Eksperci zwracają uwagę przede wszystkim na chaotyczne i szybko zmieniające się prawo oraz brak systemowych rozwiązań, które ułatwiłyby szybkie przejście na zdalne nauczanie, gdyby sytuacja miała się powtórzyć. Ale są też głosy, że władze bardzo dobrze poradziły sobie z tą sytuacją.

MEN: Nie narzucamy szkołom jednego rozwiązania>>


Mury nie zarażają

Dyskusja dotycząca powrotu dzieci do szkół rozgorzała pod koniec zeszłych wakacji – obawiano się wtedy, że otwarcie szkół i przedszkoli przyczyni się do masowego wzrostu zakażeń. Apelowano o testy przesiewowe dla uczniów i nauczycieli. Pojawił się również postulat przesunięcia roku szkolnego o dwa tygodnie tak, by nie dopuścić do zwiększenia liczby zakażeń z powodu wakacyjnych wyjazdów.

Sprawdź w LEX: Czy dyrektor szkoły może oddelegować swojego pracownika do pomocy do drugiej szkoły, w której będzie się odbywał dyżur wakacyjny dla dzieci dla wszystkich szkół z terenu gminy? >

Resort edukacji takiej potrzeby nie widział – ówczesny minister edukacji Dariusz Piontkowski zapewniał, że „mury nie zarażają”, a szkoły są gotowe na powrót uczniów. Przygotowano trzy warianty działania w razie zwiększenia liczby zakażeń – początkowo zasadą była praca stacjonarna. W razie potrzeby szkoła mogła przejść na pracę hybrydową lub zdalną, w tym celu dyrektor musiał zasięgnąć opinii sanepidu. Stacjonarna nauka długo jednak nie potrwała, jesienna fala zachorowań odwróciła proporcje i zasadą stało się nauczanie zdalne. Najdłużej stacjonarnie uczyli się najmłodsi uczniowie, ale i oni z przerwami.

Wszyscy uczniowie wrócili do nauki stacjonarnej na kilka ostatnich tygodni – a jak będzie wyglądać kolejny rok szkolny na razie nie wiadomo, bo nowych przepisów w tej sprawie nie ma. Jak pokazuje uzasadnienie dotyczące programu „Aktywna Tablica”, resort przewiduje, że być może niezbędny będzie powrót do nauczania hybrydowego.

Czytaj w LEX: Prawne podstawy nauczania domowego >

 

Potrzebny sprzęt i procedury

Rodziców i nauczycieli taki ogólny zarys strategii raczej nie zadowala. Obawiają się chaosu również w kolejnym roku szkolnym. - Pandemia trwa już ponad rok, więc w mojej ocenie już dawno powinny być wypracowane ogólne procedury. Nawet na ostatnim posiedzeniu Rady Rodziców dyrekcja zwracała uwagę, że we wrześniu może być różnie. Jesteśmy i tak w sytuacji komfortowej bo większość dzieci ma możliwość zdalnej nauki. W naszej szkole przypadki braku komputera były jednostkowe. Ale zupełnie inaczej wyglądała sytuacja z nauczycielami. Kilka klas "organizowało" sprzęt dla nauczyciela, co w mojej ocenie, w dobie epidemii jest czymś szokującym - mówi matka 12-latki z podwarszawskiego Wołomina, wchodząca w skład  rady rodziców.

Jak dodaje, w ciągu minionego roku szkolnego udało się m.in. zakupić dla części nauczycieli mikrofony i kamery. - Tyle że informatyzacja, zdalne spotkania stały się w epidemicznej sytuacji normą. Za tym powinna iść informatyzacja szkół. Nie widzę innej możliwości i przeraża mnie nieco fakt, że nowy rok szkolny zaczniemy z podobnymi problemami - wskazuje.

