Z najnowszych statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że od początku lipca 2020 r. do połowy marca 2021 r. w trybie zdalnym w sądach powszechnych odbyło się ponad 69 tys. spraw. O tym, jak to się ma do spraw, które są w sądach może świadczyć fakt, że tylko podczas ubiegłorocznego wiosennego lockdownu - czyli od połowy marca do maja - odwołano ponad 230 tys. spraw. Prawnicy podkreślają jednak, że e-rozpraw jest coraz więcej, a w większych sądach w tym trybie odbywa się już nawet połowa z nich. 

Oczywiście istotny jest też rodzaj spraw. Z trybu online często korzystają wydziały cywilne, a przodują w tym zakresie wydziały penitencjarne. W tym ostatnim przypadku wszystko zależy jednak od wielkości podległego sądowi zakładu karnego i liczby osadzonych. Według zasady - im więcej więźniów tym więcej wniosków np. o przedterminowe zwolnienie z wykonywanej kary i tym samym wyższe statystyki. 

Czytaj: Odwoływanie rozpraw ostatecznością, tryb online zasadą - zaleca sądom Ministerstwo Sprawiedliwości>>

Była marchewka czas na... kij

Ministerstwo Sprawiedliwości pytane o e-rozprawy podkreśla, że odbywają się w całym kraju już od kilku miesięcy. Dodaje, że w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu została zbudowana centralna infrastruktura oprogramowania wiodącego, której zadaniem jest udostępnianie usługi wideokonferencji dla sądów z poszczególnych apelacji. Co więcej ma dawać możliwość budowy własnych systemów w oparciu o oprogramowanie wiodące. 

- Zostały przygotowane i rozpowszechnione niezbędne instrukcje dedykowane dla informatyków, pracowników sądów i obywateli oraz zorganizowano i uruchomiono linie wsparcia w zakresie wideokonferencji. Te apelacje, które tworzą samodzielnie swoje instalacje, odpowiadają również za bezpieczeństwo. Z kolei te apelacje, które korzystają z instalacji Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu mają zapewnione bezpieczeństwo przez SA Wrocław - informuje resort sprawiedliwości. 

Czytaj w LEX: „Pozwy zbiorowe” jako odpowiedź na czasy „niedyspozycji” wymiaru sprawiedliwości w czasach epidemii koronawirusa >

Wskazuje równocześnie, że sędziowie są w swojej pracy niezawiśli, więc decyzja o przeprowadzeniu rozprawy zdalnej należy każdorazowo do nich. Jest jedno ale. - Ze względu na epidemię, resort sprawiedliwości zaleca stosowanie tego rozwiązania w każdej sprawie, w której jest to możliwe - dodaje MS. Zresztą takie rekomendacje trafiły na biurka prezesów sądów apelacyjnych a pierwsze efekty już widać. 

W sądach zaczyna się bowiem sprawdzanie kto i dlaczego z trybu online nie korzysta. Przykładem jest choćby Toruń. Prezesi sądów rejonowych otrzymali pismo, w którym zobowiązano ich do składania co 14 dni sprawozdań z wykazem spraw cywilnych, rodzinnych, z zakresu pracy i ubezpieczeń społecznych, w których wyznaczono rozprawę tradycyjną, i z wyjaśnieniami dlaczego. Wyjaśnienia mają być zresztą szczegółowe i zawierać choćby "dokumentacje" ewentualnych przeszkód - w postaci notatki służbowej. Pierwsze sprawozdania mają być złożone 13 kwietnia.  

Czytaj w LEX: Zabezpieczenie roszczeń w czasie epidemii >

 

50 proc. na 50 proc. - ale w dużych sądach  

Prawnicy podkreślają, że sędziowie coraz częściej korzystają z możliwości przeprowadzania rozpraw w formie zdalnej. Ale dodają równocześnie, że szczególnie jest to widoczne w sądach w dużych miastach - tam sprawy stacjonarne i online rozkładają się prawie po równo. Zaznaczają, że zdecydowanie większym problemem jest przekonanie sędziów do takiej formy w mniejszych sądach, tam często potrzebny jest wniosek o taki tryb. 

Zobacz procedurę w LEX: Rozpoznawanie spraw w postępowaniach cywilnych w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii ogłoszonego w związku z COVID-19  >

Jak mówi Karolina Pilawska, adwokat, wspólnik w Kancelarii TPZ, dzięki formule online rozprawy są wyznaczane i się odbywają. - Gdyby nie e-rozprawy, to prawdopodobnie większość rozpraw nie miałaby miejsca, a sprawy czekałyby na dalszy termin, kiedy to mogłyby się odbyć w tradycyjnej formie na sali rozpraw. Dlatego to rozwiązanie oceniam co do zasady pozytywnie, bo pozwala na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości w czasach pandemii - mówi. 

