Skargę do Trybunału wniósł obywatel Islandii, znany w tym kraju blogger, autor artykułów i książek i celebryta. W 2011 r. skarżący zaczął mieć problemy z prawem: oskarżono go o zgwałcenie oraz o inne przestępstwo przeciwko seksualności. Oskarżenie ostatecznie upadło z braku dowodów, a skarżący dał obszerny wywiad do miejscowej gazety, w którym mówił o fałszywości i bezpodstawności zarzutów. Tego samego dnia w serwisie internetowym Instagram pojawiło się przekształcone zdjęcie skarżącego, opublikowane przy okazji wywiadu, z wyjątkowo wulgarnym podpisem, w którym skarżący został nazwany „gwałcicielem”. Skarżący skontaktował się z autorem i zażądał wycofania materiału, przeprosin i zadośćuczynienia. Autor materiału przeprosił, ale stwierdził, że nie odpowiada za rozpowszechnianie zdjęcia w Internecie, które odbywało się samoistnie, w drodze udostępniania przez przypadkowe osoby. Skarżący wniósł powództwo o zadośćuczynienie za zniesławienie. Sądy krajowe uznały, że sporna wypowiedź miała charakter osądu ocennego, który powinien być interpretowany jako wyrażenie opinii autora w kontekście debaty publicznej. Powództwo zostało oddalone. Przed Trybunałem skarżący zarzucił, iż w ten sposób naruszone zostało jego prawo do poszanowania życia prywatnego i dobrego imienia, chronione w art. 8 Konwencji o prawach człowieka.

Trybunał zgodził się ze skarżącym i potwierdził naruszenie art. 8 Konwencji.

Trybunał wskazał, iż istotą sporu było to, czy sporna wypowiedź internauty (po angielsku brzmiąca „Fuck you rapist bastard), była wypowiedzą ocenną, czy też należy ją uznać za wypowiedź odnoszącą się do okoliczności faktycznych. Sąd islandzki uznał ją za wypowiedź ocenną, ponieważ padła ona w kontekście „bezpardonowej debaty publicznej” zainicjowanej przez samego skarżącego w wywiadzie dla prasy. Trybunał w Strasburgu – wręcz przeciwnie, uznał ją za wypowiedź o okolicznościach faktycznych: termin „gwałciciel” da się zobiektywizować, ponieważ „zgwałcenie” jest określonym czynem, którego popełnienie podlega udowodnieniu.

Stanowisko sądów fińskich opierało się przede wszystkim na aktywnym udziale skarżącego w debacie publicznej, która stała się kontekstem umieszczenia spornej wypowiedzi na Instagramie. Zdaniem Trybunału, jednak takie ujęcie kontekstu wypowiedzi nie było wystarczające, a sądy krajowe nie uwzględniły dostatecznie chronologii wydarzeń: zaledwie tydzień wcześniej umorzono postępowanie karne przeciwko skarżącemu o przestępstwo zgwałcenia. Tym samym kontekstem wypowiedzi była nie tylko debata publiczna, lecz również postępowanie karne przeciwko skarżącemu, umorzone z braku dowodów. Trybunał podkreślił, że prawo do poszanowania życia prywatnego z art. 8 Konwencji należy interpretować tak, by nawet osoba, która zainicjowała „bezpardonową debatę publiczną” na drażliwy temat, nie musiała tolerować publicznego oskarżania jej o poważne przestępstwo, gdy oskarżająca wypowiedź nie jest wystarczająco uzasadniona faktycznie.

Podstawową regulacją prawa polskiego, dla której omawiany wyrok ma znaczenie, jest ochrona dóbr osobistych z art. 23 i art. 24 kodeksu cywilnego (celowo w tym miejscu pomijam regulacje polskiego kodeksu karnego sankcjonujące czyny zniewagi i zniesławienia, ponieważ w swoim orzecznictwie Trybunał spójnie i konsekwentnie wskazuje, że sankcja karna i ściganie karne w przypadku zniesławienia są nieproporcjonalne i nadmierne.)

W art. 23 kodeksu cywilnego przewidziana jest ochrona „czci”, której bezsprzecznie dotyka publiczne nazwanie osoby „gwałcicielem”. Dotąd Trybunał prezentował raczej tolerancyjne stanowisko i uznawał za osądy ocenne wypowiedzi kontrowersyjne, które na pierwszy rzut oka mogły uchodzić za poważną obrazę czci zainteresowanego. Trybunał przyznawał w tej mierze pierwszeństwo wolności wyrażania opinii przed prawem do poszanowania dobrego imienia. Trybunał uznawał wzburzenie, sarkazm, a nawet prowokacyjność wypowiedzi za element ochrony wolności wyrażania opinii z art. 10 Konwencji.

Co ciekawe, nawet w niniejszym wyroku Trybunał nie wykluczył, iż w innym kontekście sprawy nazwanie kogoś „gwałcicielem” mogłoby zostać uznane za wypowiedź o charakterze ocennym. Tutaj jednak kontekstem sprawy było postępowanie karne dotyczące zgwałcenia, a zatem użycie słowa „gwałciciel” w debacie publicznej winno było zostać ocenione z uwzględnieniem specyfiki tego kontekstu, to jest umorzenia postępowania karnego przeciwko skarżącemu w sprawie o zgwałcenie z powodu braku dowodów.

Jak widać na powyższym przykładzie, pomiędzy potraktowaniem wypowiedzi bądź jako osądu ocennego, bądź jako wypowiedzi o okolicznościach faktycznych (a co za tym idzie wypowiedzi wymagającej udowodnienia), biegnie wyjątkowo cienka i niejednoznaczna granica. Ten sam epitet, który może zostać potraktowany jako przejaw wzburzenia i kontrowersyjny osąd rzucony w gniewie lub w celach prowokacyjnych, może zostać również potraktowany jako wypowiedź bez wystarczającego oparcia w okolicznościach faktycznych, jeżeli wskazuje na to kontekst wypowiedzi. W omawianym wyroku Trybunału za kontekst sprawy uznano umorzone postępowanie karne, które wymusiło ściśle prawnokarną interpretację terminu „gwałciciel” i tego, kiedy osoba może zostać nazwana „gwałcicielem”. Trybunał nie wykluczył, że w innym kontekście, bez postępowania karnego w tle, rozumienie tego pojęcia mogłoby być inne. Pozostaje mieć nadzieję na kolejne wytyczne Trybunału w tej mierze, tak aby dekodowanie kontekstów obraźliwych wypowiedzi nie stało się czynnością przypominającą wróżenie ze szklanej kuli.

Egill Einarsson przeciwko Islandii – wyrok ETPC z 7.11.2017 r., skarga nr 24703/15