- Prokuratura Generalna i ja osobiście przygotowujemy odpowiedź na to wystąpienie - zostanie podana do publicznej wiadomości na początku przyszłego tygodnia" - powiedział w piątek prokurator generalny podczas otwarcia nowej siedziby Prokuratury Rejonowej w Chorzowie.
Chodzi o sprawę 3 mln zł pożyczki, udzielonej w 2006 r. przez Prokom Investments Ryszarda Krauzego firmie King&King na poszukiwanie złóż ropy w Afryce. W związku z tą pożyczką 17 listopada Krauze usłyszał w katowickiej prokuraturze zarzut działania na szkodę swojej spółki. Biznesmen nie zgadza się z zarzutem i tłumaczy, że kwestionowany przez prokuraturę projekt ma charakter biznesowy.
W czwartek w tej sprawie w formie listu otwartego wypowiedziała się Polska Rada Biznesu. Członkowie Rady, wśród nich Krauze, a także m.in. Zbigniew Jakubas, Jan Kulczyk i Zbigniew Niemczycki, argumentują w liście m.in., że spółka Prokom Investments "nie tylko nie poniosła żadnej szkody w wyniku operacji handlowej, której prokuratura nadaje cechy przestępstwa, lecz osiągnęła wymierny i prosty do udowodnienia zysk".
W liście podkreślono również, że dla prokuratury Krauze "jest podejrzany o działanie na szkodę spółki, której jest większościowym akcjonariuszem oraz której wszyscy akcjonariusze w pełni zgadzają się z konkretnymi decyzjami i potwierdzili to stosowną uchwałą". "Posługując się logiką prokuratury akcjonariusze ci powinni za chwilę otrzymać zarzuty za działanie na własną szkodę" - oceniła w liście do Seremeta Polska Rada Biznesu.
Według oceny Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, udzielenie trzymilionowej pożyczki dla King&King w 2006 r. było działaniem na szkodę Prokomu i jego akcjonariuszy, ponieważ m.in. nie został wówczas sprawdzony standing finansowy spółki King&King, która nadawała się do upadłości.
Jak informowali w dzień postawienia Krauzemu zarzutu katowiccy prokuratorzy, spółka King&King nie prowadziła rzetelnych sprawozdań ani ksiąg finansowych, a jej zobowiązania były w tamtym czasie przekroczone ok. 360 razy w stosunku do kapitału. Wcześniej zarzuty w tej samej sprawie usłyszeli też b. członek zarządu Prokom Investments oraz wiceprezes obecnego zarządu firmy.
Przedstawiciele Prokom Investments odpierając zarzuty katowickich śledczych podkreślają, że ich firma sprzedała wierzytelność, a na całej operacji nie tylko nie straciła, ale jeszcze zarobiła ok. 1 mln zł. Jak wynika z komunikatu Prokom Investments, firma sprzedała wynikającą z udzielonej King&King pożyczki 3-milionową wierzytelność "oraz wszystkie wierzytelności przysługujące Prokom Investments wobec King&King na kwotę 6,2 mln zł, otrzymując za nie łączną kwotę (z odsetkami - PAP) ok. 10,157 mln zł".
Przedstawiciele Prokom Investments przekazali w listopadzie prokuraturze związane z tymi transakcjami dokumenty i liczą na umorzenie postępowania. Ryszard Krauze zgodził się - jak podała w komunikacie jego firma - na podawanie nazwiska i publikowanie jego wizerunku, mimo postawionego zarzutu. Podejrzanemu grozi do pięciu lat więzienia.
Inny wątek tej samej sprawy - zakończony już przesłaniem do warszawskiego sądu aktu oskarżenia - dotyczy m.in. przekazania przez spółki, w których udziałowcem jest Krauze, spółce King&King ponad 20 mln zł. Przedstawiciele tych firm są oskarżeni o działanie na ich szkodę i nadużycie zaufania. Zdaniem śledczych, przekazywane środki miały być przeznaczone na objęcie udziałów w King&King, jednak np. Petrolinvest ostatecznie udziałów nie objął.
W sprawie stawianych Krauzemu zarzutów wypowiadali się w ostatnich tygodniach prawnicy i przedstawiciele organizacji biznesowych, m.in. Business Centre Club. Członkowie BCC uznali śledztwo w tej sprawie za pozbawione podstaw i wnioskowali, by nadzór nad nim objął Prokurator Generalny. (PAP)