Lekarka Eleonora S.-G. przez kilka lat wystawiała zaświadczenia o braku przeciwwskazań do pracy w szkodliwych warunkach i uciążliwych dla pracowników 26 zakładów. I nie byłoby w tym nic niewłaściwego, gdyby nie to, że lekarka nie była specjalistką od medycyny pracy, lecz od medycyny rodzinnej, a część zaświadczeń nie odpowiadała prawdzie.  Orzeczenia dotyczyły pracowników takich specjalności, jak np. drukarz, laborant, pracownik budowlany, tokarz, lakiernik, które wiążą się z kontaktem z substancjami niebezpiecznymi dla zdrowia.
Według art.10 lekarskiego kodeksu etyki zakazuje medykom wykraczać poza swoje umiejętności zawodowe przy wykonywaniu czynności diagnostycznych, zapobiegawczych, leczniczych i orzeczniczych. Jeżeli zakres tych czynności przewyższa umiejętności lekarza, wówczas winien się zwrócić do bardziej kompetentnego kolegi.

Nieprawdziwe zaświadczenia
W czasie  kontroli przeprowadzonej przez Wojewódzki Ośrodek Medycyny Pracy orzeczeń i dokumentacji prowadzonej przez lekarkę Eleonorę S.-O. wykryto liczne nieprawidłowości.
Rzecznik dyscyplinarny zawiadomiony o tych faktach, wystąpił do sądu lekarskiego o ukaranie lekarki.
Sąd koleżeński I instancji orzekł o winie lekarki i ukarał Eleonorę S.-G. naganą. Uznał bowiem, że samo wpisanie na listę lekarzy-orzeczników nie jest usprawiedliwieniem. Lekarkę obciążył fakt, że nie była kontrolowana po raz pierwszy. Wcześniejsza kontrola zwróciła jej uwagę na nierzetelność zaświadczeń sprzecznych z paragrafem 7 rozporządzenia ministra zdrowia z 30 maja 1996 r. w sprawie przeprowadzania badań lekarskich pracowników, zakresu profilaktycznej opieki zdrowotnej nad pracownikami. Przepis ten wymienia kategorie specjalności lekarzy mogących przeprowadzać takie badania. jesli zaś niemają wymaganych kwalifikacji - powinni przejść szkolenie.
Obwiniona takiego szkolenia nie przechodziła.

Kara nagany - podtrzymana
Po odwołaniu się oskarżonej od tego wyroku Naczelny Sąd Lekarski podtrzymał zarzuty z wyjątkiem tych dotyczących prowadzenia niewłaściwej dokumentacji.
Sprawa dotarła do Sądu Najwyższego, który 19 maca br. utrzymał wyrok NSL w mocy.
SN stwierdził, że lekarkę obciąża dodatkowo taka okoliczność, że wydawała ok. 600 zaświadczeń rocznie, ale ani razu nie skierowała pacjenta na dodatkowe badania np. okulistyczne czy kardiologiczne.
Problem sprowadza sie w tej sprawie do pytania; czy lekarz wykonujący badania profilaktyczne jest bezmyślna maszyną? Sędzia Jerzy Grubba odpowiedział negatywnie. - Nikt nie może zwolnić lekarza, nawet nie specjalisty od medycyny pracy, by wykonywał starannie swoja pracę - powiedział sędzia sprawozdawca.
Co więcej lekarka mogła sięgnąć do wykazu stanowisk zamieszczonych w dwóch załącznikach do rozporządzenia Rady Ministrów z 7 lutego 1983 r. w sprawie wielu emerytalnego pracowników zatrudnionych  w szczególnych warunkach w szczególnym charakterze.
Gdyby znała te wykazy, mogłaby lepiej ocenić przydatność niektórych osób do zawodu. Jednak lekarka nie uzupełniła swojej wiedzy i dlatego ponosi winę za błędne zaświadczenia.

 Sygnatura akt SDI 4/15, wyrok SN z 19 marca 2015 r.