Dodaje jednak, że zdarzają się sytuacje, które nie powinny mieć miejsca. - Przykładowo sędzia kontynuował rozprawę, podczas gdy system mnie z niej wylogował, a sędzia miał tego świadomość. Takie zachowanie uważam za niedopuszczalne. Można to bowiem porównać z sytuacją, w której pełnomocnik przykładowo mdleje na rozprawie stacjonarnej, a sąd i tak kontynuuje prowadzenie rozprawy - wskazuje mecenas. 

Czytaj w LEX: Pandemia COVID-19 a dostęp do prawa. Polska na tle wyników badania międzynarodowego >

Problemem, jak dodaje, są też opóźnienia w rozpoczęciu e-rozprawy. - W sądzie, oczekując na rozprawę jesteśmy w stanie ocenić, czy jest opóźnienie w wywołaniu sprawy i jak długo może ono potrwać. Często także protokolant informuje nas, że jest opóźnienie i że nasza rozprawa rozpocznie się kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt minut później. Przy rozprawie zdalnej nie mamy nad tym żadnej kontroli i niejednokrotnie czekamy przed ekranem monitora przez kilkadziesiąt minut nie wiedząc, czy są problemy techniczne albo czy nasza sprawa rozpocznie się z opóźnieniem. Raz na kilkadziesiąt rozpraw zdarzyło mi się, że sąd wysłał wiadomość sms, że jest opóźnienie w rozpoznaniu wcześniejszej sprawy i, że zaczniemy godzinę później. Moim zdaniem powinna być to powszechna praktyka - dodaje. 

Czytaj: Sądy zamykają się przed koronawirusem, w części już tylko pilne sprawy>>

Halo... czy jest z nami pełnomocnik?

Podobne problemy dostrzega adwokat Aleksandra Krawczyk, partner w SDZLEGAL Schindhelm Kancelaria Prawna Schampera, Dubis, Zając i Wspólnicy. Nie widzi też dużego wpływu wyznaczania takich rozpraw na prowadzenie sprawy. 

- Choćby w tym miesiącu wyznaczono mi terminy wideokonferencji na wrzesień. Niestety, pojawiają się problemy, chodzi tu o technikę i nieprzygotowanie części uczestników. Przykłady – sąd apelacyjny prowadził rozprawę mimo oczywistych problemów technicznych, poza mną wszyscy trzej pozostali pełnomocnicy nie mogli się połączyć z systemem sądowym, ja natomiast praktycznie w ogóle nie słyszałam sądu. Mimo to rozprawa została przeprowadzona - mówi. 

I podaje kolejne przykłady. - Podczas jednej ze spraw wszyscy uczestnicy poza sądem i tłumaczem byli online. Tłumacz stawił się na sali rozpraw ale tłumaczenie okazało się niemożliwe, ponieważ na sali bardzo źle było słychać świadka – musieliśmy zrezygnować z kontynuowania rozprawy. Na części rozpraw problemem jest też jakość łącza u pełnomocników albo brak zestawu słuchawkowego – obraz się rwie albo zacina, nie słychać nic albo słychać o wiele za dużo - dodaje. 

Czytaj w LEX: Elektronizacja pism procesowych, doręczeń i posiedzeń jawnych w postępowaniu cywilnym w okresie pandemii COVID-19 >

Prawnicy podkreślają zresztą, że dużo zależy od sędziego, ewentualnie protokolanta, czy mają wiedzę na temat działania systemu i w razie potrzeby są w stanie pomóc stronom i świadkom. Adwokat Joanna Szewczyk-Stępień z Kancelarii Adwokackiej Szczurek Szewczyk-Stępień, zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię.  - Mój klient nie miał możliwości uczestniczenia w rozprawie w trybie online, co zresztą pisemnie oświadczył. Mimo to rozprawa zdalna została wyznaczona. Jak przypuszczam z uwagi na nieobowiązkowy udział mojego klienta sąd zignorował fakt, że względy techniczne nie pozwolą mu na uczestnictwo w niej i uznał, że wystarczająca będzie reprezentacja przez pełnomocnika. Sęk w tym, że klient chciał być obecny przy przesłuchaniu świadków, a wyłącznie z przyczyn organizacyjnych, niezawionionych przez siebie został tego pozbawiony - mówi. 

Czytaj: Sądy jak fabryki - spraw przybywa, sędziów - nie>>

W wydziałach penitencjarnych podatnych grunt

Z opracowania Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz kancelarii prawnej Clifford Chance wynika, że z trybu online najchętniej korzystają wydziały penitencjarne (sądy okręgowe). W skrajnym przypadku Wydział Penitencjarny Sądu Okręgowego w Świdnicy rozpoznał w ten sposób 1075 spraw (na 1090 rozpatrzonych przez niego łącznie). Na liście liderów są też wydziały penitencjarne sądów okręgowych w Bydgoszczy – 2247 spraw (do końca 2020 r. liczba ta wynosiła 1995 spraw), czy Gorzowie Wielkopolskim – 968 spraw.

