Artykuł 212 stwierdza, że "kto dopuszcza się pomówienia za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku". Dodany został do niego paragraf 2a., który mówi, że "tej samej karze podlega, kto w celu popełnienia przestępstwa określonego w § 1 albo po jego popełnieniu tworzy fałszywe dowody na potwierdzenie nieprawdziwego zarzutu lub nakłania inne osoby do potwierdzenia okoliczności objętych jego treścią".

Czytaj: Sejm ekspresowo uchwalił dużą nowelizację kodeksu karnego >>
 

Zdaniem środowisk związanych z mediami to groźny przepis, który będzie mógł być wykorzystywany przeciwko dziennikarzom publikującym materiały niewygodne dla władz. Szczególnie, że ściganie czynów z tego przepisu możliwe będzie z urzędu. 

Dziennikarze protestują

Przeciwko zaostrzeniu art. 212 Kodeksu karnego zaprotestował Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, nazywając nowelizację "utrzymaniem represji w sprawach dotyczących wolności słowa i wyrażania opinii". Zdaniem SDP szczególnie bulwersujące jest objęcie tego przestępstwa ściganiem z urzędu w sytuacji, gdy samo pomówienie ściga się na podstawie prywatnej skargi. - Proponowana regulacja prawna jest więc utrwaleniem patologii polskiego wymiaru sprawiedliwości poprzez utrzymywanie w nim represji karnych w sprawach dotyczących wolności słowa i wyrażania opinii, co dla dziennikarzy jest szczególnie dotkliwe, o czym przekonujemy się na co dzień w swojej pracy - napisano w oświadczeniu.

 


Także rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar krytycznie ocenił nowelizację artykułu 212 Kodeksu Karnego. - W efekcie tych zmian próba uprawdopodobnienia nieprawdziwego zarzutu ma być surowiej karana niż samo jego postawienie. Samo pomówienie pozostałoby przestępstwem ściąganym z oskarżenia prywatnego, nowy art. 212 par. 2a byłby zaś ścigany z urzędu. Może zatem dojść do paradoksalnej sytuacji, że samo pomówienie nie będzie ścigane (gdy np. pokrzywdzony nie będzie tym zainteresowany), ale działania uboczne wobec tego czynu będą ścigane z urzędu - ocenił Rzecznik.

Ministrowie bagatelizują zmianę 

O zaostrzone właśnie prawo pytany był we wtorek wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. - To nie jest bat na dziennikarzy – zapewnił. - Nie, bo to jest przepis, który doprecyzowuje artykuł 212. Przecież wielokrotnie nawet sami dziennikarze mówili o tym, że jest on mało precyzyjny i dlatego stanowi zagrożenie dla wolności słowa. Póki nie mamy wykreślonego artykułu 212, to lepiej żeby był doprecyzowany. Ten punkt wprowadza doprecyzowanie, mówiące o tym, że nie wolno fałszować dowodów na potrzeby tego postępowania – wyjaśnił Jaki.
Podobne stanowisko zaprezentował tego samego dnia minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Także zapewniał, że nie będzie to przepis wykorzystywany przeciwko dziennikarzom.

Tymczasem dziennikarze przypominają, że zarówno Zbigniew Ziobro, jak i inni politycy rządzącej większości zapewniali wcześniej, że są za usunięciem całego artykułu 212 z kodeksu. 

Czytaj: PiS: znieść art. 212 kk mówiący o pomówieniu m.in. za pomocą mediów>>