Sądowa batalia Jammie Thomas-Rassetz branżą fonograficzną trwa już trzy lata. Zainicjowana została w 2007 r. przez Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Nagraniowego, które oskarżyło kobietę o pobranie i udostępnienie w sieci Peer-2-Peer 24 utworów. Kobieta nie wyraziła zgody na dobrowolną zapłatę odszkodowania i nie przyznała się do zarzutów organizacji. Sprawa trafiła do sądu, gdzie kobieta przegrała i została uznana w winną, za co miała zapłacić grzywnę w wysokości 220 tys. dolarów (9250 USD za każdy plik). We wrześniu 2008 r. wyrok został uchylony (według PC World sędzia Michael Davis wyraził wówczas wątpliwość, czy udostępnienie utworów do pobrania przez Sieć samo w sobie stanowi naruszenie prawa), natomiast później sąd federalny zasądził odszkodowanie dla wytwórni fonograficznych w wysokości prawie 2 mln dolarów. Po apelacji, w której podniesiono, m.in. nieproporcjonalność kwoty odszkodowania do rzeczywistych szkód, kwota odszkodowania została ustalona ostatecznie na 54 tys. dolarów. Serwis CNET.com podał właśnie, że organizacja próbowała porozumieć się ze skazaną proponując jej ugodę w zamian za zapłacenie o ponad połowę mniejszej sumy niż zasądzona przez sąd - 25 tys. dolarów. 33-letnia kobieta nie zgodziła się jednak na tą propozycję.
(Źródło: CNET/KW/PC)
(Źródło: CNET/KW/PC)