Sytuacja ta choć budzi obecnie dużo emocji ze względu na medialny wydźwięk, nie jest wyjątkiem. Reasumpcja od dłuższego czasu jest sposobem na rozwiązanie przez rządzących problemów z głosowania, które w Sejmie "nie poszły". W tym przypadku Senat, chce zawetować ustawę Lex TVN, jako wadliwie przyjętą.
Czytaj: Sejm: Posiedzenie odroczone do września, a potem przywrócone>>
- Gdybyśmy podjęli inną decyzję, to Marszałek Sejmu mogłaby uznać, że Senat nie wniósł uwag do ustawy - mówi Prawo.pl senator Krzysztof Kwiatkowski. Ma nadzieję, że przesądzi arytmetyka i Sejm tego weta nie odrzuci. - Zwłaszcza, że przyjął tę ustawę 227 głosami za, a odrzucenie weta senackiego wymaga bezwzględnej większości, czyli przy pełnej frekwencji 231 głosów "za" - dodaje senator.
Czytaj: Lex TVN uchwalona, ale koncesja może wygasnąć trochę później>>
Widzimisię nie wystarczy, do reasumpcji musi być podstawa
Przypomnijmy, zgodnie z art. 189 ust. 1. Regulaminu Sejmu, w razie gdy wynik głosowania budzi uzasadnione wątpliwości, Sejm może dokonać reasumpcji głosowania. Wniosek taki może być zgłoszony wyłącznie na posiedzeniu, na którym odbyło się głosowanie. Co istotne, Sejm rozstrzyga o reasumpcji głosowania na pisemny wniosek co najmniej 30 posłów. Oraz reasumpcji głosowania nie podlegają wyniki głosowania imiennego.
- Fakt przegłosowania wniosku niezgodnie z wolą partii rządzącej, podobnie jak oświadczenia medialne poszczególnych posłów po zakończeniu głosowania o rzekomej pomyłce w głosowaniu "za" wnioskiem zamiast "przeciw", nie stanowią przypadku „uzasadnionych wątpliwości co do wyniku głosowania”, o którym mowa w przywołanym przepisie. Uzasadnione wątpliwości co do wyniku głosowania nie mogą bowiem dotyczyć decyzyjnej sfery głosowania poszczególnych posłów, a tylko i wyłącznie sfery technicznej dotyczącej procesu głosowania, np. gdy zawiedzie system liczenia głosów, poseł nie miał możliwości oddania ważnego głosu mimo przystąpienia do głosowania, itp. Ponadto, przepis stanowi o "wyniku głosowania", a nie o wątpliwościach w zakresie samego wniosku - wskazuje m.in. Stowarzyszenie Adwokackie Defensor Iuris. Wystąpiło ono zresztą do Marszałek Sejmu o udzielenie informacji publicznej w przedmiocie danych osobowych prawników, którzy wydali opinie w zakresie możliwości dokonania podczas 36. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej reasumpcji głosowania nr 16, czego efektem była decyzja marszałek o reasumpcji głosowania oraz ponownym rozpoznaniu wniosku o odroczenie posiedzenia.
Tylko wątpliwości dotyczące wyniku głosowania
W podobnym tonie wypowiada się prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. - Nie było podstaw do reasumpcji, dlatego że Marszałek Sejmu może taką reasumpcje przeprowadzić jeśli są wątpliwości dotyczące wyniku głosowania. I o tym oczywiście decyduje on a potem Sejm, który większością głosów dokonuje reasumpcji, sam marszałek tego zrobić nie może. Warunek - wynik głosowania musi budzić uzasadnione wątpliwości. Potrzebny jest też wniosek 30 posłów - mówi.
I dodaje, że sytuacja przed głosowaniem nad ustawą lex TVN pokazuje, że tych wątpliwości nie było. - Posłowie zdecydowali w głosowaniu o odroczeniu posiedzenia. Natomiast to do kompetencji marszałka Sejmu należy zwoływanie posiedzeń Sejmu na konkretne terminy. Ponieważ posłowie zdecydowali, że posiedzenie ma być odroczone, to i nastąpiło w tym zakresie rozstrzygnięcie. A to marszałek decyduje - powtarzam o terminie, czy zwoła posiedzenie na 2, 15 czy 10 września to w tym przypadku nie ma znaczenia. Tym bardziej, że w uzasadnieniu samej reasumpcji nie powoływano się na pomyłkę posłów tylko na błąd marszałka w dacie - mówi Piotrowski.
Dodaje, że nie ma wątpliwości iż podstawą "reasumpcji" było w tym przypadku to, że większości nie spodobał się wynik głosowania więc postanowiła "stworzyć warunki" do ponownego głosowania. - Czyli ta instytucja reasumpcji została wykorzystana w złej wierze do zmiany decyzji Sejmu. Większość się znalazła i do reasumpcji i do uchwalania ustaw - dodaje.
