O koncentracji materiału procesowego w postępowaniu cywilnym po reformie z 2019 r. mówili - dr hab. prof. UMK Agnieszka Laskowska-Hulisz (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu); r.pr. prof. dr hab. Andrzej Jakubecki (Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie); r.pr. dr hab. prof. UŚ Andrzej Torbus (Uniwersytet Śląski w Katowicach) podczas odbywającej się w  środę i czwartek konferencji "Praktyka wobec nowelizacji postępowania cywilnego - konsekwencje zmian" zorganizowanej przez Wolters Kluwer Polska oraz Katedrę Postępowania Cywilnego WPiA Uniwersytetu Warszawskiego. 

 

Miała przyspieszać, sprawia problemy - procedura cywilna do poprawki>>

 

Wszystko w pozwie lub odpowiedzi

Nowela przywróciła postępowanie w sprawach gospodarczych - wyzwaniem tej procedury ma być postępowanie dowodowe, a zwłaszcza zaostrzona  prekluzja i pominięcie dowodów z zeznań świadków. Powód reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika ma obowiązek powołać wszystkie twierdzenia i dowody już w pozwie, a pozwany - w odpowiedzi na pozew.

- To powrót do rozwiązań sprzed reformy postępowania cywilnego z 2012 r., kiedy to nastąpiło odstąpienie od prekluzji na rzecz dyskrecjonalnej władzy sędziego - mówił prof. dr hab. Andrzej Jakubecki. Dodał, że prekluzja to rozwiązanie, które niewątpliwie przyspiesza i usprawnia postępowanie, ale może się odbić na możliwości dojścia do prawdy. Oczywiście nawet po reformie KPC dopuszcza możliwość powoływania dowodów w późniejszym czasie, jednak tylko w określonych okolicznościach. Twierdzenia i dowody nie zostaną przez sąd pominięte, jeżeli powołanie ich nie było możliwe albo gdy potrzeba ich powołania wynikła na późniejszym etapie sprawy. Przypomniał też orzecznictwo Sądu Najwyższego, z którego wynika, że jeżeli sąd uwzględnił w toku postępowania dowody, to nie można podnosić zarzutu, że zostały one wzięte pod uwagę.

 

 

Według prof. Torbusa twórcy reformy mieli dobre intencje, jednak przy wielu regulacjach popadli w przesadę i wprowadzili zbyt szczegółowe przepisy. Z drugiej strony część spraw nie została uregulowana szczegółowo. Profesor dodał, że działania na rzecz przyspieszania postępowania często wiążą się właśnie z ustępstwami dotyczącymi sprawiedliwego i kompleksowego rozstrzygnięcia sprawy.

Czytaj także: Wielka reforma procedury cywilnej na razie bez dobrych efektów>> 
 

Postępowanie przygotowawcze przyjęte bez głębszych refleksji

Przyspieszeniu postępowania ma też sprzyjać wprowadzenie posiedzenia przygotowawczego - jednak tu, jak wskazują eksperci, ustawodawca popadł w przesadę. Rozwiązanie - które co do zasady - miało usprawniać i przyspieszać postępowanie nie jest stosowane, bo przepisy są zbyt kazuistyczne. Podczas panelu poświęconego postępowaniu przygotowawczemu Krystian Markiewicz, dr hab. nauk prawnych, prof. w Instytucie Nauk Prawnych na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i sędzia tamtejszego Sądu Okręgowego, wskazał że narzędzie to nie jest praktycznie stosowane. Przypomniał równocześnie, że przed nowelizacją obowiązywał art. 207 par. 4 Kpc, który przewidywał tzw. posiedzenie organizacyjne (wstępne), z którego sądy coraz chętnej z niego korzystały. 

 

 

- Posiedzenie przygotowawcze to jest kolubryna, są 33 przepisy, które zastąpiły jeden przepis i miały w sposób łatwy i przyjemny uprościć postępowanie. Jako zasadę wprowadzono w Kpc, coś co od razu okazało się wyjątkiem, bo posiedzenia przygotowawcze - jak wynika choćby z moich rozmów z sędziami - jest obecnie absolutnym wyjątkiem - wskazał sędzia. 

Dodał, że problemem także tych zmian jest to, że nie zastanawiano się jak realnie wpłyną na pracę sądów i czy spowodują przyspieszenie. Sędzia dodał, że pandemia ujawniła kolejne potrzeby, np. w zakresie możliwość szybkich doręczeń, czyli prowadzenie zdalnie postępowań. - Okres pandemii zatrzymał sądy, a to co zaproponowano w nowelizacji nie ułatwiło procedowania w okresie pandemii - dodał.