Mechanizm jest prosty. Spowolnienie gospodarcze doprowadziło do ograniczenia czy wręcz zamrożenia inwestycji przez wiele firm. Przedsiębiorcy robią wszystko, by przetrwać i doczekać lepszych czasów. A jeśli nie ma nowych inwestycji, spada zapotrzebowanie na obsługę prawną. Kancelarie, które jeszcze przed rokiem z trudem nadążały z realizacją zleceń i ciągle zatrudniały nowych prawników, teraz odczuły wyraźny spadek zainteresowania ze strony biznesu. Duże kancelarie, zarówno polskie, jak i międzynarodowe, borykają się obecnie ze sporymi kłopotami - pisze gazeta Franchising Info.  

- W niektórych obszarach usług prawnych, takich jak obsługa transakcji fuzji i przejęć czy też obsługa rynku nieruchomości, odczuliśmy zmniejszoną aktywność klientów - twierdzi Paweł Chariasz z kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak. - Przybywa z kolei spraw restrukturyzacyjnych, upadłościowych i pracowniczych. Klienci częściej niż kiedyś pytają nas o cenę porady prawnej przed jej zakupem. (...) Szczególnie trudne czasy czekają zwłaszcza kancelarie obsługujące transakcje na rynku nieruchomości. Przedsiębiorcy budowlani, czekając na poprawę koniunktury, nie realizują nowych inwestycji. Prawnicy specjalizujący się w doradztwie dla branży budowlanej koncentrują się głównie na obsłudze inwestycji rozpoczętych wcześniej. Nowych projektów ze strony strategicznych klientów nie przybywa. Deweloperzy, którzy nie mogą sprzedać już wybudowanych mieszkań czy powierzchni biurowych, nie myślą na razie o budowlanej ekspansji.


Według Franchising Info kryzysowe tsunami wpłynęło nie tylko na spadek liczby zleceń. W obliczu recesji kancelarie prawne, chcąc powstrzymać odpływ klientów do tańszej konkurencji, musiały zmienić sposób rozliczania honorariów. Obniżenie stawek wynagrodzeń przy niezwykle wysokich kosztach prowadzenia działalności (wystarczy wspomnieć, że czynsze za wynajem pomieszczeń w prestiżowych warszawskich biurowcach sięgają kilkudziesięciu euro za metr kwadratowy) zmusiło wiele kancelarii do obniżenia pensji prawnikom, a w najgorszym wypadku nawet do redukcji etatów.

Przed koniecznością zmiany sposobu rozliczania z klientami stanęły także małe, niszowe kancelarie. Zakładane przez prawników, którzy odeszli z międzynarodowych korporacji, w portfolio swoich klientów często mają wyłącznie firmy borykające się z kryzysem. W okresie prosperity bardziej intratne było dla nich rozliczanie poszczególnych projektów według stawek godzinowych. Kancelarie mogły sobie pozwolić na przebieranie w zleceniach i wystawianie faktury za każdy zrealizowany projekt. Obecnie małe firmy, zdane wyłącznie na siebie i pozbawione wsparcia w postaci międzynarodowego zaplecza, próbują zmienić system oparty na stawkach godzinowych na model stałej obsługi.

Jak donosi Franchising Info stała obsługa opiera się na umowie o współpracę z ustalonym zryczałtowanym wynagrodzeniem. Taka współpraca wiążę się często z większym zakresem obowiązków i koniecznością realizacji wszystkich zleceń składanych przez klienta, ale daje przynajmniej stały dopływ wynagrodzenia "za gotowość" do pracy. Jednak firmy, które same liczą każdy grosz i maksymalnie redukują wydatki, nie zawsze są skłonne obciążać swoje budżety stałym honorarium za obsługę prawną. Tym bardziej że ze względu na mniejszą liczbę zawieranych transakcji nie potrzebują już wsparcia prawnego w takim zakresie jak kiedyś. W tej sytuacji kancelarie, aby w ogóle utrzymać się na rynku, muszą zmienić specjalizację albo intensywnie zabiegać o nowych klientów. A to również do prostych nie należy. Między bajki można włożyć obiegowe opinie mówiące, że prawnik zawsze się wyżywi. Realia rynku powodują bowiem, że trudno się spodziewać, aby klient przyszedł do kancelarii tak po prostu z ulicy. A jeśli rzeczywiście tak się zdarzy, trudno się spodziewać, że kancelaria będzie w stanie się utrzymać wyłącznie z obsługi osób fizycznych.


Mimo wszystko ze skutkami recesji lepiej mogą radzić sobie mniejsze kancelarie niż międzynarodowi giganci. Ci ostatni jeszcze do niedawna rozdawali karty w branży, dzieląc się najlepszymi kawałkami rynkowego tortu. Małe kancelarie, ze względu na niskie koszty własne, mogą bowiem pozwolić sobie na ustalanie mniejszych stawek dla klientów. (...) Wedug Franchising Info w gospodarce rynkowej tak to już jest, że każdy kryzys musi się kiedyś skończyć. Obecnie firmy prawnicze przechodzą ważny sprawdzian. Przetrwają tylko ci, którzy potrafią zaciskać pasa i redukować koszty. Czasem po prostu warto na jakiś czas zrezygnować z inwestycji w rozbudowę firmy i skupić się na działalności promocyjnej polegającej na zabieganiu o nowych klientów. Nie zawsze zmiana siedziby na bardziej prestiżową, a przez to droższą, będzie miała jakikolwiek sens. Nie sztuka zwiększać obroty w czasie, gdy gospodarka jest rozgrzana. Dlatego właśnie lepiej z kryzysem poradzą sobie te kancelarie, które w okresie prosperity myślały nie tylko o kolejnych inwestycjach i powiększaniu zespołu, lecz także rozsądnie planowały wydatki i odkładały na czarną godzinę. (...)

(Źródło: Franchising Info/KW)