Skarga została wniesiona przez obywatela Węgier, przewodniczącego rozwiązanej przez władze węgierskie organizacji "Straż Węgierska". Organizacja ta, która postawiła sobie za cel statutowy "ochronę tradycji i kultury węgierskiej", w rzeczywistości angażowała się w działania paramilitarne o zabarwieniu faszystowskim. Umundurowani członkowie "Straży Węgierskiej" przeprowadzali w całym kraju wiece i demonstracje, wzywając do "obrony etnicznych Węgrów i położenia kresu cygańskiej przestępczości", urządzali także przemarsze przez dzielnice zamieszkiwane przez Romów. Straż została przymusowo rozwiązana w 2008 r. przez węgierski sąd. Skarżący zarzucił, iż stanowiło to naruszenie prawa do wolności stowarzyszania się, chronionego w art. 11 Konwencji.
Trybunał nie przychylił się do tych argumentów i nie uznał naruszenia art. 11, jako że rozwiązanie "Straży Węgierskiej" w oczywisty sposób miało na celu "ochronę porządku i zapobieganie przestępstwu" oraz "ochronę praw i wolności innych osób" (art. 11 ust. 2).
Trybunał odniósł się w tej sprawie do swego orzecznictwa dotyczącego partii politycznych, chociaż "Straż Węgierska" partią polityczną nie była. Zdaniem Trybunału organizacje społeczne tego typu mają duży wpływ na kształtowanie życia politycznego w kraju, a władze państwowe nie muszą czekać na ich przekształcenie się w partie polityczne, by interweniować i zapobiegać stosowaniu przemocy. Rolą państwa jest ochrona ustroju demokratycznego i może ono podejmować środki zapobiegawcze nie tylko wówczas, gdy dany ruch rozpoczyna bezpośrednie działania w celu przejęcia władzy w kraju. Interwencja jest konieczna i uzasadniona od chwili, gdy antydemokratyczna organizacja zaczyna podejmować konkretne kroki w przestrzeni publicznej dla realizacji polityki sprzecznej ze standardami Konwencji.
Jakkolwiek w trakcie wieców organizowanych przez "Straż Węgierską" nikt fizycznie (jeszcze) nie ucierpiał (trzeba w tym miejscu wspomnieć o stałej obecności policji na wiecach), to werbalny i pozawerbalny przekaz wysyłany przez członków "Straży" był jednoznaczny: symbole nazistowskich Węgier, mundury, przemarsze, demonstracje siły, rasistowskie hasła. W kontekście historii Węgier i masowej eksterminacji węgierskich Romów w czasie drugiej wojny światowej zdecydowana reakcja na poczynania "Straży" była tym bardziej konieczna. Z całą pewnością nie można uznać, by środek w postaci (jedynie!) rozwiązania faszyzującego stowarzyszenia był nadmierny lub nieproporcjonalny. Naruszenia Konwencji nie było.
Omawiane orzeczenie jest szczególnie ważne z dwóch powodów. Po pierwsze, daje wyraźny sygnał państwom-stronom Konwencji, iż te muszą aktywnie działać w obronie demokratycznych społeczeństw i nie czekać, aż "mleko się rozleje", a antydemokratyczny ruch społeczny zamieni się w partię polityczną i będzie chciał sięgnąć po władzę. Po drugie, warto w tym miejscu przypomnieć brzmienie art. 17 Konwencji o prawach człowieka, który zakazuje nadużywania praw przyznanych w Konwencji i wykorzystywania tych praw w celu zniweczenia innych konwencyjnych praw i wolności. Prawa podstawowe nie mogą być cynicznie wykorzystywane po to, by promować zachowania na wskroś sprzeczne z koncepcją praw człowieka. Na takie działania organy władzy państwowej winny reagować natychmiastowo, skutecznie i bezwzględnie.
Tak wynika z wyroku Trybunału z 9 lipca 2013 r. w sprawie nr 35943/10, Vona przeciwko Węgrom.