Potwierdza równocześnie, że dowiedział się o tym w środę 21 lutego.  

MS przypomina, że 18 stycznia 2024 r. minister sprawiedliwości wszczął procedurę odwołania z funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie sędziego Piotra Schaba, zwracając się do kolegium Sądu Apelacyjnego w Warszawie o wyrażenie opinii odnośnie uzasadnionego (w formie pisemnej) zamiaru odwołania. Sędzia Piotr Schab został wówczas zawieszony w pełnieniu funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

Czytaj: SN po raz czwarty uchyla orzeczenie wydane przez sędziego Schaba >>

Co wynika z przepisów?

MS powołuje się przy tym na art. 27 Prawa o ustroju sądów powszechnych. Zgodnie z nim:
par. 1. Prezes i wiceprezes sądu mogą być odwołani przez ministra sprawiedliwości w toku kadencji w przypadku:

  • rażącego lub uporczywego niewywiązywania się z obowiązków służbowych;
  • gdy dalszego pełnienia funkcji nie da się pogodzić z innych powodów z dobrem wymiaru sprawiedliwości;
  • stwierdzenia szczególnie niskiej efektywności działań w zakresie pełnionego nadzoru administracyjnego lub organizacji pracy w sądzie lub sądach niższych;
  • złożenia rezygnacji z pełnionej funkcji.

Zgodnie z par.  2 odwołanie prezesa albo wiceprezesa sądu następuje po zasięgnięciu opinii kolegium właściwego sądu. Zamiar odwołania, wraz z pisemnym uzasadnieniem, minister sprawiedliwości przedstawia kolegium właściwego sądu w celu uzyskania opinii. Par. 3. mówi z kolei o tym, że występując o opinię, o której mowa w par. 2, minister sprawiedliwości może zawiesić prezesa albo wiceprezesa sądu w pełnieniu czynności.  Zgodnie natomiast z art. 5: Pozytywna opinia kolegium właściwego sądu upoważnia ministra sprawiedliwości do odwołania jego prezesa albo wiceprezesa. Niewydanie opinii w terminie trzydziestu dni od dnia przedstawienia przez ministra sprawiedliwości zamiaru odwołania prezesa albo wiceprezesa sądu nie stoi na przeszkodzie odwołaniu, a art. 5a wskazuje, że jeżeli opinia kolegium właściwego sądu w przedmiocie odwołania jego prezesa albo wiceprezesa jest negatywna, minister sprawiedliwości może przedstawić zamiar odwołania, wraz z pisemnym uzasadnieniem, Krajowej Radzie Sądownictwa. Negatywna opinia Krajowej Rady Sądownictwa jest dla ministra sprawiedliwości wiążąca, jeżeli uchwała w tej sprawie została podjęta większością dwóch trzecich głosów. Niewydanie opinii przez Krajową Radę Sądownictwa w terminie trzydziestu dni od dnia przedstawienia przez ministra sprawiedliwości zamiaru odwołania prezesa albo wiceprezesa sądu nie stoi na przeszkodzie odwołaniu.

Z kolei zgodnie z art. 28 Prawa o ustroju sądów powszechnych, w skład kolegium sądu apelacyjnego wchodzą: prezes sądu apelacyjnego; prezesi sądów okręgowych z obszaru właściwości sądu apelacyjnego; z kolei członek kolegium może upoważnić sędziego sądu, którego jest prezesem, do wykonywania w jego zastępstwie na posiedzeniu kolegium praw członka kolegium.

Opinia kolegium wadliwa, KRS nie będzie potrzebne

Ministerstwo informuje, że jak wynika z przedstawionego ministrowi sprawiedliwości wyciągu protokołu jeszcze tego samego dnia, tj. 18 stycznia 2024 r. odbyło się kolegium Sądu Apelacyjnego w Warszawie, w trakcie którego przedstawiony został zamiar odwołania sędziego ze stanowiska, a także – zgodnie z wymogiem art. 27 par. 4 u.s.p. – sędzia Piotr Schab został wysłuchany w drodze wideokonferencji.

- Następnie członkowie kolegium zapoznali się z uzasadnionym wnioskiem ministra sprawiedliwości o odwołanie z funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego Piotra Schaba, po czym poddano go głosowaniu.  Kolegium SA w składzie: sędzia Joanna Przanowska-Tomaszek i sędzia Michał Bukiewicz głosowało przeciwko odwołaniu Piotra Schaba. W trakcie posiedzenia nie podjęto uchwały, która merytorycznie odnosiłaby się do argumentacji przedstawionej w uzasadnieniu wniosku ministra. Po wysłuchaniu sędziego Piotra Schaba w protokole kolegium znalazł się zapis: "Kolegium Sądu Apelacyjnego w Warszawie jednogłośnie negatywnie zaopiniowało zamiar odwołania SSA Piotra Schaba z funkcji Prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie”. Dokument nie zawierał argumentów podważających zasadność wniosku ministra sprawiedliwości - dodano.

