Jesienią ma ruszyć kampania edukacyjna, organizowana m.in. przez Rzecznika Praw Obywatelskich, której celem jest uświadomienie społeczeństwu problemu tortur w Polsce. Jak mówią eksperci, sprawy Igora Stachowiaka czy Tomasza Komendy nie są jednostkowe, a tortury przybierają w Polsce różną formę - nie tylko przemocy fizycznej. 

Patrycja Rojek-Socha: Tortury to nadal problem w Polsce?

Hanna Machińska: Tak. Trzeba to powiedzieć zdecydowanie. Tortury są nadal obecne w Polsce na co wskazuje m.in. najnowszy raport Europejskiego Komitetu ds. Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu i Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu (CPT). Podkreślono w nim, że Polska nie wprowadziła zaleceń wskazanych w poprzednim raporcie w 2013 r., a przypadku nieludzkiego traktowania więźniów, osób zatrzymanych nadal są odnotowywane. Co ważne, jeśli nic się nie zmieni Polsce grożą konsekwencje. 

Czytaj: HFPC: Tortury powinny być spenalizowane>>

Od lat podnoszony jest - także przez Rzecznika Praw Obywatelskich - problem powierzchni przypadającej na osadzonych... 

I w raporcie CPT też ta kwestia została poruszona. W Polsce jest to poziom trzech metrów kwadratowych, podczas gdy europejskim standardem są w tej chwili cztery metry kwadratowe w celach wieloosobowych i 6 metrów w jednoosobowej sali. W odpowiedzi rządu polskiego pokreślono, że nie ma możliwości by to zmienić. Ale w naszej ocenie takie możliwości oczywiście są. 

To znaczy?

Przede wszystkim poprzez stosowanie alternatywnych kar do pozbawienia wolności np. na znacznie szerszą skalę dozoru elektronicznego. Kolejna istotna sprawa to kwestia pewnej polityki jeżeli chodzi o tymczasowe aresztowanie. Pamiętam, że na przestrzeni lat Polska była wzywana na forum Rady Europy, by to ograniczyć. Tymczasem, co zauważamy z pewnym niepokojem, zwiększa się liczba osób tymczasowo pozbawianych wolności. 

Można powiedzieć, że areszt jest nadużywany? 

Mam wrażenie, że obecnie tak. Te decyzje w dużej mierze wynikały też z pewnego rodzaju braku - nie tyle doświadczenia - co edukacji wśród sędziów. I my przez wiele lat prowadziliśmy szkolenia, seminaria dla sędziów, w zakresie europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Skutkowały zmianą podejścia do tego problemu. W tej chwili jest chyba duże przyzwolenie na stosowanie przede wszystkim tymczasowego aresztowania. A to z kolei prowadzi do szeregu innych nieprawidłowości - jak w przypadku opisywanej przez media sprawy 80-latka, któremu zarzucano molestowanie dziecka. Problem w tym, że nie było na to dowodów, a w areszcie stosowano wobec niego - delikatnie to ujmując - metody niewspółmierne, nadmiernie surowe, świadczące o przekroczeniu uprawnień przez Służbę Więzienną. 

Tortury to problem bardziej więzień czy komend policji?

Zdecydowanie jest to większy problem w policji. I chodzi  o przeróżne sytuacje. Przypomnijmy choćby niedawne orzeczenie sądu w Lublinie w sprawie Francuza zatrzymanego po spożyciu alkoholu. Na komendzie był bity, używano wobec niego tasera, z pewną powiedziałabym przyjemnością. Dlaczego tak mówię? Bo z nagrań rozmów policjantów wynikało, że uważali go za homoseksualistę i chcieli w ten sposób "nauczyć porządku". Innymi słowy był to dla nich pewien sposób na wyżycie się. Jak się analizuje tego typu sprawy to trudno uwierzyć, że chodzi o Polskę,  kraj Unii Europejskiej.

Czytaj: Sąd: rażenie zatrzymanego paralizatorem to tortury>>

To nie było poważne przestępstwo?

Nie, kwestia niezapłacenia za taksówkę. A przecież ten człowiek ledwo uszedł z życiem. Inna sprawa - czterdziestolatek zostaje zatrzymany w celu odbycia kary 9 miesięcy więzienia, powtarzam 9 miesięcy. Nigdy niekarany. Zdrowy. Po przewiezieniu do zakładu karnego zostaje wyniesiony z radiowozu i umiera. Jest pobity, ma powybijane zęby. O czym to świadczy? Sam się doprowadził do tego stanu? Niestety, policjanci nadal czują się bezkarni. I co ważne, to nie jest kwestia, która dotyczy jedynie określonych osób. To może spotkać każdego z nas.

Wróćmy do więzień. Powierzchnia mieszkalna to nie jedyny problem. W raportach organizacji zajmujących się prawami człowieka podnoszone są też m.in. problemy z więzienną służbą zdrowia.... 

