Zasadą jest, że zadatek nie podlega zwrotowi, jeżeli umowa nie dojdzie do skutku. Ten, kto otrzymał zadatek, może go zatrzymać - przewiduje kodeks cywilny. Tym zadatek różni się od zaliczki, która jest zwracana temu, kto ją wpłacił.

Sprawa rozpatrywana w piątek przez Sąd Najwyższy dotyczyła jednej ze spółek deweloperskich, która pięć lat temu kupiła od prywatnego właściciela spod Myślenic 13-hektarową działkę. Zawarła z nim umowę przedwstępną, w której cena działki została ustalona na 19 mln zł. Wraz z zawarciem umowy przedwstępnej spółka zapłaciła właścicielowi zadatek w kwocie dwóch milionów złotych.

Spółka planowała wybudować osiedle domów mieszkalnych i w tym celu prowadziła rozmowy z bankami w sprawie finansowania inwestycji. Niedługo po zawarciu umowy przedwstępnej spółka rozpoczęła też badania geologiczne gruntu, wykonując wiele odwiertów.

Po kilku miesiącach od umowy przedwstępnej spółka zawarła z właścicielem gruntu definitywną umowę kupna nieruchomości. Z umowy wynikało, że dwumilionowy zadatek będzie od tej pory stanowić część ceny nieruchomości. Pozostałe 17 mln zł spółka miała dopłacić w ciągu dwóch tygodni.

Do zapłaty jednak nie doszło, bo okazało się, że zaledwie kilometr od planowanej inwestycji rozpoczęto budowę największej w Małopolsce spalarni śmieci. W tej sytuacji banki wycofały się z finansowania inwestycji, a spółka pozostała bez środków. W efekcie pod koniec stycznia umowa kupna została rozwiązana, a grunt wrócił do właściciela. W porozumieniu rozwiązującym umowę spółka i właściciel nie ustalili, co z dwoma milionami złotych wpłaconymi wcześniej w formie zadatku - to miało być rozliczone później.

Wkrótce potem spółka zwróciła się do właściciela gruntu o zwrot tych dwóch milionów złotych. Mężczyzna nie reagował jednak na zapytania i monity, a po kilku miesiącach złożył notarialne oświadczenie o odstąpieniu od umowy przedwstępnej i zatrzymaniu zadatku.

Spółka odpowiedziała pozwem. Sąd I instancji zasądził na jej rzecz zwrot dwóch milionów złotych z odsetkami w wysokości prawie 124 tys. zł. Sąd uznał, że na skutek zawarcia umowy kupna nieruchomości i wypełnieniu tym samym postanowień umowy przedwstępnej zadatek stał się częścią ceny gruntu. Dlatego powinien być zwrócony spółce. Z orzeczeniem tym zgodził się sąd II instancji, oddalając apelację właściciela gruntu.

Stanowisko sądów podzielił w piątek również Sąd Najwyższy, mimo że uchylił orzeczenie apelacyjne i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy (sygn. akt V CSK 389/12).

Uzasadniając piątkowy wyrok, sędzia Jan Górowski podkreślił, że umowa przedwstępna została w całości wykonana, a więc wygasła. "Skoro zadatek zabezpieczał umowę przedwstępną, to z chwilą zawarcia umowy sprzedaży nieruchomości, wolą stron stał się częścią ceny" – powiedział sędzia, dodając, że w takim wypadku zadatek powinien zostać w zasadzie zwrócony przez właściciela gruntu.

SN zwrócił ponadto uwagę, że do rozwiązania umowy doszło z winy spółki. W tej sytuacji - jak tłumaczył sędzia Górowski - "strony mają nie tylko zwrócić to, co wzajemnie od siebie otrzymały, ale powinny także naprawić szkodę", bo tak stanowi art. 494 Kodeksu cywilnego.

Według SN sądy powinny zbadać, czy w wyniku rozwiązania umowy sprzedaży nieruchomości, właściciel poniósł uszczerbek na majątku. SN przypomniał, że spółka przez ponad pół roku korzystała z nieruchomości i w trakcie procesu właściciel nieruchomości zwracał na to uwagę, domagając się odpowiedniej rekompensaty. Możliwa jest więc - zdaniem SN - obniżka wartości nieruchomości, co będzie miało wpływ na wysokość kwoty, którą właściciel działki będzie musiał zwrócić spółce.