Pod koniec marca br. Europejski Trybunał Sprawiedliwości po raz pierwszy wypowiedział się w niezwykle istotnej sprawie używania przez reklamodawców, w ramach świadczonej przez Google usługi AdWords, słów kluczowych w postaci cudzych znaków towarowych (wyrok w połączonych sprawach C-236/08, C-237/08, C-238/08). (O sądowych ocenach dopuszczalności funkcjonowania AdWords pisaliśmy już w Computerworld 32/2009).

Według  Romana Biedy, prawnika z kancelarii Maruta & Wspólnicy, powyższy wyrok zapadł w wyniku pytania prawnego skierowanego przez francuski sąd kasacyjny, w związku z toczącymi się przed nim postępowaniami przeciw Google o naruszenie praw do znaków towarowych - przede wszystkim sprawą z powództwa francuskiego luksusowego domu mody Louis Vuitton. Stan faktyczny zawisłej przed sądem francuskim sprawy rysował się następująco: spółka Google uruchomiła odpłatną usługę AdWords, umożliwiającą reklamodawcom określenie słów kluczowych, których wpisanie w oknie wyszukiwarki spowoduje wywołanie reklam produktów wraz z odnośnikiem do ich strony internetowej (tzw. linków sponsorowanych).

- Na początku 2003 r. spółka Louis Vuitton stwierdziła, iż wprowadzenie do wyszukiwarki Google haseł "Vuitton", "Louis Vuitton" oraz "LV" - stanowiących zarejestrowane na jej rzecz znaki towarowe - powoduje wyświetlenie "linków sponsorowanych" do stron oferujących podróbki jej wyrobów. W związku z powyższym, Louis Vuitton wystąpił do sądu francuskiego przeciw Google o naruszenie praw do znaków towarowych. Kolejno, w dwóch instancjach Google został uznany za winnego naruszenia praw do znaków towarowych tego domu mody. Google nie poddał się jednak i złożył skargę do francuskiego sądu kasacyjnego. W ramach rozpatrywanej sprawy, francuski sąd kasacyjne zwrócił się do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z pytaniami prawnymi, zmierzającymi do rozstrzygnięcia, czy na gruncie przepisów wspólnotowych Google świadcząc usługę AdWords "używa" znaków towarowych w sposób, którego uprawniony może zakazać oraz czy świadcząc powyższą usługę Google może skorzystać z przewidzianego w art. 14 Dyrektywy o handlu elektronicznym ograniczenia odpowiedzialności podmiotów świadczących usługi hostingowe. Podobnie sprawa rysowała się w przypadku innych powództw skierowanych przeciw Google - pisze Roman Bieda w miesięczniku Computerworld.

Rozstrzygając sprawę ETS wskazał, że reklamodawca wykupujący "słowa kluczowe" odpowiadające znakowi towarowemu innej osoby, "używa" takiego znaku towarowego w swojej działalności handlowej. Oczywiście, przyjęta przez ETS wykładnia potwierdza możliwość występowania przez uprawnionych do znaków towarowych bezpośrednio przeciw reklamodawcom "wykupującym" w ramach usługi AdWords słowa kluczowe odpowiadające ich znakom towarowym. Europejski Trybunał Sprawiedliwości przyjął jednocześnie, iż Google świadcząc usługę AdWords prowadzi działalność nakierowaną na uzyskanie korzyści gospodarczych. "Podmiot ten wprawdzie umożliwia swym klientom używanie oznaczeń identycznych ze znakami towarowymi lub do nich podobnych, jednak sam nie używa tych oznaczeń" - stwierdzili sędziowie. Oceny takiej nie zmienia fakt pobierania wynagrodzenia za świadczone usługi. Przyjęcie takiej wykładni oznacza, iż Google nie narusza w sposób bezpośredni praw do znaków towarowych. W konsekwencji znacznie ograniczona zostanie możliwość dochodzenia roszczeń bezpośrednio od Google. Nie wyklucza to jednak zupełnie potencjalnej odpowiedzialności Google wobec uprawnionych ze znaków towarowych (...).

- ETS pozostawił jednocześnie sądowi krajowemu zbadanie jakie są konkretnie zasady świadczenia usługi AdWords przez Google oraz stwierdzenia, czy w konkretnym przypadku znajdą wobec Google zastosowanie przepisy dotyczące ograniczenia odpowiedzialności podmiotu świadczącego usługi hostingowe. A zatem, w celu poznania ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy, poczekać musimy na wyrok sądu francuskiego. Należy przy tym zauważyć, iż w przypadku spraw sądowych w podobnych sprawach, poszczególne sądy krajowe w oparciu o konkretny stan sprawy mogą odmiennie oceniać rolę podmiotu świadczącego usługi w zakresie "linków sponsorowanych", a co z tym idzie, możliwość powoływania się przez taki podmiot na przepisy ograniczające odpowiedzialność za hosting - pisze Roman Bieda dla Computerworld.

(Źródło: Computerworld/Maruta)