- Rozmowa była zmanipulowana. To były dwie różne rozmowy - mówił w TVN24 sędzia Ryszard Milewski. -  Wszystkie dokumenty przekazałem do prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jeszcze przed publikacja prasową.
Osoba, która podawała się za asystenta ministra Tomasza Arabskiego dzwoniła przez sekretariat sądu. Powiedziano mi, że to pilna rozmowa z Kancelarii Premiera.- Co miałem powiedzieć, że nie odbieram - pyta prezes sądu.
Dodaje, też że wcześniej nie było takich telefonów.

Sam fakt, że sędzia podjął rozmowę z osobą przedstawiajacą się jako asystent Tomasza Arabskiego narusza godność urzędu sędziego. Rzuca to niekorzystne światło na wszystkich pracowników wymiaru sprawiedliwości - uważa minister Jarosław Gowin.
- Ta sprawa oburza do żywego - powiedział minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.
Minister wszczął dwa postępowania w tej sprawie - jedno dyscyplinarne, drugie - wyjasniające.

Rozumiem pana Gowina - tak prezes gdańskiego sądu okręgowego Ryszard Milewski skomentował słowa ministra sprawiedliwości, który opowiedział się za odwołaniem z funkcji oraz za postępowaniem dyscyplinarnym wobec Milewskiego.

Przedstawiciel Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" sędzia Łukarz Piebiak uważa, że trzeba dokładnie sprawdzić jak przebiegała rozmowa z osobą podającą się za przedstawiciela Kancelarii Premiera.

- Jesli informacje się sprawdzą, to jest to conajmniej ciężkie naruszenie zasad etycznych sędziego, gdyż nikt nie może mieć wpływu na czynności niezawisłego sądu. - wyjaśnia Piebiak. - To sąd sam decyduje, kiedy rozpoznać środki odwoławcze.

Przedstawiciel "Iustitii" apeluje, aby rzecznik dyscyplinarny z urzędu wszczął postępowanie. Jego zdaniem trzeba ustalić, jakie fakty miały miejsce. Rzecznik ma wiedzę, narzędzia i doświadczenie, aby stwierdzić, czy rzeczywiście prezes Milewski ustalał terminy rozpatrzenia sprawy z  rozmówcą, czyli dziennikarzm posługującym się prowokacją.


Źródło: TVN24, konferencja w MS 13 września 2012 r.