8 marca 2024 r. w Akademii Nauk Stosowanych w Bielsku-Białej odbyła się Konferencja Naukowa „Nieodpłatna pomoc prawa jako element budowania społeczeństwa obywatelskiego”. Współorganizatorem wydarzenia była Naczelna Rada Adwokacka. Uczestnicy zastanawiali się nad tym, do których założeń wrócić, jakie zmiany są konieczne, jakie rozwiązania pozostawić, by system służył obywatelom. Patronat medialny nad wydarzeniem objęło Prawo.pl.

Jaką mamy obecnie sytuację na rynku nieodpłatnej pomocy prawnej i co trzeba by zrobić, żeby system działał i był dostępny dla tych, którzy rzeczywiście go potrzebują?

Zacznijmy od tego, że trzeba popatrzeć na ten rynek kompleksowo, kompleksowo przeanalizować problemy i bolączki i dostosować to co chcielibyśmy uzyskać do możliwości systemu. To jest najważniejsze. Pomysły oczywiście są różne, jak np. powszechna dostępność nieodpłatnej pomocy prawnej – mają one, powiedzmy wprost pierwiastek mocno populistyczny. Co więcej nie biorą pod uwagę szeregu różnych problemów, nie tylko prawnych ale i faktycznych, nad którymi nie można przejść do porządku dziennego. Innymi słowy nieodpłatna pomoc prawna to pewien element większej całości jaką jest możliwości uzyskania porady prawnej i która wymaga uwzględnienia konieczności kształcenia prawników, przygotowania miejsc do świadczenia pomocy prawnej, analizy uwarunkowań całego rynku prawniczego i wszystkiego to co w tym zakresie przynosi nam życie bez względu na to co mamy wpisane w przepisach.

Czytaj: Nieodpłatna pomoc prawna potrzebuje pilnych zmian >>

Kto powinien korzystać z bezpłatnej pomocy prawnej – wszyscy? Czy wybrane grupy społeczne?

To pierwszy istotny problem do rozwiązania. Pomysły są różne, ale w mojej ocenie nie możemy przyjąć na dzień dzisiejszy, że nieodpłatna pomoc prawna ma być dostępna dla każdego chętnego bez żadnego kryterium. Dlaczego? Bo płaci za tę pomoc państwo, więc ekonomicznie to się nie sprawdzi. Jeśli są osoby, które stać na zapłacenie za udzielenie im pomocy prawnej, to powinni korzystać z tej opcji. To jest bardzo ważny test dla całego systemu. Bo przecież ten system, czyli państwo kształci prawników, adwokatów, radców prawnych i wypuszcza na rynek - np. w Warszawie kilkuset nowych adwokatów co roku. Jeżeli będziemy zakładali, że skoro i tak państwo płaci za nieodpłatną pomoc prawną to każdy, również przedsiębiorca, który chce rozwiązać spółkę czy założyć biznes, może ją uzyskać nieodpłatnie, to doprowadzimy do sytuacji, w której nowi prawnicy, których kształcimy, którzy za kształcenie w jakimś zakresie płacą, wejdą na rynek i nie będą mieć pracy. Bo po co chodzić do prawnika i mu płacić, jak można uzyskać pomoc darmową.

Jak to więc powinno być ukształtowane?

Trzeba to wypośrodkować, także by rynek i zapotrzebowanie na usługi prawne dopełniało możliwość zatrudnienia dla tych prawników, którzy kończą aplikacje i muszą się na tym rynku od początku znaleźć. Państwo przecież wszystkich prawników na utrzymanie nie weźmie. Warto by wrócić w tym zakresie do rozwiązań z 2015 r. Nie odnosiliśmy się wówczas do kryterium dochodowego - bo ono nie jest aż tak istotnym wyznacznikiem dla sytuacji życiowej. Z takiej pomocy powinni móc korzystać ludzie młodzi do 26 roku życia, ludzie starsi po 60 roku życia, osoby mające i korzystający z uprawnień dla dużej rodziny, a jeśli chodzi o kategorie spraw – to powinny to być sprawy alimentacyjne, wszystkie przemocowe. Może być przecież tak, że osoba, która nawet ma wyższy status finansowy jest pokrzywdzona przemocą i nie może zwrócić się do prawnika z wyboru bo jeśli wyda pieniądze to jej partner – „przemocowiec” to zauważy. Co więcej, takie podejście byłoby prostsze i łatwiejsze do sprawdzenia. To racjonalne i proste rozwiązanie.

 

Co jeszcze jest bolączką obecnego systemu?

Coś co nie zmienia się od lat czyli finansowanie. Mamy nowe limity budżetowe zaproponowane ale to nadal i niezmiennie jest zbyt mało. Wynagrodzenie dla wykonawców/prawników nie wzrasta od wielu lat, a dokładane są im obowiązki. Przykładowo w okresie pandemii dodano udzielanie porad w domu beneficjenta. Przecież to się wiąże z większymi kosztami, bo trzeba uwzględnić transport, koszty benzyny, koszty czasu. Moim zdaniem potrzebne są więc zmiany w zakresie finansowania poprzez podwyższenie stawek, dopiero potem można system rozwijać.

Stawki zniechęcają do udzielanie bezpłatnej pomocy prawnej?

Oczywiście, za chwile nie będzie już chętnych, bo gdzieś jest ta granica, od której wykonawca musi do systemu dołożyć.

A czy jest szansa, by z jednej strony rozwijać system nieodpłatnej pomocy, a z drugiej strony pomóc młodym prawnikom?

Uważam, że tak. Zresztą są miasta gdzie na jedno miejsce do świadczenia nieodpłatnej pomocy prawnej jest kilku chętnych. To zawsze dochody, istotne dla wielu prawników. Choć niewielkie. Za jeden dyżur – cztery godziny, prawnik dostaje 169 zł czyli 42,25 zł za godzinę. Ale to nie uwzględnia choćby kosztów dojazdów, więc skala problemu jest duża. Możliwości są, warto by jednak stawki zwiększyć, system dofinansować i przebudować. Zresztą byłby to wtedy rynek dla dwóch grup prawników - dla tych, którzy zaczynają, wdrażają się w tą pracę, potrzebują doświadczenia i dla starszych, których np. emerytura jest niska i chcą sobie dorobić. To jest ta część rynku prawniczego na który państwo ma wpływ, tylko potrzebne jest jego uzdrowienie, postawienie systemu na nogi.