Ministerstwo Sprawiedliwości, zapowiadając prace nad projektem ustawyinformowało, że będzie ona uwzględniać kwestie powoływania oraz weryfikacji kwalifikacji biegłych. Wszystko po to - jak uzasadniało - by zapewnić dostęp do ekspertów o najwyższych kwalifikacjach merytorycznych i etycznych. Teraz resort informuje, że obecnie trwają prace analityczno-koncepcyjne. 

Dyskusje nad błędami popełnianymi przez biegłych sądowych wracają co pewien czas. Jedną ze spraw, w których opinie biegłych miały kluczowe znaczenie, było skazanie Tomasza Komendy. Mężczyzna spędził w więzieniu 18 lat za zgwałcenie i przyczynienie się do śmierci nastolatki. W maju Sąd Najwyższy go uniewinnił. 

 


Casus Komendy możliwy i dziś  

Sędzia Anna Korwin-Piotrowska, ze Stowarzyszenia Sędziów Themis, nie ma wątpliwości, że do podobnych błędów mogłoby dojść i dzisiaj. Jak podkreśla przyczyn tego jest kilka.  - Sądy narzekają na biegłych, a biegli na sądy i sędziów. Pierwszą taką istotną kwestią jest niestety fetyszyzacja opinii biegłego. To nadal występuje. Sędziowie w bardzo wielu przypadkach, trochę uchylają się od rozstrzygania sprawy w zakresie ustalenia stanu faktycznego przerzucając to na biegłych. Świadczą o tym choćby tezy dowodowe, które często formułują dla biegłych i z których wynika, że to biegły ma rozstrzygnąć sprawę. Przykład? Teza brzmi: proszę ustalić wysokość szkody, odszkodowania, proszę ustalić, czy ktoś był zdolny czy niezdolny do pracy - mówi.  

Komentarz: Biegły sądowy mądrzejszy od sądu?>>

Na podstawie art. 157 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych biegłych sądowych ustanawia i prowadzi ich listę prezes sądu okręgowego. To - jak mówi sędzia - też rodzi problemy. - W mojej ocenie powinna być centralna lista biegłych. Prezesi nie mają żadnych narzędzi, by mogli weryfikować kwalifikacje osób, którzy chcą być biegłymi sądowymi. Może co prawda powołać komisję ekspercką, ale nie ma przepisów regulujących, kto powinien wchodzić w jej skład. Kluczem mógłby być centralny organ, najlepiej niezależny, który oceniałby wiedzę, kwalifikację danego biegłego - dodaje.

Podobnie system powoływania biegłych ocenia Helsińska Fundacja Praw Człowieka. - Trudno wymagać, by prezes sądu - cywilista oceniał, czy ktoś ma kompetencje z zakresu badań daktyloskopijnych. Konieczne jest powołanie ogólnopolskiej listy biegłych sądowych. I co więcej, z takiej listy mogłoby wynikać, jaki był dotychczasowy przebieg pracy biegłego, jego publikacje, wystąpienia, dorobek naukowy, skończone kursy. Powinien być rejestr opinii i możliwość kontrolowania ich jakości - mówi adwokat Marcin Wolny z Fundacji. 

Taka lista - jak dodaje - zapobiegałaby też sytuacjom, gdy biegły traci swój status w danym sądzie okręgowym, składa wniosek i przenosi się do innego okręgu.

Czytaj: Polacy akceptują wymuszanie zeznań przez tortury>>

Zbyt niskie płace, zbyt duże obciążenie

Kolejnymi kwestiami, na które zwracają uwagę prawnicy, jest zbyt niskie wynagradzanie biegłych i ich obciążenie pracą. Wynagrodzenie biegłych jest obliczane na podstawie współczynnika od 1,28 proc. do 1,81 proc. kwoty bazowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, której wysokość określa ustawa budżetowa. W 2018 r. za godzinę pracy biegły dostawał od 22,90 zł do 32,38 zł.

- To nie jest dobry poziom wynagrodzeń. Szukamy biegłych, nie znajdujemy ich, więc bierzemy przypadkowych tych, którzy zgadzają się opiniować za takie stawki. Ci biegli, którzy się zgadzają, są nadmiernie obciążani sprawami - a to z kolei prowadzi do przewlekłości postępowań. Zasada jest prosta, jeśli nie inwestujemy w płace biegłych, to nie chcemy, by opiniowali najlepsi i na najlepszym sprzęcie. W konsekwencji płacimy za przewlekłość postępowania czy błędy sądów przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka - mówi Marcin Wolny. 

W ocenie prawników istotną kwestią jest też bezstronność biegłego. - Mamy instytuty eksperckie podległe MSWiA, MS, służbom i organom władzy wykonawczej. Wydają one opinie decydujące o indywidualnych sprawach obywateli. I tu rodzi się pytanie, czy taki system gwarantuje prawo do rzetelnego procesu, niezależnego sądu. Ja mam co do tego wielkie wątpliwości, osobiście nie wybrałabym jednostki lub osoby, która jest powiązana z władzą wykonawczą, bo to może budzić wątpliwości - dodaje sędzia Korwin Piotrowska.

Braki w doświadczeniu i niskie kompetencje

Prawniczka, biegła, profesor Ewa Gruza w rozmowie z Prawo.pl, zwraca uwagę że liberalne przepisy powodują, że biegłym może być każda osoba, która zechce. Efekt? Na listach biegłych są osoby, które daną dyscypliną zajmowały się przed laty, nie rozwijały swoich kwalifikacji, nie znają współczesnego stanu nauki. 

 

- Problem jest też z sędziami. Oni również powinni nauczyć się podstaw tych dyscyplin, w których opinie dopuszczają do postępowania. Niestety często sędziowie nie potrafią merytorycznie ocenić opinii - dodaje. Brak umiejętności oceny merytorycznej - zdaniem prawników - wynika też m.in. z braków w edukacji prawnej. - Przykład, sprawy kryminalne. Nie ma obowiązkowych kursów kryminalistyki na studiach, na aplikacjach adwokackiej, radcowskiej. Sędziowie z obawy przed kompromitacją, czasem z lenistwa boją się wchodzić w polemikę merytoryczną z daną opinią - dodaje Wolny. 

Rozwiązaniem - jak oceniają - mogłoby być stworzenie podręcznika dotyczącego metodyki powoływania i przeprowadzania przez sądy dowodów z opinii biegłych.