Taką opinię o obowiązującej od listopada ubiegłego roku wielkiej nowelizacji prawa o postępowaniu cywilnym były prezes kierujący Izbą Cywilną Sądu Najwyższego zaprezentował podczas trwającej (online) w środę i czwartek konferencji "Praktyka wobec nowelizacji postępowania cywilnego - konsekwencje zmian" zorganizowanej przez Wolters Kluwer Polska oraz Katedrę Postępowania Cywilnego WPiA Uniwersytetu Warszawskiego. 

Jak przypomniał prof. Ereciński (na zdjęciu), zmiany miały przyspieszyć i usprawnić postępowania cywilne. I ocenił, że po roku ich obowiązywania nie można stwierdzić istotnej poprawy w tym zakresie. Przyznał, że ocenę tej sytuacji utrudnia trwająca od kilku miesięcy pandemia, która w istotny sposób utrudnia funkcjonowanie sądów. Stwierdził jednak, że mimo wszystko nie ma jeszcze dowodów, że w ramach nowej procedury doszło do usprawnienia postępowań. 

Potwierdził to w swojej wypowiedzi podczas konferencji prof. Andrzej Torbus z Uniwersytetu Śląskiego, według którego nowelizacja nie wpłynęła na przyspieszenie postępowań.

Czytaj: Miała przyspieszać, sprawia problemy - procedura cywilna do poprawki>>
 

Posiedzenia przygotowawcze nie przyjęły się

Jak przypomniał prof. Ereciński, jednym z rozwiązań mających usprawniać i przyspieszać postępowania cywilne, miały być postępowania przygotowawcze, na których sąd ma proponować tryb prowadzenia rozprawy, planować kolejne kroki, a nawet sugerować możliwe rozstrzygnięcie. Według profesora to się nie sprawdza i tylko w nielicznych postępowaniach mają miejsce takie posiedzenia. - Posiedzenie przygotowawcze ma sens, gdy strony wykazują pewną gotowość do polubownego rozwiązania sporu, do jakichś ustępstw. Gdy tego nie ma, posiedzenie przygotowawcze nie przyspiesza procesu - mówił podczas konferencji.
- To na razie zmarnowana szansa. Założenia były bardzo obiecujące, ale w praktyce posiedzenia przygotowawcze wyznacza się rzadko, ponieważ nowe regulacje są zbyt skomplikowane, a przez to mniej efektywne i jednocześnie trudniejsze w stosowaniu od poprzednich - twierdzi dr hab. Marcin Dziurda z Uniwersytetu Warszawskiego, jeden z organizatorów konferencji. I dodaje, że samo założenie jest dobre, w wielu sprawach posiedzenie przygotowawcze i powstały w jego wyniku plan rozprawy mogłyby być przydatne, ale przepisy zniechęcają do korzystania z tej instytucji.

 




- Większość sędziów potwierdza, że posiedzenia przygotowawcze zwoływane są sporadycznie - mówił podczas konferencji dr hab. Krystian Markiewicz z Uniwersytetu Śląskiego, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach. I dodał, że przepisy regulujące tę kwestię są obszerne i skomplikowane i w sumie odstraszają od podejmowania takich działań. Według niego twórcom tego przepisu zabrakło wyobraźni, jak to ma działać. Prof. Markiewicz dodał też, że dość powszechną praktyką jest zgłaszanie przez pełnomocników wniosków o rezygnację z posiedzeń przygotowawczych, co też świadczy o złym uregulowaniu tej instytucji. 

Podobna ocenę zaprezentował też dr hab. Marcin Walasik z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i sędzia sądu rejonowego w tym mieście, który też potwierdził, że postępowania przygotowawcze zwoływane są sporadycznie. - Od początku było wiadomo, że takie rozwiązania w fazie przygotowawczej, nie przyniosą efektów w sytuacji, gdy prawdziwe problemy polskiego sądownictwa tkwią gdzie indziej, czyli w organizacji sądów, zbyt dużej liczby spraw prowadzonych przez sędziów i niedomagań w zakresie obiegu dokumentów, komunikacji ze stronami postępowań. 

