Czytaj też: Izba Dyscyplinarna SN nie zezwoliła na doprowadzenie sędziego Tulei do prokuratury>>
 

Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: Czy zdziwiło pana orzeczenie sędziego Adama Rocha z Izby Dyscyplinarnej, który nie uwzględnił wniosku prokuratora i odmówił zezwolenia na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie sędziego Sądu Okręgowego Igora Tulei?

Jarosław Matras:  Zacznę nieco inaczej. Gdyby spojrzeć na końcową decyzję wydaną w tej sprawie, czyli odmowę zatrzymania sędziego, to z mojego punktu widzenia – decyzja była prawidłowa, a to dlatego, iż prawidłowe wykonanie decyzji TSUE z 8 kwietnia 2020 r. winno skutkować brakiem działalności Izby Dyscyplinarnej. Skoro bowiem podstawą „zamrożenia” działalności Izby Dyscyplinarnej było podważenie działania tego organu jako sądu bezstronnego i niezależnego z takim skutkiem, iż nie może  - z tego powodu, że są uzasadnione podejrzenia co do braku bezstronności i niezależności - nawet wymierzyć sędziemu kary upomnienia lub kary finansowej  w postępowaniu dyscyplinarnym, to tym bardziej nie może uczynić coś więcej, czyli uchylić mu immunitet i ewentualnie  nakazać zatrzymać sędziego, w celu doprowadzenia do prokuratury aby postawić mu zarzut.  Nie da się bowiem być bezstronnym sądem w sprawie immunitetu, gdy takim sądem nie jest się w sprawie postępowania „drobniejszego”, postępowania dyscyplinarnego.  Gdyby zatem przewodniczący składu Adam Roch miał taki pogląd prawny (tak rozumował), to powinien odmówić zezwolenia na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie sędziego, albowiem nie doszło do skutecznego uchylenia immunitetu. Skoro poważono kwestie bezstronności i niezawisłości Izby Dyscyplinarnej w orzeczeniu TSUE z 8 kwietnia i zamrożono działalność w sprawach dyscyplinarnych, to nie można powiedzieć, że sędzia mimo podejrzeń, że nie jest bezstronny i niezależny, jest jednak trochę niezawisły i może orzekać w jakiś poważniejszych sprawach. Jeśli podważono niezawisłość tych osób jako sędziów, to sądu nie ma. Koniec i kropka.

Czytaj też: TK wypowie się, czy TSUE mógł zawiesić Izbę Dyscyplinarną

Tak więc zgadzam się z tą decyzją, ale nie z tym uzasadnieniem. Tymczasem z uzasadnienia ogłoszonego na sali wynikało, że podstawą   odmowy zezwolenia na zatrzymanie było uznanie, iż nie ma przesłanek wskazujących na duże prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego przez sędziego Igora Tuleyę, ale przecież w tym trybie tej okoliczności nie powinno się badać, bo skoro uznaje się, że Izba Dyscyplinarna wydała  już  orzeczenie w tym przedmiocie i jest ono niezaskarżalne (a tak uważa pan sędzia Adam Roch), to tej kwestii nie powinno się już rozstrzygać nawet przesłankowo (a więc jako przesłanki do zezwolenia na zatrzymanie). Z ustnego uzasadnienia wynika natomiast, że to był zasadniczy powód odmowy zatrzymania, czyli pan przewodniczący Roch rozstrzygał w istocie kwestię immunitetu w trzeciej instancji, czego mu nie wolno było robić, ponieważ prawomocnie wcześniej - według niego – rozstrzygnięto już kwestię immunitetu.

 


To dlaczego posiedzenie nie trwało godzinę albo dwie, tylko 12 godzin dziennie skoro sprawa była taka prosta?

