. - W takim postępowaniu, to nie na obwinionym ale na policji jako oskarżycielu ciąży obowiązek wykazania, że doszło do złamania zakazu, gdyż obwiniony nie zaspokajał niezbędnych życiowych potrzeb, a także, że jego zachowanie w ogóle było społecznie szkodliwe. Obwiniony może bronić się wykazując m.in. arbitralność i nieproporcjonalność działania policji - tłumaczy.

Kwestionowalne mogą być też uprawnienia policji, bo - jak mówi dr Łukasz Pilarczyk - przez to, że złamanie zakazów w poruszaniu jest podwójnie sankcjonowane. - Teoretycznie może dojść do sytuacji, gdy ktoś po wyjściu z domu jest najpierw karany karą pieniężną przez pracowników inspekcji sanitarnej, a po chwili jest karany za to samo mandatem nałożonym przez policję. Taka sytuacja wydaje się niedopuszczalna, dlatego zasadne jest uznanie, że skoro podstawowymi sankcjami za naruszanie tych przepisów są kary pieniężne wymierzane przez inspekcję sanitarną, to policja nie ma tutaj kompetencji do tego, aby samemu nakładać jakiekolwiek sankcje za te naruszenia. Niestety na potwierdzenie takiego poglądu będziemy musieli poczekać do pierwszych wyroków sądów w sprawach tego typu - tłumaczy prawnik.

 

Argument o niekonstytucyjności przed sądem administracyjnym

Według dr. Macieja Kiełbowskiego, wszystko zależy od oceny każdorazowego przypadku, szanse na powodzenie mają przede wszystkim osoby, które dopuściły się niewielkich naruszeń, dużo łatwiej będzie się odwołać komuś, kto po prostu wyszedł na spacer, niż osobie w kwarantannie. - W tym kontekście warto zadbać zawczasu o ewentualne środki dowodowe na swoją obronę – tym bardziej, że w sądzie administracyjnym nie słucha się świadków, a rozpatrywane są wyłącznie dowody dokumentowe - mówi prawnik. Dodaje, że ciekawym zarzutem - choć wymagającym obszernego uzasadnienia - jest argument o niekonstytucyjności przepisów ograniczających poruszanie się.

- Zgodnie przecież z art. 52 ust. 1 Konstytucji, każdemu zapewnia się wolność poruszania na terytorium RP, a wyłączenie stosowania tego przepisu – który stanowi zasadę konstytucyjną – może nastąpić w stanach wyjątkowych, np. w stanie klęski żywiołowej (art. 233 ust. 3 Konstytucji). Sądy administracyjne, z natury rzeczy kontrolujące działania administracji publicznej, orzekały już na podstawie Konstytucji, w różnych sprawach i nie raz, niemniej w praktyce duża rolę odgrywa tutaj umiejętność sformułowania właściwego zarzutu i jego przekonującego uzasadnienia - ocenia dr Kiełbowski.