Nasza konstytucja krzyczy: krzywdzą mnie, tu mnie łamią! Dlatego, że konstytucja przewidziała trójpodział władzy. Jednak w Polsce są dwie władze -twierdzi Maciej Strączyński. - Władza sądownicza i władza ustawodawczo-wykonawcza. Kto jest posłem , a kto akurat ministrem  - to kwestia decyzji partii, która jest u władzy. Skutek jest taki, że mamy władzę ustawodawczą – ministra, który pisze ustawy i wykonawczą – czyli posłów, którzy przegłosowują te ustawę - dodaje.

Gdy mamy dwie władze to ta silniejsza bierze wszystko.  I interpretuje konstytucje po swojemu, stąd te wszystkie dramatyczne sceny w walce o niezależność sądownictwa. Wiceminister sprawiedliwości Stanisław Chmielewski mówi o „zakresie niezależności sądów”. Niezależność nie może mieć zakresu. Zależność może być określona. Według opinii ministra sprawiedliwości sadownictwo może być niezależne tylko w ograniczonym zakresie. A zakres jest ustanawiany, w pozostałej części jest zależność. Tak wygląda niezależność władzy sądowniczej - podkreśla Strączyński.  

Przykładem takiego myślenia było wysłanie w grudniu ub. roku przez urzędników ministerstwa pisemka, polecające wszystkim prezesom sądów, aby przygotowali się do ustawy o kontroli w administracji rządowej. KRS zareagowała szybko i przypomnieliśmy ministerstwu, co to jest władza sądownicza. Przykre, że trzeba o tym przypominać ministerstwu sprawiedliwości – tak podsumował swoje wystąpienie sędzia Strączyński podczas konferencji 21 lutego br. w KRS .