Komisja kodyfikacyjna - nie tylko do spraw prawa karnego - jeśli istnieje, to jest organem doradczym, mającym przygotowywać propozycje zmian w danej dziedzinie prawa. Jak informuje biuro prasowe ministerstwa, osoby w skład komisji powołani będą specjaliści zarówno od prawa karnego materialnego, procesowego, jak i wykonawczego. Z częścią kandydatów do komisji są jeszcze prowadzone rozmowy.

Działalność komisji kodyfikacyjnych prawa karnego to w ostatnich latach ciekawa ilustracja przemian, jakie przechodziła legislacja w tej dziedzinie. Powstanie teraz nowa komisja, ale właściwie nie wiadomo czy zastąpi ona dotychczasową, czy też wejdzie w próżnię. Z formalnego punktu widzenia oragn taki istniał. Poprzednią Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego powołał w maju 2006 roku minister Zbigniew Ziobro. Nastapiło to w kilka miesięcy po tym, jak tenże minister w trybie nagłym odwołał przewodniczącego poprzedniej komisji prof. Stanisława Waltosia. Była to reakcja na krytyczne opinie jego i członków kierowanego przez niego organu o projektowanych przez rząd PiS zmianach w prawie karnym, polegających przede wszystkim na zaostrzaniu sankcji karnych. Na znak solidarności z przewodniczącym do dymisji podała się cała komisja.

Ponieważ tamten rząd miał rozległe plany legislacyjne w obszrze prawa karnego, szybkie powołanie nowej komisji wydawło się oczywiste. Trochę to jdnak trwało, ponieważ były kłopoty ze skompletowaniem składu. Wielu doświadczonych naukowców, sędziów czy adwokatów miało opory przed kooperacją z ekipą ówczesnego ministra. W końcu powołano nową komisję, a na jej czele stanął prof. Andrzej Siemaszko, dyrektor Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. To poważny naukowiec, szanowany w środowisku prawniczym. Mimo przypisywania mu przez wielu sympatii w stosunku do rządu PiS, nie był on zbyt gorliwym zwolennikiem restrykcyjnej polityki karnej lansowanej przez Zbigniewa Ziobro i Andrzeja Kryże. – Zgodził się na przewodniczenie komsiji, bo co miał robić, gdy jego instytut podlega ministrowi sprawiedliwosci? – można było usłyszeć komentarze.

Faktem jest, że prof. Siemaszko i jego zespół znalazł się w niełatwej sytuacji. W ministerstwie intensywnie pracowały zespoły przygotowujące cały pakiet zmian we wszystkich kodeksach karnych, a kierunek im nadawali szefowie resortu. Właściwie nie bardzo było wiadomo, jakie jest w tym procesie miejsce dla komisji kodyfikacyjnej. I chyba żadnej pracy ona nie podjęła. Przynajmniej do opini publicznej nic takiego nie dotarło. Rząd Platformy Obywatelskiej i PSL też nie za bardzo spieszył się z powolaniem nowej komisji. Dobrze, że minister Krzysztof Kwiatkowski w końcu się na to zdecydował. Dobrze też wybrał przewodniczącego. Wypada mieć nadzieję, że minister będzie komisję traktował poważnie. Chociaż musi mieć świadomość, że przy pomysłach typu „kastracja pedofilów” raczej na uznanie ze strony prof. Zolla nie powinien liczyć.