- Mówiąc o klauzuli sumienia, widzę wielkie podobieństwo do teorii nieposłuszeństwa obywatelskiego, które polega na tym, że - łamiąc prawo - chcę wywołać kryzys, ale jestem gotów ponieść koszty - twierdzi Wiktor Osiatyński. Konstytucjonalista powołuje się na przykład Henry'ego Davida Thoreau, który swój esej o nieposłuszeństwie obywatelskim pisał w więzieniu.
Profesor tłumaczy zachowanie Thoreau: - Odmówił płacenia podatków, bo nie chciał łożyć na wojnę z Meksykiem, ale wcale nie żądał zwolnienia z więzienia. Przez własne poświęcenie chciał wywołać kryzys, skłonić władze i współobywateli do myślenia. Kiedy natomiast dziś słyszę w Polsce wezwania do obywatelskiego nieposłuszeństwa, robi mi się smutno, bo ludzie chcą po prostu łamać prawo za frajer.
Prof. Andrzej Zoll oponuje: - Klauzula sumienia to zezwolenie przez prawo na postępowanie zgodne z sumieniem. Albo - ujmując rzecz negatywnie - niemożliwość nakazania działań z sumieniem sprzecznych, która jest elementem wmontowanym w porządek prawny.
- Żaden system prawny w demokratycznym państwie nie może zmuszać człowieka do postępowania wbrew jego wewnętrznemu głosowi - przekonuje prawnik, ale sam deklaruje: klauzula sumienia nie powinna obejmować sprzedaży środków antykoncepcyjnych, ale z pewnością - środków wczesnoporonnych. I tu dyskutanci się zgadzają. - Oczywiście farmaceuta musiałby wskazać, gdzie taki środek jest dostępny - przyznaje prof. Osiatyński.
Obaj rozmówcy "Tygodnika Powszechnego" , gdzie ukazała się dyskusja przyznają, że odróżniają kwestię wolności sumienia od wolności wyznania. - Człowiek zawsze powinien być posłuszny sądowi swojego sumienia. Ja - mojemu, a nie Ty - mojemu - twierdzi prof. Osiatyński. - Kto zagłuszy, stłumi, zgwałci głos sumienia, sam sobie tworzy dramat, z którego będzie szukać wyjścia - często przez alkoholizm, narkomanię, niekiedy samobójstwo.
 

Źródło: Tygodnik Powszechny