Czytaj w LEX: Terminy postępowania rekrutacyjnego na rok szkolny 2021/2022 >

Są jednak szkoły gdzie jest znaczenie gorzej, zmagające się nie tylko z brakiem sprzętu ale i możliwości połączenia internetowego. - U nas zdalna nauka była fikcją. Szkoła jest mała. Dzieci w większości swoich własnych komputerów nie mają, jest też problem - po prostu - z zasięgiem i internetem. Mamy nadzieję, że do zdalnego nauczania, ani do hybrydy wracać nie będziemy - mówi nauczycielka z jednej wsi z Podkarpacia.

Czytaj w LEX: Zajęcia wspomagające dla uczniów po powrocie do szkół - jak organizować? >

 

Powroty łatwe nie będą, dla zdrowia również

Część rodziców uważa także, że ministerstwo powinno zaplanować powrót dzieci do szkół. Wskazują, że biorąc pod uwagę choćby mutacje koronawirusa, ale też fakt, że dużo dzieci nie zostanie przed 1 września zaszczepionych, warto się zabezpieczyć.

- W tamtym roku, we wrześniu "dziwne" wirusówki dosłownie dziesiątkowały klasy w naszej szkole. I jest to rzecz normalna. Dzieci wracają z wakacji, z różnych miejsc w kraju i na świecie spotykają się, często lekko chore i wymieniają zarazkami. Fikcją - w mojej ocenie - są wprowadzane obecnie restrykcje dotyczące kwarantanny, bo nie dotyczy to dzieci do 12 roku życia, które podróżują z zaszczepionymi rodzicami. Być może resort powinien rozważyć hybrydowy, albo zdalny powrót - pierwsze dwa tygodnie, aby choróbska nie rozłaziły się po szkole - mówi ojciec 8-latki z warszawskiego Mokotowa. 

Zobacz w LEX: Metody aktywizacji uczniów podczas nauki zdalnej >

Dodaje, że dzieci, które w jej szkole zaszczepiono pierwsza dawką można policzyć na palcach rąk. - Ludzie nadal się boją, nie są pewni czy szczepić dzieci, czy nie. I tego nie zmieniają spotkania organizowane przez szkoły i samorząd, podczas których do szczepień zachęcają np. pediatrzy. Takie spotkanie było też u nas i frekwencja wcale nie była duża - wskazuje.

Jak natomiast ocenia Wojciech Starzyński, prezes zarządu Fundacji „Rodzice Szkole”, władze oświatowe dobrze reagowały na kryzys spowodowany pandemią. - System oświaty w szerokim tego słowa znaczeniu, tj.: nauczyciele, kuratorzy, rodzice, administracja samorządowa i centralna, się sprawdził. Reagowano na bieżąco i wszystkie niebezpieczeństwa, zostały ograniczone do minimum. Sądzę, że tak będzie również w kolejnym roku szkolnym. Wszystko zależy od sytuacji epidemicznej, ale myślę, że szkoły i MEiN są gotowe, by sprawnie reagować na zmiany. Było to dobrze widać już na początku tego roku – ocenia.

Sprawdź w LEX: Czy dyrektor może udostępnić informację publiczną o wycieczkach organizowanych przez szkołę? >

 

Trzeba zadbać o zdrowie uczniów i nauczycieli

Według Marka Pleśniara, dyrektora biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, potrzebne są działania na kilku płaszczyznach. Podkreśla, że konieczne jest zadbanie o odpowiednie wyposażenie dla przedszkoli, bo to one okazały się kluczowe w czasie pandemii i działały najdłużej.

