Jak tłumaczyła podczas pierwszego czytania projektu Beata Szydło (PiS), głównym założeniem projektu, złożonego do Sejmu 9 listopada 2011 r. jest to, by podatek ten stanowił "alternatywę wobec wprowadzonej przez rząd podwyżki podatku VAT" (od 1 stycznia 2011 r.).
Szydło mówiła, że ekonomiczny skutek podwyżki VAT dotknął najbardziej gospodarstwa domowe o średnich dochodach oraz poniżej średniej.
W projekcie ustawy napisano, że szacowane - na podstawie dostępnych danych Komisji Nadzoru Finansowego i GUS - wpływy z podatku wyniosą 5 mld zł, czyli równowartość oczekiwanych przez rząd wpływów z wyższego VAT.
Podatek ma dotyczyć banków, towarzystw ubezpieczeniowych i funduszy inwestycyjnych, a przedmiotem opodatkowania miałaby być suma aktywów. Wnioskodawcy proponują, aby stawka podatku wyniosła 0,39 proc., co ma przynieść: 4,1 mld zł od aktywów banków, 538 mln zł od aktywów zakładów ubezpieczeń oraz 405 mln zł od aktywów funduszy inwestycyjnych.
W uzasadnieniu projektu napisano, że objęcie funduszy inwestycyjnych jest konieczne ze względu na ryzyko arbitrażu podatkowego, czyli zawiązywania funduszu w ramach grupy kapitałowej, aby przenosić doń aktywa i obniżyć podstawę opodatkowania. "Nie proponuje się objęcia podatkiem powszechnych towarzystw emerytalnych, których powinna dotyczyć kompleksowa reforma" - napisano.
Posłowie PiS, Solidarnej Polski oraz Ruchu Palikota zaproponowali, aby projekt skierować do dalszych prac w komisjach sejmowych.
Posłowie koalicji PO-PSL mówili, że projekt jest zły i m.in. ma charakter wybiórczy i pomija niektóre instytucje finansowe. "PSL nie może poprzeć projektu" - powiedziała Genowefa Tokarska (PSL). (pap)