Stoi na stanowisku, że zgodnie z art. 27 u.s.p. kolegium w przypadku opinii negatywnej "nie może ograniczyć się do przegłosowania wniosku o odwołanie, ale powinno wypracować i przedstawić, np. w postaci uchwały, argumenty przemawiające przeciwko odwołaniu prezesa, krytycznie odnoszące się do argumentacji przedstawionej przez ministra sprawiedliwości".  - Wówczas minister może podzielić argumenty kolegium lub kontynuować procedurę odwołania. Opinia kolegium stanowi bowiem akt współdziałania organu kolegialnego. Jak każda inna opinia jest aktem wiedzy, który musi zawierać dostatecznie precyzyjne wyjaśnienie stanowiska danego podmiotu, a ponieważ co do zasady jest on wydawany w następstwie czynności innego podmiotu inicjującej postępowanie – także odniesienie się do jego argumentacji, spostrzeżeń i wniosków (w analizowanej sprawie – obszernych i szczegółowo udokumentowanych zarzutów ministra sprawiedliwości) - zaznaczono.

- Skoro tak, wyrażenie opinii przez organ kolegialny, taki jak kolegium sądu, nie może być utożsamiane z samym aktem głosowania. Oddanie głosów powinno być poprzedzone rozważeniem okoliczności rozpatrywanej sprawy, z uwzględnieniem wszystkich dostępnych materiałów i danych. Bez wyczerpania tego etapu postępowania głosowanie jest tylko pozorem aktu opiniowania - wskazano, dodają że art. 27 par. 4 zd. drugie u.s.p., który mówi o „głosowaniu nad opinią”, wyraźnie rozdziela ustalenia prowadzące do wypracowania projektu opinii od jej przyjęcia przez organ kolegialny w akcie głosowania.

Przekroczony termin

MS wskazuje również, że dopiero po przedstawieniu przez kolegium swojej opinii (zawierającej polemikę z wnioskiem) minister mógłby wszcząć trzeci etap procedury odwołania, czyli przedstawić zamiar odwołania, z pisemnym uzasadnieniem (w którym ma prawo odnieść się do pisemnej opinii kolegium), Krajowej Radzie Sądownictwa, która uchwałą podjętą większością  2/3 głosów może skutecznie sprzeciwić się zamiarowi odwołania prezesa.

- Należy więc uznać, że kolegium Sądu Apelacyjnego w Warszawie w trzydziestodniowym terminie nie przedstawiło negatywnej opinii wobec wyrażonego przez ministra zamiaru odwołania, gdyż za taką opinię nie może być uznana sama informacja o wyniku głosowania na posiedzeniu kolegium. Tym samym, wobec nieprzedstawienia przez Kolegium wymaganej przepisami opinii w ustawowym terminie, zgodnie z art. 27 par. 5 zd. drugie u.s.p., minister sprawiedliwości stał się uprawniony do odwołania sędziego Piotra Schaba z funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie - dodano.

Zaznaczono też, że na przeszkodzie temu nie stoi postanowienie tymczasowe Trybunału Konstytucyjnego z dnia 1 lutego 2024 r. sygn. akt Ts 19/24 polegające na udzieleniu zabezpieczenia sędziemu Piotrowi Schabowi w związku z zawieszeniem go w pełnieniu funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie. - Niezależnie od wątpliwości co do prawidłowości udzielonego zabezpieczenia ze względu na jego przedmiot (nie dotyczy ono aktu normatywnego, ale decyzji ministra), braku wyczerpania drogi prawnej przez wnioskodawcę, czy wreszcie jego formy (brak uzasadnienia), zabezpieczenie dotyczy bowiem konkretnej decyzji ministra (z 18 stycznia, o zawieszeniu sędziego Piotra Schaba w pełnieniu obowiązków), a jej podstawę stanowi wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją art. 27 par. 3 u.s.p., podczas gdy podstawę obecnej decyzji ministra o odwołaniu Piotra Schaba z funkcji Prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie stanowią art. 27 par. 1 pkt 2) u.s.p. oraz art. 27 par. 5 zd. drugie u.s.p - podsumowano.

 

Co mówi sędzia Schab?

Sędzia Piotr Schab całą sprawę komentuje krótko. - Mamy do czynienia z dekretem, który został wydany jaskrawo wbrew prawu i wbrew opinii kolegium, która została zresztą ministrowi zakomunikowana i jednoznacznie przedstawiona. Została jednak całkowicie zignorowana, więc doszło do złamania ustawy, to nie ulega wątpliwości - mówi.

Dodaje, że rozważa podjęcie kroków w tej sprawie. - W tym momencie trudno powiedzieć jakie będą, ale na pewno je podejmę. Zgoda na bezprawie, to jest w gruncie rzeczy współuczestniczenie w przestępstwie. Mamy do czynienia ze złamaniem ustawy. Brak zgody na to, to nie bronienie stanowiska tylko brak akceptacji dla sytuacji, w której dochodzi do jaskrawego łamania prawa - wskazuje.