Oczywiście, bo jest ona absolutnie najważniejszą strukturą we wszystkich miejscach pozbawienia wolności. Generalnie z naszych wizytacji wynika, że osadzeni mają niedostateczny dostęp do służby zdrowia. A przecież taka osoba powinna mieć skrupulatną dokumentację medyczną, bo przecież to państwo za nią odpowiada, za jej stan zdrowia, który nie może się pogorszyć w trakcie odbywania kary. Byliśmy też świadkiem jak takie badanie wygląda. Przykładowo skazany czekał 9 miesięcy na spotkanie z neurologiem - a jego wizyta trwała pięć minut. Neurolog go nie dotknął, zapisał jedynie leki typu przeciwbólowego. I nie jest to indywidualna sprawa.  

 


Z czego to wynika? 

Moim zdaniem z braku edukacji, wrażliwości i braku poczucia odpowiedzialności za los człowieka. Kolejny przypadek, który badaliśmy. Ciężko chory skazany, zmagający się z łuszczycą. Rodzina dostarczyła leki i zaświadczenie lekarskie, że mają być stosowane. Ale lekarz w więzieniu nie widział do tego podstaw. Więzień stosował więc margarynę do natłuszczania nóg. Ale to nie koniec. Konwój, który przewoził go na rozprawy zakładał mu na te chore nogi kajdanki, raniąc je. O czym to świadczy? O tym, że jest brak wrażliwości, brak standardów, bezkarność. Po co starego, chorego człowieka dodatkowo maltretować? 

Czytaj: Kubaszewski: trzeba szkolić policjantów przeciw torturom>>

Kajdanki to też problem w przypadku osadzony chorych psychicznie...

Wielokrotnie podnosiliśmy, że wobec osób chorych psychicznie ten środek nie powinien być stosowany, są inne możliwości. To doprowadza do dodatkowej traumy, pogorszenia ich stanu zdrowia. Ale są też inne nadużycia. Choćby prawo do spaceru. Tzw. spacerniaki niewielkiej powierzchni, do których na godzinę wpuszczana jest grupa więźniów. I podejście funkcjonariuszy. Byliśmy świadkami, gdy do takiej klatki, na spacer wpuszczono 13 osób. Problem w tym, że akurat wtedy było oberwanie chmury. I oni w tych strugach deszczu stali przez godzinę. Powtarzam do czego takie metody mają prowadzić?

Edukacja, szkolenia wystarczą?

Nie, konieczne są zmiany w prawie. Kluczem do rozwiązania tych sytuacji jest wyeliminowanie ułomności prawa. Przede wszystkim brak definicji tortur w polskim porządku prawnym. Powinna zostać przeniesiona wprost z konwencji ONZ o zakazie tortur. Kolejna sprawa sankcje za tortury, minimalna to naszym zdaniem powinno być sześć lat. 

Od lat mówi się nieoficjalnie, że do przemocy na komendach dochodzi podczas przesłuchań...

Tak. I tu też konieczne są zmiany. Służby mogą wykorzystywać takie dowody, tzw. owoce zakazanego drzewa, zdobyte w różny sposób, także przy użyciu siły. A przecież tak jest najłatwiej. Człowiek poddany torturom, zastraszeniu może przyznać się do wszystkiego. Takie dowody nie powinny być więc dopuszczane, rozpatrywane przez sądy, bo one nie mają żadnej wartości.   Kluczową sprawą jest też dostęp osoby zatrzymanej do adwokata, radcy prawnego. To powinien być absolutny standard. Dlaczego? Bo i funkcjonariusze będą zachowywać się zupełnie inaczej. Będzie świadek przesłuchania, więc nie będzie dochodzić do naruszenia integralności cielesnej. 

Wracając do szkoleń...

Też są ważne. To nie jest tak, że wszyscy przykładowo policjanci biją czy stosują przemoc. Jest wielu takich, którzy są bardzo dobrzy. Nie skracają śledztwa stosując przemoc i wymuszając przyznanie się do winy. Podobnie jest w przypadku Służby Więziennej. Są tu znakomici wychowawcy, dyrektorzy zakładów karnych. Zdający sobie sprawę z różnorodnych problemów. Szkolenia, edukacja, zwracanie uwagi na zachowanie, które nie powinny mieć miejsce jest bardzo ważne. I jeszcze jedna istotna kwestia. Odpowiedzialność. Te środowiska muszą się oczyścić.

Czyli? 

Nie może być przyzwolenia, akceptacji dla tego typu zachowania. Jeśli ktoś dopuścił się tortur, przemocy, musi być z takiej służby wydalony. Teraz  - wydaje nam się, że jest przyzwolenie, a nawet ochrona osób, które je stosują. A powinno być inaczej. Standardy, odpowiedzialność, karanie za stosowanie tortur to podstawa. I jeszcze jedno. Więzień to też człowiek. To, że odbywa karę, przebywa w więzieniu nie oznacza, że może być nieludzko traktowany. Ta kara ma służyć zmianie, resocjalizacji. A stosowanie niczym nieuzasadnionych rygorów przynosi przeciwny skutek.