Sprawa zaczęła się od tego, że znany swego czasu biznesmen Józef Jędruch, później oskarżony o liczne nadużycia, poskarżył się do trybunału w Strasburgu na złe traktowanie w areszcie. W skardze tej podniesiony został zarzut naruszenia przez funkcjonariuszy Aresztu Śledczego w Mysłowicach artykułu 3 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności poprzez dopuszczenie się względem niego poniżającego i dyskryminacyjnego traktowania podczas przeprowadzanych w sposób nadmierny kontroli osobistych.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka 24 lutego 2010 r. wystosowała do Ministerstwa Sprawiedliwości pismo, w którym zaapelowała o przeprowadzenie kontroli w celu zbadania sposobu przeprowadzania w Areszcie Śledczym w Mysłowicach  kontroli osobistych osadzonych pod kątem ich zgodności z przepisami prawa polskiego jak i zgodnie z wiążącymi Polskę umowami międzynarodowymi, w tym z Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Fundacja zwróciła uwagę na skargę J. Jędrucha złożoną do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, która 8 lutego 2010 r. została zakomunikowana Rządowi RP. Fundacja zaznaczyła również, że na kanwie tej sprawy warto rozważyć, czy procedury dotyczące dokonywania kontroli osobistych (art. 116 k.k.w.) nie stwarzają pola do nadużyć, w tym do arbitralności w sposobie ich przeprowadzania przez funkcjonariuszy aresztów śledczych lub więzień. Szczególnie dotyczyć to może zakresu kontroli, intensywności oraz poszanowania intymności.
W odpowiedzi Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że w celu zbadania zasadności zarzutów, na polecenie Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Katowicach zlecona została przez funkcjonariuszy tego inspektoratu kontrola doraźna w Areszcie Śledczym w Mysłowicach. Nie wykazała ona jednak żadnych nieprawidłowości w przeprowadzonych kontrolach J. Jędrucha, wobec czego Ministerstwo Sprawiedliwości uznało podnoszone przez niego zarzuty za bezzasadne.
W swoim piśmie Ministerstwo Sprawiedliwości nie ustosunkowało się jednak do postulatu Fundacji zweryfikowania, czy regulacje dopuszczające stosowanie kontroli osobistych są wystarczająco precyzyjne i czy odpowiadają standardom Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.
Ministerialna kontrola przyniosła jednak jakieś rezultaty, ponieważ w kolejnym piśmie do Fundacji, z 9 czerwca br., wiceminister sprawiedliwości Stanisław Chmielewski przyznaje, że polskie przepisy o zasadach kontroli więźniów nie całkiem przystają do europejskich standardów.
- Biorąc pod uwagę Zalecenie Komitetu Rady Ministrów Rady Europy (Europejskie Reguły Więzienne), standardy Europejskiego Komitetu do Spraw Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu Traktowaniu albo Karaniu oraz orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, należy wyrazić pogląd, iż przepisy rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 31 października 2003 roku w sprawie sposobów ochrony jednostek organizacyjnych Służby Więziennej są sformułowane nazbyt ogólnie i mogą prowadzić do arbitralności decyzji o stosowaniu kontroli osobistej, a także o formach wykonania takiej kontroli - pisze wiceminister. Stanisław Chmielewski przyznaje, że na podstawie tych przepisów oględziny ciała mogą przybierać formę stanowiącą istotną ingerencję w intymną sferę życia człowieka, a w skrajnych przypadkach stanowić traktowanie poniżające. - Brak szczegółowych przepisów rozróżniających stopień dokładności oględzin ciała w różnych sytuacjach, wykluczających formy oględzin przybierających postać "badań intymnych", a także brak regulacji precyzujących uprawnienia osób przeprowadzających takie oględziny, może stwarzać pole do zbyt daleko idącej dowolności, a co z tym się wiąże - rodzić niebezpieczeństwo naruszenia standardów określonych w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka - stwierdza wiceminister. I dodaje, że polecił dyrektorowi generalnemu Służby Więziennej niezwłoczne opracowanie projektu nowelizacji wspomnianego rozporządzenia.

Wyjaśnienia i decyzje wiceministra sprawiedliwości z zadowoleniem przyjął Adam Bodnar, sekretarz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - To dowód na to, że warto dopytywać się w Ministerstwie Sprawiedliwości o różne sprawy i konsekwentnie domagać się rzeczowych wyjaśnień - mówi Bodnar.