- Przede wszystkim wyznaczenia posiedzenia przygotowawczego wymaga bardziej wnikliwego opracowania sprawy. Trzeba przygotować koncepcje rozstrzygnięcia, warianty, które można zaproponować stronom przy zawieraniu ugody, trzeba mieć pomysł na plan rozprawy i nakład pracy, które w te czynności zostanie włożony jest zazwyczaj czasem straconym, z tego względu, że są małe szanse na powodzenie posiedzenie przygotowawczego - mówił prof. Walasik

Pisemne zeznania mało wiarygodne

Kolejną zmianą, która miała usprawniać postępowania, miało być dopuszczenie pisemnych zeznań świadków w sprawach cywilnych. Zdaniem prof. Erecińskiego ta instytucja mogłaby być przydatna i szeroko w sądach stosowana, gdyby była dobrze uregulowana. A nie jest, szczególnie w odniesieniu do wiarygodności takiego zeznania - ocenił. - Wielu pełnomocników wyraża wątpliwości co do wiarygodności takiego zeznania. Są obawy, że będzie je przygotowywał nie sam świadek, lecz strona lub pełnomocnik. Oczywiście, takie narzędzie zdecydowanie bezpieczniej jest stosować w sytuacjach, gdy świadek nie zna stron, nie jest z nimi związany. Zawsze jednak jeśli świadka nie widzimy to nie możemy ocenić jego reakcji, zadać mu pytań sprawdzających. Czyli jesteśmy pozbawieni tych wszystkich instrumentów, którymi sąd i strony się posługują, by weryfikować  wiarygodność świadka - rozwija temat dr Marcin Dziurda. 

Pytania o dowody 

Obserwacja stosowania nowych zasad w procedurze cywilnej stawia też pytanie, czy środki porozumiewania się na odległość dotyczą także przesłuchania świadka, w jaki sposób sąd może wypowiedzieć się co do dowodów z dokumentów pochodzących z innego postępowania. Sędziowie uważają, że trzeba wyszczególnić fakty, które mają być wykazane w dokumencie.

- Część zmian w kpc miała charakter ogólny, doprecyzowujący, choć na przykład istotna była praktyka wykazywania faktów - zaznacza radca prawny dr hab. prof. Akademii L. Koźmińskiego Joanna Studzińska. 

Jak przypomniała, według procedury każda ze stron jest obowiązana do złożenia oświadczenia co do twierdzeń strony przeciwnej dotyczących faktów. Strona jest przy tym obowiązana wyszczególnić fakty, którym zaprzecza (art. 210 par.2). Ważne jest zatem określenie faktów, którym strona zaprzecza. A także konieczność wypowiedzenia się strony co do faktów. Co do zasady praktyka konieczności wykazywania faktów nie jest nowa. Sąd Apelacyjny w Krakowie stwierdza, że nie można zaprzeczać wszystkim faktom przedstawionym przez stronę przeciwną ze względu na brak znaczenia procesowego. I to zdaniem ekspertów jest prawidłowe podejście.

Więcej: Nowe cywilne postępowanie dowodowe - trudności interpretacyjne>>

Wszystko w pozwie lub odpowiedzi

Nowela przywróciła postępowanie w sprawach gospodarczych, a wyzwaniem tej procedury stało postępowanie dowodowe, a zwłaszcza zaostrzona  prekluzja i pominięcie dowodów z zeznań świadków. Powód reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika ma obowiązek powołać wszystkie twierdzenia i dowody już w pozwie, a pozwany - w odpowiedzi na pozew.

- To powrót do rozwiązań sprzed reformy postępowania cywilnego z 2012 r., kiedy to nastąpiło odstąpienie od prekluzji na rzecz dyskrecjonalnej władzy sędziego - mówił podczas konferencji prof. dr hab. Andrzej Jakubecki. Dodał, że prekluzja to rozwiązanie, które niewątpliwie przyspiesza i usprawnia postępowanie, ale może się odbić na możliwości dojścia do prawdy. - Oczywiście nawet po reformie Kpc dopuszcza możliwość powoływania dowodów w późniejszym czasie, jednak tylko w określonych okolicznościach. Twierdzenia i dowody nie zostaną przez sąd pominięte, jeżeli powołanie ich nie było możliwe albo gdy potrzeba ich powołania wynikła na późniejszym etapie sprawy - mówił. Przypomniał też orzecznictwo Sądu Najwyższego, z którego wynika, że jeżeli sąd uwzględnił w toku postępowania dowody, to nie można podnosić zarzutu, że zostały one wzięte pod uwagę.