Skargi do Trybunału, połączone w jedną sprawę, zostały wniesiona przez 90 obywateli Rosji narodowości czeczeńskiej. Ich bliscy - żony, dzieci, rodzice, bracia lub siostry, w sumie 36 osób, których losy zostały przedstawione w 20 odrębnych skargach - zaginęli bez śladu w Republice Czeczeńskiej w latach 2000-2006 r. Scenariusz wydarzeń zawsze był bliźniaczo podobny - bliscy skarżących byli porywani z własnych domów, często nocą, już po godzinie policyjnej, przez zamaskowanych mężczyzn, w mundurach, posługujących się językiem rosyjskim bez śladów obcego akcentu. Napastnicy uzbrojeni byli w pistolety maszynowe, zachowywali się brutalnie, przeszukiwali pomieszczenia, sprawdzali dokumenty tożsamości, a potem odjeżdżali z zatrzymanymi osobami w pojazdach wojskowych. Losów porwanych w ten sposób osób ich rodziny nigdy nie poznały. Śledztwa wszczynane w tych sprawach były wielokrotnie zawieszane, opóźniane, umarzane. Tożsamości porywaczy nigdy nie dawało się ustalić.
Trybunał wielokrotnie stwierdzał naruszenia Konwencji o prawach człowieka w analogicznych sprawach, tak też stało się i w tym przypadku. Rosja została uznana winną naruszenia art. 2 (prawo do życia), art. 3 (zakaz tortur oraz nieludzkiego i poniżającego traktowania), art. 5 (prawo do bezpieczeństwa i wolności) oraz art. 13 (prawo do skutecznego środka odwoławczego) Konwencji. Trybunał właściwie powtórzył swoje rozstrzygnięcie z poprzednich spraw przeciwko Rosji, dotyczących niewyjaśnionych zaginięć osób w Czeczenii w latach 1999-2006 r., zabieranych z domu przez niezidentyfikowanych rosyjskich żołnierzy: zaginionych należy uznać za zmarłych, a za ich śmierć odpowiada państwo rosyjskie. Śledztwa przeprowadzane w tych sprawach były pozorne, nieskuteczne, przewlekłe i nierzetelne, a problem zaginięć w północnym Kaukazie w tym czasie oraz kwestia uznania odpowiedzialności Rosji za te zaginięcia i zadośćuczynienia rodzinom ofiar jest problemem systemowym.
Bezsprzecznie w latach 1999-2006 r., w czasie wojen w Czeczenii, żołnierze rosyjscy dopuszczali się najpoważniejszych naruszeń praw człowieka. Można by rzec - co się stało, to się nie odstanie, Czeczenia to wewnętrzny problem Federacji Rosyjskiej, na północnym Kaukazie toczyła się wówczas wojna, a sprawcy odpowiedzą przed Bogiem i historią. Cóż tu więcej można zrobić? W wyroku z 18 grudnia 2012 r. w sprawie Aslakhanova i inni przeciwko Rosji Trybunał udzielił jasnej odpowiedzi na te pytania: Rosja musi przedsięwziąć środki, które przede wszystkim pozwolą na ustalenie losów zaginionych osób i zapewnienie słusznego zadośćuczynienia ich rodzinom Konieczne jest także podniesienie skuteczności śledztw prowadzonych w takich sprawach przez organy ścigania. Trybunał zasugerował powołanie do życia organu państwowego, współdziałającego ze stroną czeczeńską oraz wyposażonego w dostęp do wszelkich informacji, który kompleksowo zająłby się gromadzeniem i przetwarzaniem danych o zaginionych. Organ taki musiałby przede wszystkim zostać wyposażony w możliwość dostępu do informacji ze wszelkich źródeł, także wojskowych.
Sugestia sugestią, nikt nie zmusi do działania rządu rosyjskiego, jeżeli ten na żadne działania nie ma ochoty. Istnieje jednak jeden bardzo praktyczny środek, z którego Trybunał skwapliwie korzysta, a mianowicie prawo do słusznego zadośćuczynienia. W omawianej sprawie zadośćuczynienie za straty niematerialne przyznane rodzinom zaginionych wyniosło prawie 2 miliony euro. Dodać do tego należy także zwrot kosztów postępowania. Jedno jest zatem pewne - wojna w Czeczenii kosztowała Rosjan bardzo dużo pieniędzy i wszystko wskazuje na to, że wydatki te cały czas rosną.
Tak wynika z wyroku Trybunału z 9 stycznia 2013 r. w połączonych sprawach nr 53036/08, 61785/08, 8594/09, 24708/09, 30327/09, 36965/09, 61258/09, 63608/09, 67322/09, 4334/10, 4345/10, 11873/10, 25515/10, 30592/10, 32797/10, 33944/10, 36141/10, 52446/10, 62244/10 i 66420/10, Pitsayeva i inni przeciwko Rosji.