Czytaj w LEX: Niekonstytucyjna nowelizacja Kodeksu karnego w związku z epidemią COVID-19 >

Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda z Sądu Rejonowego Warszawa-Wola wyjaśnia, że wynika to z tego iż sądy penitencjarne stosują e-rozprawy w sprawach, które do tej pory rozpatrywane były podczas wyjazdowych posiedzeń w zakładach karnych. - Im liczniejsze zakłady karne są we właściwości danego sądu tym lepsze w tym zakresie statystyki. Zależy od tego jak duża jest populacja więźniów, którzy mogą się ubiegać np. o przedterminowe zwolnienie z wykonywania kary pozbawienia wolności. Zakłady karne dysponują systemem, który umożliwia skazanym udział w posiedzeniu on-line. Jest oddzielny pokój, wyposażony w kamerę, mikrofon, osadzonego się tam doprowadza i ma możliwość bezpośredniej rozmowy, bycia wysłuchanym przez sędziego - dodaje.

Sędzia orzeka w wydziale wykonawczym, ale przyznaje, że sama też korzystała z systemu więziennego. - W sprawach wykonawczych mam wiele takich przypadków, kiedy do osadzenia skazanego w zakładzie karnym potrzebna jest opinia dotycząca jego stanu zdrowia. W jednej ze spraw ustaliłam z biegłymi ze Szczecina, aby zamiast stawiać się w Warszawie, przyjechali do tamtejszego zakładu karnego, wyposażonego w odpowiedni system i służba więzienna połączyła ich z moim sądem. Mogłam ich przesłuchać przy wykorzystaniu aplikacji Microsoft Teams - mówi. Sam tryb zresztą chwali, zaznaczając że podstawą jest to by sędzia sam decydował czy i kiedy może go zastosować. 

 


Sędzia odpowie za ewentualne problemy

Krzysztof Jarzmus, prawnik w Programie Spraw Precedensowych w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka podkreśla, że podstawowym problemem z e-rozprawami jest oddolny chaos organizacyjny. - Zostały wprowadzone regulacje, które pozwalają na przeprowadzenie e-rozpraw, ale ta działalność legislacyjna nie została wystarczająco głęboko przeprowadzona. Brakuje choćby rozporządzenia, a ponieważ są niejasności, niektóre sądy podejmują dziwne decyzje np. w zakresie jawności tych rozpraw. A przecież w tym zakresie nie potrzeba rozporządzenia, są zasady ogólne, które nakazują by te rozprawy były jawne. A że nie ma zasad jak ją zapewnić, to spotkaliśmy się z odpowiedziami, że e-rozprawy jawne nie są - mówi prawnik.

Dodaje, że kolejnym przykładem jest brak jednolitych rekomendacji jak rejestrować tego typu sprawy i na jakich programach. - To skutkuje tym, że w przypadku niektórych sądów dużo zależy np. od sali, w której jest sędzia. Jeśli jest w sali, w której możliwe jest rejestrowanie rozprawy za pomocą e-protokołu, to będzie ona rejestrowana. Ale ponieważ może prowadzić e-rozprawę i na komputerze przenośnym, to może być w sali, w której takiego sprzętu nie ma i jej nie zarejestruje. Efekt - dwie praktycznie te same sprawy, taka sama procedura a jedna zostanie zarejestrowana, druga nie. Bo nie ma wprowadzonych mechanizmów w tym zakresie dla komputerów przenośnych - wskazuje.

Potwierdzają to zresztą sędziowie. - Jeżeli chodzi o podstawy prawne, to zgodnie z art. 53 par. 5 u.s.p. Minister Sprawiedliwości ma określić, w drodze rozporządzenia sposób zaprojektowania, wdrożenia, eksploatacji, integracji i rozwoju systemu teleinformatycznego obsługującego postępowania sądowe, mając na uwadze możliwości techniczne i organizacyjne sądów oraz potrzebę sprawnego działania systemu przy jednoczesnym zapewnieniu odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Do dnia dzisiejszego – mimo, że przepis ten obowiązuje prawie sześć miesięcy – rozporządzenie takie nie zostało wydane - mówi nieoficjalnie jeden z sędziów.

Jego zdaniem nie ma żadnych podstaw do prowadzenia rozpraw w całości online. - A zgodnie z konstytucją organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. Nie ma żadnych też podstaw do przyjęcia, że proponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości systemy informatyczne do prowadzenia rozpraw zdalnych posiadają atrybut legalności w rozumieniu art. 53 par. 5 u.s.p. Innymi słowy każdy z sędziów decydujących się na prowadzenie rozprawy zdalnej przy ich wykorzystaniu, będzie ponosił osobistą odpowiedzialność karną i dyscyplinarną za możliwe złamanie przepisów o tajemnicy niejawnej (np. w zakresie klauzul: poufne i zastrzeżone), tajemnicy służbowej oraz przepisów o ochronie danych osobowych - wskazuje.