Sąd oddalił tym samym apelację mężczyzny, który domagał się od wydawcy regionalnego dziennika usunięcia artykułu o nim z internetu, publikacji przeprosin, 25 tys. zł finansowego zadośćuczynienia oraz wpłaty 30 tys. zł na cel społeczny.
Chodziło o publikację z 2008 roku w jednej z podlaskich gazet. Na jej portalu internetowym zamieszczony został list gończy wystosowany przez prokuraturę wobec mężczyzny poszukiwanego pod zarzutem pobicia ze skutkiem śmiertelnym, wraz z jego zdjęciem. W tytule tej publikacji, pochodzącym od redakcji, padło słowo "zabójca".
Ostatecznie sprawa karna zakończyła się skazaniem mężczyzny jedynie za pobicie, bez przypisania mu skutku śmiertelnego.
Gdy w internecie odnalazł on ową publikację listu gończego, wystąpił do sądu o stwierdzenie naruszenia jego dóbr osobistych poprzez określenie go w tytule mianem "zabójcy". Argumentował m.in., że wskutek tego nie może znaleźć pracy.
W grudniu 2014 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku powództwo oddalił uznając, że zebrany materiał dowodowy nie dał podstaw do ustalenia, iż doszło do naruszenia dóbr osobistych. Uznał m.in., że w publikacji nie doszło do przekłamań a w tytule użyto potocznego określenia osoby odpowiedzialnej za śmierć człowieka.
I sąd apelacyjny także uznał, że tak sformułowany tytuł artykułu nie naruszał dóbr osobistych. Co prawda zwrócił uwagę, że nazwanie kogoś "zabójcą" obiektywnie narusza dobra osobiste, ale zaznaczył przy tym, iż musi być łącznie spełniona też druga przesłanka, tzn. czy to naruszenie ma charakter bezprawny.
A w tym przypadku - argumentował sąd - działanie gazety nie miało takiego charakteru w sytuacji dochowania przez nią tzw. należytej staranności w przygotowaniu publikacji, którą był list gończy przesłany przez prokuraturę.
Sędzia Elżbieta Borowska mówiła, że oczywiste jest, iż w czasach masowego zalewu różnego rodzaju przekazami medialnymi, sposobem dotarcia do odbiorcy, zwłaszcza jeśli chodzi o prasę i internet, jest "sformułowanie chwytliwego, wyróżniającego się tytułu publikacji".
Przywoływała przy tym orzecznictwo Sądu Najwyższego na ten temat, że dopuszczalne są w nagłówkach i tytułach zwroty o dużym zabarwieniu emocjonalnym. "Dopuszcza się wówczas większy margines przesady, wyrażający się w pewnej nadekspresji, wyolbrzymieniu (...) co nie zwalnia dziennikarzy od tej należytej staranności, czyli zachowania wymogów prawa prasowego" - mówiła sędzia Borowska.
Sąd zwrócił uwagę, że poniżej tytułu z użyciem słowa "zabójca" była opublikowana treść listu gończego, z którego wynikało wprost, iż mężczyzna jest poszukiwany za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Sąd przywołał przy tym opinię biegłego językoznawcy, z której wynikało, że potoczne użycie określenia "zabójca" różni się od rozumienia tego słowa według kodeksowej kwalifikacji prawnej.
"Dla przeciętnego użytkownika języka polskiego zabójcą jest ten, kto przyczynił się do śmierci danej osoby, czy też spowodował czyjąś śmierć" - mówiła sędzia Borowska. Przywołała słowa biegłego, że np. o sprawcach pobić czy wypadków drogowych używa się tego określenia, mimo że nie można im postawić zarzutu zabójstwa w rozumieniu Kodeksu karnego.
Sąd apelacyjny zwrócił też uwagę, odnosząc się do wniosku o usunięcie tekstu z internetu, że zadaniem prasy jest nie tylko przekazywanie informacji i poglądów, ale też ich gromadzenie, w sensie archiwalnym.
Przywołując przy tym orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka sąd zwracał uwagę, że nie ma powodów, by takie publikacje były usuwane, a rozwiązaniem mogłyby być - gdy jest mowa o przypadkach naruszenia dóbr osobistych - możliwość zamieszczania stosowych adnotacji (np. że zapadł wyrok inny niż wskazywały zarzuty, czy że list gończy jest nieaktualny).
Sąd apelacyjny uznał jednak, że takie rozstrzygnięcie wymaga zgłoszenia takiego żądania w pozwie.(PAP)