Patrząc od strony formalno-prawnej – z perspektywy osób uznających Izbę Dyscyplinarną za sąd i wydane przez nią decyzje za orzeczenia sądu - posiedzenie powinno trwać do dwóch – trzech godzin i zakończyć się zezwoleniem na zatrzymanie i doprowadzenie sędziego Igora Tulei. Ale zakończyło się innym uzasadnieniem i – jak już to powiedziałem – zaistniała trzecia instancja immunitetowa. Był to zatem sąd nad sądem dyscyplinarnym w składzie trzech sędziów. Uznał orzekający obecnie skład, że poprzedni – trzyosobowy skład Izby Dyscyplinarnej - nie miał racji, gdyż nie było nawet prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa przez Igora Tuleyę.

Jaki był cel tego orzeczenia? Szlachetny?

Nie wiem. Mogę spekulować. Może sędzia Adam Roch nie chciał przykładać ręki do tej sprawy i do tego, by doszło do pozbawienia wolności sędziego, tylko dlatego, że sędzia Igor Tuleya wydał takie orzeczenie jakie powinien według swojej wiedzy i sumienia wydać.  Może Adam Roch walczył o swoje dobre imię.

Co powie skład trzech sędziów w drugiej instancji Izby Dyscyplinarnej, gdy rozpozna odwołanie prokuratury?

Jestem pewien, że powie, iż sąd pierwszej instancji w zakresie w jakim procedował nie może badać kwestii immunitetowych i zmieni to orzeczenie. Zatem sędzia Tuleya zostanie doprowadzony pod przymusem do prokuratury. Obym się mylił.

A czy tą sprawą w ogóle nie powinna zajmować się Izba Karna SN?

Izba Dyscyplinarna uznała, że ta kwestia związana jest z działalnością immunitetową i tylko ona ma prawo odbierać immunitet, w związku z tym decydować o doprowadzeniu.

Ta kompetencja do zatrzymania i doprowadzenia sędziego w takiej sytuacji nie została uregulowana w ustawie o Sądzie Najwyższym. Przy tym co już powiedziałem, powinna być rozpoznawana przez Izbę Karną. Ale teraz nie możemy takich spraw rozpoznawać, z wiadomych powodów; sprawy wszystkie są rozdzielane na Biurze Podawczym pod ścisłą kontrolą, a sama prokuratura będzie adresowała sprawy te do Izby Dyscyplinarnej. Stawiam pytanie raz jeszcze, czy można twierdzić, że można być niezależnym i niezawisłym sędzią w sprawach immunitetowych w Izbie Dyscyplinarnej, gdy podważono – z powodu silnych podejrzeń co do braku takiej niezależności i bezstronności – możliwość orzekania w sprawach dyscyplinarnych? W mojej ocenie jest  to niemożliwe, to się kłóci wewnętrznie i jest przy tym sprzeczne z  traktatową zasadą lojalnej współpracy organów państw unijnych, w tym sądów najwyższej instancji (art. 4 ust. 3 TUE). 

Jeśli na przykład w cywilnym procesie o ochronę dóbr osobistych, strona złożyła wniosek o wyłączenie sędziego z powodu braku bezstronności i ten wniosek byłby uwzględniony, to  sędzia zostanie wyłączony nie tylko od rozpoznania wniosku  o zabezpieczenie w tej sprawie, np. wniosku o  zakaz publikacji, ale nikt sobie nie wyobrazi aby ten sędzia rozstrzygał sprawę główną. Tymczasem, żaden z sędziów z Izby Dyscyplinarnej nie może nałożyć na sędziego Tuleyę kary upomnienia, ale mogą decydować o jego wolności osobistej. Ocenę pozostawiam Czytelnikom.

Dodam na koniec, że od prawie pół roku Kolegium SN próbuje zwracać uwagę Kierownictwu SN na tę kwestię – ale bez żadnego skutku.  Mam zresztą odczucie, że już niedługo kwestie skuteczności zabezpieczenia TSUE zostaną uznane za niezgodne z Konstytucją RP, choć w mojej ocenie taka relacja nie zachodzi.