ZUS opracował trzy warianty prognozy. W negatywnym scenariuszu już za 5 lat, do FUS będzie trzeba dosypać pieniędzy z budżetu państwa w wysokości ponad 85 mld zł (optymistyczny scenariusz to ponad 44 mld zł).

Problem z demografią

Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich zwraca uwagę, że pesymistyczne prognozy FUS wynikają z faktu, że w najbliższych latach powojenny wyż będzie wchodził w wiek emerytalny. - Liczba płacących składki zmniejszy się. Zwiększy się za to liczba osób otrzymujących emeryturę - wyjaśnia.

Potwierdzają to prognozy. W latach 2019-2024 przewiduje się spadek populacji z 38 386 tys. w 2019 r. do 38 189 tys. Populacja w wieku produkcyjnym (mężczyźni w wieku 18-64 lata i kobiety w wieku 18-59 lat) cały czas maleje i w 2024 r. osiągnie poziom o przeszło milion osób mniejszy, niż w 2019 r. Natomiast populacja osób w wieku poprodukcyjnym (mężczyźni powyżej 65 lat i  kobiety powyżej 60 lat) cały czas rośnie i w 2024 r. osiąga poziom o ponad 0,8 mln osób większy, niż w 2019 r.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja demograficzna Polski do 2080 roku. - Nastąpi spadek naszej populacji o około 9 mln osób. Kolejną złą wiadomością jest fakt, że będzie ubywało osób w grupie produkcyjnej, natomiast zwiększy się liczba tych w grupie poprodukcyjnej. Rząd powinien już dzisiaj rozpocząć przygotowania do poradzenia sobie z tym problemem - to szczególnie istotne z perspektywy systemu emerytalnego w Polsce - wskazuje Oskar Sobolewski, prawnik w kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, ekspert Instytutu Emerytalnego.

 

 

Zgodnie z obowiązującymi zasadami, osoby z grupy produkcyjnej odprowadzają do systemu składki, które są wypłacane osobom przebywającym na emeryturze. - Patrząc na dane w perspektywie 40-60 lat, więcej osób będzie w grupie poprodukcyjnej - co oznacza, że mniejsza grupa osób będzie pracowała na emerytury pokolenia swoich rodziców. Warto już dzisiaj rozpocząć debatę na temat sytuacji demograficznej i emerytalnej Polski w 2080 r., jest to jedno z najważniejszych wyzwań jakie czekają Polskę i Europę obok kwestii klimatycznych - dodaje Sobolewski.

Negatywne nastroje chłodzi Kozłowski, który przypomina, że poprzednie prognozy dotyczące kondycji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych nie sprawdziły się. - Zmienił się stan prawny. Mam tu na myśli zmiany w OFE. Większość zgromadzonych tam środków wpłynęła do ZUS. To poprawiło kondycję finansową FUS, ale tylko krótkoterminowo. W dalszej perspektywie, po zmianach w OFE, ZUS wziął na siebie większe zobowiązania emerytalne - zaznacza.

Z kolei z wyliczeń ZUS w trzech wariantach współczynnik obciążenia systemowego rośnie do 2060 r. Tempo tego wzrostu do około 2025 r. i w latach 2035-2055 jest znacznie większe, niż w innych latach. W latach 2061-2080 współczynnik obciążenia systemowego maleje. Deficyt roczny w proc. do PKB rośnie z 2,02 proc. w 2020 do 2,29 w 2025 roku, po czym cały czas maleje i w 2080 osiąga poziom 0,42 proc. Z kolei wydolność Funduszu Emerytalnego z poziomu z 73,7 proc. z 2020 rośnie do 92,7 proc. w 2080 roku.

Polacy muszą pracować dłużej

W ciągu ostatnich czterech lat liczba pracujących emerytów wzrosła o około 30 procent. Według danych ZUS z sierpnia 2019 roku, do emerytury dorabia 765 tysięcy osób. Przeliczyć ponownie emeryturę i uzyskać wyższe świadczenie może jednak tylko 504 tys. osób. Wśród pracujących emerytów przeważały kobiety. Prawie 90 proc. pracujących emerytów to osoby w wieku 60-65 lat i więcej. Właśnie ta grupa osób, która osiągnęła powszechny wiek emerytalny, czyli 60 lat – dla kobiet i 65 lat – dla mężczyzn, może dorabiać bez żadnych limitów i nie martwić się rozliczeniami z ZUS.