- Zwracamy również uwagę na znaczne pogorszenie stanu zdrowia uczniów i nauczycieli – chodzi tu o zdrowie fizyczne – wady wzroku, otyłość, jak i psychiczne. Potrzebne są szybkie działania wspierające, które te skutki pandemii pozwolą zniwelować. Trzeba też zadbać o to, by uczniowie – mimo zaległości, jakie mogło nieść ze sobą zdalne nauczanie – mogli bezproblemowo kontynuować edukację na danym etapie. W tym celu najlepsze byłoby podjęcie dyskusji z władzami oświatowymi, z rodzicami, nauczycielami tak, by ustalić plan działania i to, jakie wymagania muszą spełnić uczniowie. Trzeba się pogodzić z faktem, że przez pandemię nie zdążą ze wszystkim, ale pamiętajmy, że przez te półtora roku opanowali mnóstwo umiejętności, których w inny sposób by nie zdobyli. Dlatego apelujemy: nie nadganiać programu na siłę, trzeba to jakoś odpowiednio pozszywać, żeby uczniowi umożliwić płynne przechodzenie na dalsze etapy edukacji – mówi Marek Pleśniar.

W odniesieniu do samych przepisów epidemicznych tłumaczy, że wszystko zależy od liczby zakażeń. Ocenia, że samo założenie, by to dyrektor po zasięgnięciu opinii sanepidu decydował o przejściu na nauczanie zdalne i hybrydowe, nie jest zła. - Natomiast sprawniejsza musi być komunikacja pomiędzy dyrektorem a sanepidem, w tym roku często bywało, że z inspekcją nie było kontaktu, co utrudniało, a w skrajnych przypadkach uniemożliwiało podjęcie szybkiej decyzji – mówi Marek Pleśniar.

Sprawdź w LEX: Czy uczeń, który otrzymał dwie oceny niedostateczne na koniec roku szkolnego, może zdawać egzamin poprawkowy w sierpniu bez pozytywnej opinii rady pedagogicznej? >

 

 

Wrócimy do innej szkoły

Krytycznie działania rządu ocenia Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Przypomina o postulatach, które związkowcy przekazywali resortowi na początku roku szkolnego – wskazywali obszary wymagające uregulowania:

  • stworzenie jednolitego portalu edukacyjnego;
  • zmiany w podstawie programowej;
  • wynagrodzenia nauczycieli za prowadzenie zdalnego kształcenia;
  • długość jednostki lekcyjnej.

 

- Mimo upływu roku wciąż w tych kwestiach zrobiono bardzo niewiele. Władze oświatowe powinny wyciągnąć wnioski i już teraz podejmować działania, by zabezpieczyć szkoły przed kolejną falą zakażeń. Nie wierzę jednak, że tak będzie, skoro dla resortu priorytetem w przyszłym roku szkolnym jest nauczanie wychowania do życia w rodzinie. Oczywiście nie mówię, że to nie ma w ogóle znaczenia, ale wydaje mi się, że w tym momencie są nieco ważniejsze kwestie wymagające regulacji -mówi wiceprezes ZNP.

Podkreśla, że już teraz MEiN powinno zadbać o opiekę psychologiczną i wsparcie dla uczniów, którzy ucierpieli w czasie pandemii.
- Oczywiście takie zapowiedzi są, ale przepisy budzą spore wątpliwości. Przede wszystkim Sejm odrzucił senacką poprawkę, by 187 mln zł na zajęcia wyrównawcze mogło być wykorzystane jedynie dla dobra uczniów. Bez takiego zapisu organy prowadzące mogą wykorzystać te pieniądze na inne cele, jeżeli nie zgłoszą się szkoły, które chcą zorganizować zajęcia wyrównawcze – mówi Baszczyński. Zwłaszcza że rozporządzenie przewidywało krótkie terminy na zgłaszanie szkół. Weszło w życie pod koniec maja, a chęć zorganizowania zajęć w przyszłym roku trzeba zgłosić do 25 czerwca. Placówki, które chciały zorganizować lekcje jeszcze przed końcem roku szkolnego, miały na to czas do końca maja.

Wiceprezes ZNP podkreśla, że optymizmem nie napawają też planowane zmiany w prawie oświatowym. - Po wakacjach wrócimy do innej szkoły, do szkoły pozbawionej autonomii, opartej o strach – mówi Krzysztof Baszczyński o planach znacznego zwiększenia uprawnień kuratorów.