RPO opublikował raport przedstawiający postawy Polaków wobec przemocy w wychowywaniu dzieci. Badania przeprowadzono na grupie 1042 osób, powyżej 15 roku życia. Uwzględniono nie tylko różne grupy wiekowe - także respondentów powyżej 60. roku życia, jak i mieszkańców miast i wsi. Szczególną uwage zwrócono na rodziców. 

Przemoc wobec dzieci nadal akceptowalna 

Wyniki badań pokazują między innymi, że nadal aż 43 proc. Polaków akceptuje tzw. klapsy, które w ocenie ekspertów są niczym innym jak przemocą fizyczna wobec dzieci. Od 1 sierpnia 2010 r. obowiązuje przepis w myśl którego - choć nie ma za to sankcji karnych - kary cielesne są zabronione.   

Wśród tych, którzy klapsy negują przeważają ludzie młodzi i młodzi dorośli (poniżej 30 roku życia), a także osoby z wyższym lub licencjackim wykształceniem i mieszkańcy wielkich aglomeracji. Aprobują je najczęściej ci, którzy przemocy w dzieciństwie doznawali.

Z raportu wynika też, że zdaniem aż 19 proc. respondentów zbicie dziecka to w niektórych sytuacjach najbardziej skuteczna metoda wychowawcza, a w ocenie 24 proc. - lanie jeszcze nikomu specjalnie nie zaszkodziło.  

Do czego się jeszcze przyznajemy? Z rozmów z ankietowanymi, przeprowadzanymi telefonicznie, wynika że ponad połowa Polaków - 59 proc. nie widzi nic złego w karach polegających na zakazie np. przyjemności, 58 proc. - uważa, że na dziecko można nakrzyczeć. Na szczycie akceptowanych "metod"  wychowawczych, są też potrząsanie, zakaz wielogodzinnego wychodzenia z pokoju, grożenie biciem, czy np. - jak czytamy w opracowaniu - "trzepanie w plecy, ramie lub w tyłek".
Czekaj: RPD: Sprawy rodzinne - adwokat dla dziecka i mediacje>>

Ponad połowa Polaków nie wie o zakazie "klapsów" 

W ocenie ekspertów niepokojące jest też to, że ponad połowa respondentów tak naprawdę nie jest pewna, czy w polskim prawie zapisano zakaz stosowania kar cielesnych. 20 proc. uważa, że zdecydowanie lub raczej nie ma takiego przepisu, a 37 proc. odpowiedziało, że raczej jest. Nie byli jednak pewni. 

Są też pozytywne strony badania. Z roku na rok wzrasta liczba tych osób, które uważają, że wprowadzenie całkowitego zakazu bicia dzieci jest słuszne i może przynieść pozytywne efekty - obecnie uważa tak 67 proc. Polaków. Zdaniem 75 proc. respondentów "bicie dziecka" nie jest sprawą rodziców - tu też widać pozytywne zmiany. 

"Klaps" tylko szkodzi? Nie, z przemocą trzeba walczyć

W ocenie ekspertów konieczne są działania mające na celu zmianę postaw społecznych i całkowitą eliminację - nie tylko klapsów ale wszystkich form przemocy wobec dzieci. 

- Dziś na świecie, nikt nie zastanawia się już nad tym, czy kary cielesne są skuteczne czy nie są. Dzisiaj świat przyjmuje to jako fakt jednoznacznie udowodniony. Nawet te najbardziej zdaniem opiekunów niewinne zachowania, klapsy, powodują poważne, nieodwracalne szkody. Dlatego trzeba się zastanowić co zrobić i jakie działania podejmować, by przemoc wobec dzieci całkowicie wyeliminować - mówi autorka raportu dr hab. Ewa Jarosz.

Czekaj: Sędzia to nie terapeuta - skłóconym małżonkom nie pomoże>>

Podstawą edukacja - sankcje nie pomogą

W ocenie prof. Marka Konopczyńskiego z Komitetu Nauk Pedagogicznych, Polskiej Akademii Nauk, rozwiązaniem nie są tutaj zmiany w prawie, wprowadzenie kar ale edukacja. 

- Zaostrzenie prawa ma swoje granice natury społecznej, psychologicznej i nawet organizacyjnej, bo nie możemy wszystkich rodziców zamykać. Prawo jest takim narzędziem pomocniczym. Tak naprawdę chodzi o kształtowanie nowej obyczajowości, nowej kultury. A Polacy są społeczeństwem konserwatywnym, nie zawsze w najlepszym tego słowa znaczeniu. Jedynym z przejawów tego jest traktowanie dziecka jak swojej własności. A to jest tak, że jeżeli kogoś traktujemy, jak swoją własnością to uważamy, że możemy robić z nim co chcemy - zaznacza. 

Dlatego - jak dodaje - konieczna jest m.in. edukacja, szczególnie rodziców. - I tu ogromna rola środków masowego przekazu, wydawnictw, które powinny pokazywać co zrobić w sytuacji gdy problem z dzieckiem jest, a nie chcemy stosować przemocy. Wprowadzenie zakazu to połowa sukcesu. Rodzice tak naprawde nie wiedzą jak mają się zachowywać, bo ani szkoła ich tego nie uczyła, ani tej wiedzy nie przekazywały im inne instytucje. Pielęgniarka, po porodzie, też młodej mamie nie powie takich rzeczy - zaznacza.