Chodzi o zaskarżony w ubiegłym roku do TSUE przez Komisje Europejską system dyscyplinarny w sądownictwie. Komisja poinformowała 10 października ubiegłego roku, że kieruje skargę do Trybunału Sprawiedliwości w sprawie systemu dyscyplinarnego dla sędziów w Polsce, "aby chronić sędziów przed kontrolą polityczną". Jak uzasadniała, nowy system środków dyscyplinarnych nie zapewnia niezależności i bezstronności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, w skład której wchodzą wyłącznie sędziowie wybrani przez Krajową Radę Sądownictwa, którą z kolei powołuje Sejm w procedurze o charakterze politycznym.

Czytaj:
Najpierw RPO, teraz Izba Dyscyplinarna pyta o status sędziowskich rzeczników dyscyplinarnych>>
SN: Nowi sędziowie nie mogą orzekać; MS: Sąd Najwyższy nie może o tym decydować>>

Z wcześniejszych informacji wynika, że o środkach tymczasowych będzie w pierwszej kolejności decydowała wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta, co wynika ze statutu Trybunału. Hiszpanka nie będzie miała określonego terminu na wydanie decyzji, jednak zwykle dzieje się to w ciągu kilku do kilkunastu dni od wpłynięcia wniosku.

 


Jeśli środki tymczasowe ostaną orzeczone, zaczną obowiązywać natychmiast. Następnie wyznaczony zostanie termin rozprawy, podczas której strony, w tym wypadku polski rząd oraz Komisja Europejska, będą mogły zaprezentować swoje argumenty. Potem zostanie wyznaczona data ostatecznego postanowienia. W tym przypadku sprawa dotyczy Sądu Najwyższego państwa członkowskiego, więc można się spodziewać, że TSUE wyda go w składzie orzekającym wielkiej izby.

Jeśli środki tymczasowe zostaną zasądzone, a Polska zdaniem Komisji nie podda im się, to KE będzie mogła wystąpić do TSUE o zasądzenie kar pieniężnych. W przypadku sprawy dotyczącej Puszczy Białowieskiej kara grożąca za niestosowanie się do zakazu wynosiła minimum 100 tys. euro dziennie. Ostatecznie wycinkę wstrzymano i kar nie naliczano.

Rzecznik polskiego rządu Piotr Müller, komentując decyzję Komisji Europejskiej o wystąpieniu o środki tymczasowe, powiedział, że "wymiar sprawiedliwości jest domeną regulacyjną państw członkowskich i nie dotyczą go regulacje unijne", a "traktaty UE nie regulują wymiaru sprawiedliwości". - W związku z tym, w ocenie rządu, KE nie ma podstawy prawnej, by podważać przepisy prawa dotyczące wymiaru sprawiedliwości - dodał.