Czytaj w LEX: Zmniejszanie i zawieszanie emerytur i rent z FUS w związku z osiąganiem przychodu w państwach członkowskich UE >

Według Kozłowskiego w najbliższych latach będzie rosła liczba pracujących osób, które osiągnęły wiek emerytalny. – Wpływ na to będzie miał czynnik ekonomiczny. Wysokość świadczenia nie będzie ich satysfakcjonowała, ale będą mogły ją podnieść, pracując dłużej - dodaje ekspert.
Zaznacza że obecna sytuacja sprzyja temu, żeby pracować dłużej. – Osoby, które zdecydują się na kontynuowanie swojej aktywności zawodowej po osiągnięciu wieku emerytalnego, będą mogły liczyć na wzrost świadczeń - obecnie nawet o 15 proc. rocznie, dzięki wysokiemu poziomowi waloryzacji składek – wskazuje Kozłowski.

Czytaj w LEX: Rozwiązanie stosunku pracy jako warunek wypłaty emerytury >

Z kolei Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan zwraca uwagę, że duża część emerytów decyduje się dorabiać, ale nie odprowadza w tym czasie składek emerytalnych. - Emeryci wolą otrzymać np. 2 tysiące złotych emerytury i kolejne 2 tys. zł dorobić. Problem w tym, że możliwość pracy istnieje tylko w pierwszej fazie emerytury, kiedy jeszcze mamy na to siły - wskazuje ekspert.

Według Mordasewicza większość woli dorabiać do świadczenia głównie z powodu braku zaufania do systemu emerytalnego. - Pobieramy emeryturę z powodu bezpieczeństwa. Tak na wszelki wypadek. Zbyt wiele zmian nastąpiło w ostatnich latach. To zrujnowało zaufanie, które jest podstawą - podkreśla.

Sprawdź w LEX: Czy pracownik, który w 2019 r. skończył 55 lat powinien zostać zgłoszony do PPK? >

- Wiele osób nie docenia także dalszego trwania życia. Często spotykam się ze stwierdzeniem, że po osiągnięciu wieku emerytalnego zostaje niewiele lat życia, a to błędne myślenie - mówi.

 


Potrzebne zmiany całego systemu emerytalnego

Sobolewski wskazuje, że kondycja FUS nie jest najlepsza, co może być związane przede wszystkim z coraz większą liczbą programów np. emeryturą plus czy mieszaną waloryzacją, ale także zdecydowanemu wzrostowi liczby emerytów. - Do 2024 roku w wieku poprodukcyjnym będzie 9,3 mln osób, to wzrost o prawie milion osób w ciągu najbliższych 5 lat. To tak, jakby w ciągu 5 lat wszyscy mieszkańcy Gdańska i Poznania stali się grupą poprodukcyjną. Jest to poważne wyzwanie dla kształtującego się właśnie rządu i powinien on już teraz rozpocząć poważną dyskusję o tym, w jaki sposób widzi przyszłość FUS - mówi.

Czytaj w LEX: Nabywanie prawa do emerytury a obowiązki płatników składek >

Zdaniem Jeremiego Mordasewicza należy zlikwidować przywileje emerytalne m.in. w służbach mundurowych, górników i rolników. - Jeżeli górnicy mieliby zachować swoje przywileje, to kopalnie powinni za nich płacić 3 razy wyższe składki - podkreśla.

- Nie widzę innego wyjścia w tej sytuacji, niż zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 65 lat. Średni wiek trwania życia kobiet jest dłuższy, niż mężczyzn. To rzutuje na wysokość emerytur. Kobiety pobierają świadczenia niższe od mężczyzn o ok. tysiąc złotych. Według wyliczeń kobiety pobierają emeryturę ok. 25 lat, w tym 12 lat w zdrowiu - dodaje ekspert.

Według niego, po reformie emerytalnej służb mundurowych i rolników oraz zrównaniu wieku emerytalnego można by pochylić się nad zmianami w waloryzacji świadczeń, jakie proponują związki zawodowe. Według związkowców, wskaźnik waloryzacji emerytur i rent powinien wynosić nie mniej, niż średnioroczny wskaźnik wzrostu cen towarów i usług, zwiększony o co najmniej 50 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia za pracę. - Widzę tutaj pola na podwyższenie składek emerytalnych - dodaje.

Sprawdź w LEX:

Z kolei Kozłowski zwraca uwagę, że powoli wyczerpuje się "paliwo", które pozwoliło na poprawę sytuacji FUS. - Mamy niskie bezrobocie i więcej osób płaci składki na ubezpieczenie społeczne. Jednak wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach będzie trzeba się zmierzyć z pogorszeniem się sytuacji na rynku pracy. Powodem tego jest słabnąca koniunktura - mówi.

- Lepszą sytuację FUS w stosunku do prognoz należy upatrywać również w przyroście cudzoziemców w Polsce. Dziś jednak obserwujemy stabilizację liczby migrantów. Nie ma już tak dużych przyrostów, jak w poprzednich latach. Wyzwaniem teraz będzie utrzymanie cudzoziemców, głównie Ukraińców w Polsce - dodaje Kozłowski.

Czytaj też: Rekordowa liczba cudzoziemców w ZUS