Ustawa jest czy jej nie ma - odpowiedź niełatwa
Również prof. Monika Florczak z Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego uważa, że marszałek Sejmu Elżbieta Witek nie powinna dokonywać reasumpcji głosowania w sprawie zarządzenia przerwy w obradach, bo wynik głosowania był jasny. - Treść uchwały, a więc i sporna data nie może być powodem reasumpcji – mówi prof. Florczak.
Podkreśla równocześnie, że ocena skutków wadliwej reasumpcji głosowania nie jest prosta. - Powinna ona uwzględniać konieczność zagwarantowania ochrony takich wartości jak pewność prawa. Jeżeli Sejm przegłosował przerwę, to posłowie powinni się rozejść, bo posiedzenie się zakończyło. Ale faktem jest, iż następnie miało miejsce to ponowne kontrowersyjne głosowanie. W związku z tym, gdyby Senat przyjął, że przegłosowane ustawy nie istnieją, bowiem były procedowane po zakończeniu posiedzenia Sejmu (a zatem de facto poza posiedzeniem Sejmu), to prawdopodobnie po 30 dniach, o których mówi Konstytucja, większość sejmowa stwierdziłaby, że ustawa została przyjęta przez Senat bez poprawek i ustawa zostałaby przekazana do podpisu prezydenta - dodaje.
W jej ocenie przyjęcie ustawy wadliwie uchwalonej nie wyklucza możliwości stwierdzenia, że takie nieprawidłowości były. - Trudno badać legalność czegoś, co zakładamy, że nie istnieje. Stąd Senat moim zdaniem powinien obecnie tą wadliwie uchwaloną ustawą się zająć, a nie negować jej istnienie – mówi prof. Florczak. Zastrzega jednak, że samo wprowadzenie przez Senat poprawek do ustawy, która została wadliwie przyjęta przez Sejm nie sanuje wadliwości sposobu uchwalenia tej ustawy. - Poprawki są bowiem wnoszone do treści ustawy, a nie do sposobu jej uchwalania. To są wady, których nie da się usunąć poprzez przejście do kolejnych etapów procesu legislacyjnego - dodaje.
I podsumowuje, że należałoby zatem nie kwestionować faktów, które się dokonały, tylko przyjąć, że głosowanie było wadliwe, ale ustawa istnieje. - To umożliwiłoby w przyszłości kontrolę trybu uchwalenia tej ustawy przed Trybunał Konstytucyjny. Niezależny Trybunał Konstytucyjny mógłby ocenić, czy ustawy procedowane po wadliwie zarządzonej reasumpcji głosowania w sprawie przerwy w obradach zostały uchwalone w rzetelnej, spełniającej wymogi konstytucyjne procedurze - mówi.
Kryska na matyska? Niekoniecznie
Profesor Piotrowski również mówi o różnych wariantach rozstrzygnięcia. - Moim zdaniem skoro dokonano zmiany decyzji Sejmu z naruszeniem konstytucji, która posługuje się pojęciem rzetelność i sprawność, skoro dokonano zmiany decyzji Sejmu z naruszeniem prawa, to to wszystko co się stało później nie odpowiada standardom praworządności proceduralnej. Ta kwestia może być rozpatrzona przez Senat, który czuwa nad zgodnością prawa z konstytucją. Tyle, że i tak znaczenie będzie miała arytmetyka w Sejmie i to czy weto Senatu zdoła odrzucić czy nie - mówi.
Zaznacza, że tryb uchwalania ustawy, czy ustaw będzie też można podnosić w różnych postępowaniach, które będą się toczyć na podstawie przyjętych przepisów - np. w sądach administracyjnych gdyby kwestionowano kwestie koncesji dla TVN, potem w Trybunale Konstytucyjnym itd.
- Niestety prawdopodobnie te przypadki stawiania polityki ponad prawem będą bezkarne. I niestety nie dodaje to instytucjom państwa wiarygodności, bo wygląda na to, że jak trzeba zawsze się znajdzie sposób i ten ma prawo, kto ma większość - dodaje.
Defensor Iuris wskazuje, że "podjęcie decyzji o reasumpcji głosowania, jak i dalsze czynności podejmowane pomimo wcześniejszego przegłosowania odroczenia posiedzenia Sejmu RP, mogą stanowić poważną wadę prawną, którą będą obarczone przepisy uchwalone pomimo uprzedniego odroczenia. - Z tego względu, wydarzenia z posiedzenia 36. Sejmu RP odbieramy jako niegodne oraz uchybiające powadze parlamentu, co stanowi prostą drogę do autorytaryzmu, będącego oczywistym zaprzeczeniem demokracji i rządów prawa - podsumowuje.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.